You are currently viewing Polskie wiązania doskonalone pod okiem Slatnara. „Nie dają jakiejś znaczącej przewagi”

Polskie wiązania doskonalone pod okiem Slatnara. „Nie dają jakiejś znaczącej przewagi”

Sezon zimowy skoków narciarskich już za nami, lecz dyskusje na temat sprzętu powracają jak bumerang. Po wydarzeniach w Willingen z udziałem Stefana Horngachera i Miki Jukkary w rolach głównych, a także show Agnieszki Baczkowskiej w Pekinie, problemy związane z kombinezonami i nartami nie mogą zostać odłożone w kąt. Tym bardziej, że w Planicy do walki o obronę swoich interesów stanął Peter Slatnar. Polacy w Słowenii natomiast przedstawili swoją nowinkę.

 

Podczas ostatniego weekendu Pucharu Świata producenci sprzętu do skoków narciarskich mieli szansę zaprezentowania swoich innowacji podczas zorganizowanego w tym celu zebrania. Wśród zgromadzonych był Peter Slatnar, który od czasu zamieszania w Willingen krytykuje wszelkie pojawiające uwagi dotyczące jego sprzętu i stara się udowadniać, że racja jest po jego stronie. Szczególnie uczulony jest w kwestii płaskich nart jego autorstwa. – Jeśli FIS nie chce zaakceptować używania ich w kolejnym sezonie, to myślę, że powinien ode mnie kupić ten sprzęt. W końcu wyprodukowałem go jeszcze, gdy był całkowicie legalny i zatwierdzony do użytku – grzmiał w rozmowie ze Sport.pl. Słoweński producent miał w Planicy przestawić cztery innowacje. Były to elementy wiązań, buty karbonowe oraz same narty. Slatnar ponoć jest zadowolony z przeprowadzonej prezentacji i wykazuje duży optymizm co do dopuszczenia jego nowinek do użytku w najbliższym sezonie. Przypomnijmy, że FIS jeszcze do niedawna chciał zakazania stosowania nart z wypłaszczonym przodem, a także wiązań produkowanych przez słoweńską firmę. W Willingen na dodatek Yukiya Sato został wykluczony za zbyt szerokie narty dostarczone przez Slatnara, co też oburzyło producenta, bowiem według niego wymiary miały znajdować się w granicach tolerancji.

Peter Slatnar w rozmowie z Siol.net przyznał, że na spotkaniu byli obecni także Polacy, którzy prezentowali sprzęt… doskonalony przez jego firmę. – Polacy mieli nowe tyły wiązań. Opracował je instytut w Polsce, a my udoskonaliliśmy, aby lepiej nadawały się do użytku. Zostały przetestowane przez Ernesta Prišliča i Roka Justina. Stwierdziliśmy, że nie dają jakiejś znaczącej przewagi. Są przydatne i działają, ale nie są niczym szczególnym. Polacy chcą je przeforsować. Moim zdaniem jest to efekt placebo – wyjaśniał Slatnar. Dla Polaków dopięcie wszelkich zmian w sprzęcie odpowiednio wcześnie jest o tyle ważne, że w minionym sezonie w Pucharze Świata zanotowaliśmy aż 7 dyskwalifikacji – najwięcej spośród wszystkich startujących nacji. Można mieć pretensje do Miki Jukkary czy Stefana Horngachera za przewrażliwienie na punkcie sprzętu u reprezentantów Polski i składanie protestu na ich buty, ale taka liczba świadczy też o błędach popełnionych w przygotowaniach sprzętowych oraz niedopatrzeniach sztabu technicznego. W kolejnym sezonie Polacy nie mogą budzić tylu wątpliwości co do regulaminowości używanych kombinezonów i butów, a liczba DSQ przy ich nazwiskach musi znacznie zmaleć, żeby liczyć się w walce o jak najlepsze lokaty. W tym miesiącu w Szwajcarii będzie obradował komitet FIS ds. sprzętu, gdzie rozważone zostaną wszelkie innowacje zaprezentowane podczas weekendu w Planicy. Pozostaje zatem trzymać kciuki za przyjęcie propozycji polskich producentów. Do szczęścia jednak brakuje jeszcze udoskonalenia regulaminu technicznego i usprawnień w kontroli sprzętu podczas samych zawodów.

 

Karol Cześnik
Źródło: Siol.net

Dodaj komentarz