You are currently viewing Kamila Karpiel: „Grupa całkiem się rozpadła. Trenera warto szukać w Polsce” [WIDEO]
Kamila Karpiel (fot. Ewa Skrzypiec)

Kamila Karpiel: „Grupa całkiem się rozpadła. Trenera warto szukać w Polsce” [WIDEO]

Kamila Karpiel, czyli 20-letnia kadrowiczka, która została odsunięta od wspólnych treningów z grupą trenera Łukasza Kruczka opowiada nam o relacjach ze sztabem szkoleniowym, rozczarowującym sezonie, starcie w Oberhofie za własne pieniądze i o tym, jak widzi swoją przyszłość w skokach narciarskich. Czy polską kadrę kobiet da się jeszcze posklejać? My pytamy, Kamila odpowiada.

 

Ewa Skrzypiec: Rozmawiałyśmy latem podczas memoriału i zapytałam Cię, jakie masz plany na nadchodzący sezon, który teraz się kończy. Powiedziałaś, że masz, ale nie zdradzisz. Udało się je spełnić?

Kamila Karpiel: Częściowo tak, częściowo nie. Te większe plany raczej nie zostały zrealizowane, ale te pomniejsze myślę, że się udało urzeczywistnić. Po drodze pojawiły się problemy, ale częściowo zrealizowałam co chciałam.

 

Czy jest coś, co masz sobie do zarzucenia czy raczej nie?

Mam sobie bardzo dużo rzeczy do zarzucenia z racji tego, że większość celów nie udało mi się zrealizować. Z drugiej strony było i się nie odstanie. Muszę zaakceptować to, że się nie udało i powinęła mi się noga. To są jednak rzeczy, z których wyciągnę wnioski i będę szła z tą lekcją dalej w sportowe życie.

 

 

Po Mistrzostwach Świata w Seefeld w 2019 roku, Polski Związek Narciarski obiecywał, że polskie skoki kobiet zostaną bardziej zauważone. Czy mimo upływu czasu dalej jesteście tak samo traktowane czy może coś poszło do przodu?

Na przestrzeni wszystkich lat w których trenuję, na pewno wszystko poszło do przodu. Ktoś już w nas inwestuje, mamy sponsorów czego wcześniej nie było, bo nikt nie widział w tym sensu. Ciężko mi jednak stwierdzić, bo nie wiem jaki był budżet wtedy, a jaki jest teraz. Niby dali nam więcej, a tak naprawdę nic z tego nie było. Powiedziałabym nawet, że jak miałyśmy mniej, to miałyśmy większą motywację do tego, żeby coś robić. Choć ze strony PZN-u faktycznie miałyśmy większe finansowanie i mam nadzieję, że pójdzie to w tym kierunku.

 

Zostałaś odsunięta od szkolenia z kadrą. Jak to wygląda z Twojej perspektywy? Utrzymujesz kontakt z kadrą?

Z tymi osobami, z którymi zawsze utrzymywałam kontakt, dalej go mam i z nimi rozmawiam, więc nie chodzi o to czy jestem w tej grupie czy nie. To nie działa w ten sposób, że jak mnie odsunęli od grupy, to wszyscy się do mnie nie odzywają. Nie mogłam z nimi jeździć na zawody, musiałam jeździć sama. Teraz jak jestem w klubie, to w jakiś sposób z tej strony mam pomoc, więc nie jest tragicznie.

 

Na ostatnie zawody FIS Cup w Oberhofie pojechałaś za własne pieniądze… Jak wygląda takie finansowanie, klub pomaga?

Z racji tego, że w klubie jest bardzo dużo osób, ciężko by było każdą opłacać z osobna, to nie byłoby finansowo zdrowe dla klubu. Od dłuższego czasu trenowałam jednak dzięki finansowaniu z kadry. Był też moment, kiedy była „podkadra” w Tatrzańskim Związku Narciarskim. Jak byłam mała, było też coś takiego jak kadra makroregionu, gdzie były dodatkowe pieniądze. Jak o coś poproszę, to raczej z tej strony nie ma kłopotów. Aktualnie w Tatrach trenerem dziewczyn jest Kuba Kot, więc jak mam jakiś problem to idę do niego. Akurat na ten FIS Cup pojechałam za własne pieniądze.

 

Jak się dowiedziałaś o odsunięciu od szkolenia kadrowego?

Pół godziny przed zawodami LOTOS Cup jechałam do Szczyrku z trenerem Marcinem Bachledą, Aśką Szwab i młodszymi dziewczynkami. Nie widziałam się z trenerem głównym dobre dwa miesiące, bo od Lillehammer [grudniowy Puchar Świata – przyp.red.] nie było żadnego większego kontaktu, tylko ewentualnie sporadycznie zapytał się „jak tam? co tam?”. Wtedy Łukasz Kruczek na naszej grupie na WhatsAppie napisał że mamy spotkanie jak przyjedziemy. Czekał na nas w szatni i wtedy poinformował o tym mnie i przy okazji trenera Marcina, który też o tym wcześniej nie wiedział. To było przed LOTOS-ami, a po LOTOS-ach, które wygrałam, trener Łukasz przyszedł mi pogratulować. Było niezręcznie. Tylko podałam rękę i podziękowałam.

