Bardzo optymistyczne wieści dotarły do nas zza Oceanu, gdzie powróciły szanse na powodzenie modernizacji najmniejszej „mamuciej” skoczni narciarskiej na świecie. „Mamuciej” przynajmniej według statystyk z lat poprzednich, ponieważ aktualnie obiekt w amerykańskim Ironwood miałby mieć wielkość 180 metrów. Według włodarzy unikatowej destynacji, dofinansowanie w wysokości 20 milionów dolarów pozwoli wyremontować Copper Peak i już w 2025 roku rozgrywać tam konkursy zarówno na śnieżnym, jak i na igelitowym zeskoku. Czy tym razem nie skończy się wyłącznie na słowach?
Informację o tym, że nareszcie znalazły się fundusze niezbędne do przebudowy największej skoczni narciarskiej usytuowanej poza Europą, wychwyciła grupa inSJders. „Po wielu latach nieudanych starań wreszcie się udało. Przyznano 20 mln dolarów na modernizację i udoskonalenie skoczni Copper Peak do nowoczesnych standardów pod przyszłe zawody rangi FIS. TO SIĘ WRESZCIE STANIE” – napisali na Twitterze znani w narciarskim światku entuzjaści zwiedzania skoczni narciarskich.
Wieści skoczniołazów zostały potwierdzone przez włodarzy obiektu, którzy w ramach lokalnej inicjatywy od co najmniej dziesięciu lat próbują pozyskać pieniądze na modernizację niszczejącego obiektu, który stanowi imponującą swoim rozmiarem wizytówkę leśnego krajobrazu w stanie Michigan. Przypomnijmy, że ostatnie konkursowe skoki oddano na tym obiekcie 23 stycznia 1994 roku, kiedy w ramach Pucharu Kontynentalnego 158 metrowe rekordy skoczni ustanowili Austriacy, Werner Schuster i Matthias Wallner. Nie były to odległości na miarę największej na świecie Letalnicy w Planicy, jednak obiekt stanowiący „przejście” pomiędzy skoczniami dużymi, a tymi do lotów, już wówczas wydawał sie świetną opcją.
Tej do dziś nie zrealizowano, choć niedawno w rozmowie z Michałem Chmielewskim z TVP Sport, wrócił do niej dyrektor Pucharu Świata Sandro Pertile. – Różnica między mamutami a dużymi skoczniami wzrosła do stu metrów. To za dużo i jestem zdania, że na świecie powinien zacząć powstawać nowy typ skoczni – większej niż K125, ale mniejszej niż te, na których lata się ćwierć kilometra. Takiej ok. K160-K170. Gdyby ktoś zdecydował się na budowę czegoś takiego, byłaby zgoda na pokrycie jej igelitem, a także na treningi przygotowujące do latania na prawdziwych olbrzymach. Oczywiście, bylibyśmy wtedy też chętni, aby sprowadzić tam ważne zawody – powiedział działacz.
Mimo, że od prawie 30 lat skocznia w Ironwood stanowi jedynie turystyczną atrakcję, nie pełniąc podstawowej funkcji sportowej areny, lokalni entuzjaści chcą przywrócić Copper Peak stan używalności. Z tym związane są oczywiście ogromne koszty, które najprawdopodobniej już wkrótce wpłyną na odpowiednie konta. Wydaje się jednak, że w pełni w nadchodzące inwestycje będzie można uwierzyć dopiero wówczas… gdy faktycznie je zobaczymy. Wszak w ciągu ostatniej dekady słyszeliśmy szereg zapewnień o zbliżającej się modernizacji, której rozpoczęcie było regularnie przesuwane o kolejne lata.
Tym razem okazuje się, że władze stanu Michigan w sięgającym 4,8 mld dolarów budżecie, ujęli 20 mln dolarów, które ma być przekazane właśnie na prace budowlane na opisywanej sportowej arenie, która została zbudowana jeszcze w 1969 roku. Co ciekawe, historia lotów narciarskich w tym mieście sięga nawet drugiej dekady XX wieku, ponieważ w 1911 i 1913 roku na „poprzedniczce” Copper Peak, Anders Haugen i Ragnar Omtvedt ustanawiali rekordy świata, które wówczas wynosiły kolejno 46 i 51,5 metra. Tym razem po przebudowie, odległości na miarę aktualnych rekordowych 254 metrów oczywiście nie obejrzymy, jednak około 180. metrowy obiekt byłby świetnym krokiem w kierunku połączenia świata skoków i lotów narciarskich. Byłby tym samym idealną skocznią poprzedzającą grubo ponad 200-metrowe debiuty, a także jak się wydaje przepustką do lotów narciarskich dla kobiet.
Ponadto skocznia ma być wyposażona w maty igelitowe, stając się jednocześnie największym obiektem do lotów na świecie, na którym oddawanie prób możliwe byłoby przez cały rok. Według planów, prace mają zostać ukończone w 2024 roku, a pierwsze skoki byłyby tam możliwe na początku 2025 roku, jeszcze w zimowej aurze. Jak zapowiedział koordynator całego projektu Bob Jacquart, w planach w Ironwood jest już także organizacja finałowych zawodów Letniego Grand Prix, które miałyby się odbyć końcem igelitowego sezonu w 2025 roku. Zainteresowanie taką ideą miała już wyrazić Międzynarodowa Federacja Narciarska (FIS).
PS. Wspomnijmy jeszcze, że po ostatnim konkursie lotów narciarskich w Ironwood w 1994 roku, na skoczni Copper Peak jeszcze skakano… Skusił się na to w ramach specjalnego projektu amerykański narciarz dowolny Sam Carlson. I trzeba przyznać, że obrazki z tego przedsięwzięcia, które zrealizowano w 2016 roku robią naprawdę spore wrażenie.
Bartosz Leja,
źródło: copperpeak.net / informacja własna