 

Czy ta decyzja była uzasadniona?

Nie. Czekam na uzasadnienie z Polskiego Związku Narciarskiego. Z tego co trener nam powiedział, była to decyzja ze sztabu szkoleniowego i Zarządu PZN. Kiedy zapytałam Sekretarza Generalnego PZN, powiedział, że to decyzja tylko i wyłącznie trenera głównego i PZN się w to nie miesza. Wszystkie wersje się od siebie różniły.

 

W tej nieciekawej sytuacji masz wsparcie od kadrowych koleżanek?

Ciężko stwierdzić, bo ta grupa się całkiem rozpadła. Cały czas mam kontakt z Aśką Szwab, czasami z Wiktorią Przybyłą.

 

Czy w takim samym składzie personalnym da się jeszcze tę kadrę posklejać?

Potrzeba trochę chęci. Na pewno wszystkie będziemy miały do siebie dystans i nie będzie już takiej atmosfery, bo jednak kobiety to kobiety. Myślę jednak, że oczywiście, że się da. Trzeba by było po prostu sobie wyjaśnić co i jak nie grało i co tak naprawdę w tym wszystkim stanowiło problem.

 

W PZN trwają rozmowy na temat zmian w sztabie kadry kobiet. Czy Twoim zdaniem zmiana trenera jest konieczna?

Zastanawiam się co zrobi PZN. Wtedy będą podejmować swoje wybory, dla swojego dobra.

 

Jeśli Łukasz Kruczek nie byłby już trenerem kadry, czy masz w głowie szkoleniowaca, który dobrze by się w tej roli odnalazł?

Myślę, że warto poszukać kogoś u nas, na miejscu. W Polsce jest naprawdę bardzo dużo szkoleniowców, którzy mają wizję i chęci do pracy. Tak naprawdę nikt nie pójdzie jednak pracować za marne pieniądze. Jeżeli będziemy z kolei sprowadzać trenera z zagranicy, to finansowo wyjdzie to więcej niż miałby pracować ktoś „od nas”. Poza tym raczej nikt z zagranicy nie będzie miał ochoty, żeby pracować z nami w Polsce. To też nie jest moja decyzja. Nie mam pojęcia, co postanowią.

 

Pewnie oglądasz skoki najlepszych zawodniczek w Pucharze Świata. Czy jest jakaś zawodniczka, która najbardziej Tobie imponuje?

Patrzę na wyniki, ale zawodów nie oglądam. W tym sezonie jest mi niesamowicie szkoda Sary Marity Kramer z racji tego, że nie dostała prawa startu na igrzyskach, a moim zdaniem to ona powinna walczyć tam o złoto. Podoba mi się jej podejście. Imponuje mi to, że się nie poddała i zdobyła Kryształową Kulę. Szkoda mi, że Špela Rogelj odchodzi i rezygnuje, bo niesamowicie ją lubię. Nasza #skijumpingfamily się wykrusza i kończy ze skokami. Nie mam jednak większych wzorów do naśladowania. Imponują mi bardziej zachowania czy podejście do życia.

 

Jakie są Twoje dalsze plany po tych zawirowaniach? Będziesz walczyć o miejsce w kadrze?

Potrzebuję odpocząć, zresetować się, pozbierać myśli. Działam już w tym kierunku. Mam dużo planów i rzeczy do zrealizowania. Nie wiem co zrobi PZN i nie wiem w jakim miejscu będę na początku sezonu letniego, ale ja mam już plan na roztrenowanie. Chcę mieć z czym wejść w sezon letni, żeby to miało ręce i nogi. Chyba pierwszy raz od trzech lat mam czas na roztrenowanie i odpoczynek, bo w zeszłym roku skakałyśmy już 28 kwietnia, a sezon skończyłyśmy niedawno końcem marca. „Hardkor” niesamowity, bo nie było czasu na przygotowanie organizmu, żeby więcej zrobić. Teraz będę mieć na to czas i zrobię to na spokojnie. Wszystko mam przemyślane ze swoimi trenerami. Na pewno chciałabym pojechać w tym roku na wakacje z moim chłopem, bo dawno nie byłam nigdzie odpocząć zagranicą. Zapytałam się też Fundacji – Centrum skoków narciarskich i sportów zimowych czy sfinansują mi zakup roweru, bo kolarstwo to jest sport który jest mi potrzebny do roztrenowania. Trzecią sprawą jest kurs oklejania samochodów, który właśnie kończę. Zastanawiam się też czy iść w tę stronę do pracy. Zobaczymy jak to się wszystko poukłada, ale na pewno zostaję przy sporcie i stawiam na skoki narciarskie. Mam swoje cele i póki jest zdrowie, chcę je realizować.

 

rozmawiała: Ewa Skrzypiec
montaż: Karol Cześnik

 

Dodaj komentarz