You are currently viewing Lot po kraju #4. Jarosław KRZAK: „Presja w środowisku skoków zawsze była, jest i będzie” [WIDEO]
Jarosław Krzak z ukulele na skoczni w Gilowicach (fot. Ewa Skrzypiec)

Lot po kraju #4. Jarosław KRZAK: „Presja w środowisku skoków zawsze była, jest i będzie” [WIDEO]

Jarosław Krzak od 2020 roku jest objęty szkoleniem kadrowym. Miniona zima była jednak zdecydowanie poniżej oczekiwań 21-letniego skoczka i sam nie uznaje jej za udaną. W rozmowie z nami opowiada o życiu nie tylko z perspektywy sportowca, ale także osoby, w której życiu jest miejsce również na inną pasję jaką jest muzyka. A to tylko jeden z tematów, który poruszyliśmy z zawodnikiem z Lasu koło Żywca.

 

 

Ewa Skrzypiec : Rozmawiamy na skoczni w Gilowicach, gdzie zaczynałeś skakać na nartach. Skąd wzięła się u Ciebie pasja do skoków narciarskich?

Jarosław Krzak: Do skoków zachęcił mnie tata. Nie jakoś bardzo aktywnie, nigdy mnie do tego nie zmuszał, ale od dzieciństwa uczył mnie i moją siostrę jazdy na nartach. Zawsze skakaliśmy też na górkach usypanych ze śniegu i tak rosła w nas pasja do narciarstwa. A że mój tata zawsze uwielbiał skoki narciarskie to też oglądaliśmy je w telewizji i wspólnie kibicowaliśmy. Kiedyś przyjechaliśmy zobaczyć trening na skoczni w Gilowicach i od razu po tym treningu poprosiłem go, żeby zapisał mnie do klubu, bo chciałbym spróbować swoich sił w skokach… Teraz stoimy tutaj i wychodzi na to, że tak już zostało.

 

JaroslawKrzak GilowiceSesja1 fotEwaSkrzypiec2 300x200 - Lot po kraju #4. Jarosław KRZAK: "Presja w środowisku skoków zawsze była, jest i będzie" [WIDEO]
Jarosław Krzak (fot. Ewa Skrzypiec)

Czy jest miejsce, w którym zapominasz że należysz do kadry narodowej i potrafisz całkowicie odciąć się od skoków?

Staram się nie brać tak bardzo do siebie tego, że jestem w kadrze. Według mnie nie znaczy to wcale aż tak dużo, ważniejsze jest to, co się pokazuje na skoczni i jakim jest się człowiekiem. My, skoczkowie, też jesteśmy przecież tylko ludźmi, więc nie chcę przypisywać ogromnej wartości temu, że jestem w kadrze narodowej. To jest po prostu część procesu rozwoju i droga, którą muszę podjąć, żeby się dalej rozwijać i być coraz lepszym sportowcem.

 

Czy czujesz na sobie presję otoczenia, że jeśli coś nie wyjdzie, to zawiedziesz nie tylko siebie, ale też innych?

Ze strony znajomych czy bliskich nie, bo z nimi mam dobry kontakt. Gdzieś tam zawsze ten temat wychodzi przy rozmowie, że „Jarek skocznia, Jarek wyjazdy” i to już część mojego życia, rozmawiamy o tym tak jak o pracy. Natomiast presja w środowisku skoków zawsze była, jest i będzie. Z tym się trzeba nauczyć żyć i nie brać tego tak bardzo do siebie, bo to jest sport bardzo wymagający. Na tym poziomie trzeba liczyć się z tym, że będą nerwy i choć nikt nie chce tego pokazywać, to jednak zawsze gdzieś z tyłu głowy się to znajduje.

 

A czy miniony sezon traktujesz trochę jako straconą szansę? Czy wierzysz, że trenerzy ponownie Ci zaufają i liczysz na miejsce w kadrze?

Ciężko mi mówić co o mnie myślą w tym momencie trenerzy. Wiem, że widzieli we mnie potencjał i mam nadzieję, że tak zostanie. Ja też mam do nich zaufanie, wierzę że dadzą mi jeszcze szansę. Wiedzą, że skakać potrafię, tylko skoki narciarskie to taki sport, w którym czasem męczysz się przez długie sezony i nic się nie rusza do przodu, a później wystarczy jeden skok, żeby złapać formę i od tego momentu już wszystko znowu idzie do przodu. Liczę na to, że będę dalej w kadrze, a jeśli nie, to że dadzą mi jakąś inną możliwość treningu, bo lubię to robić i postawiłem w życiu na karierę sportową. Chciałbym żeby się to udało i będę pracował w tym kierunku.

 

JaroslawKrzak GilowiceSesja1 fotEwaSkrzypiec6 300x200 - Lot po kraju #4. Jarosław KRZAK: "Presja w środowisku skoków zawsze była, jest i będzie" [WIDEO]
Jarosław Krzak (fot. Ewa Skrzypiec)

Miałeś okazję rozmawiać już z nowym trenerem kadry, Thomasem Thurnbichlerem?

Tak, mieliśmy rozmowę online z trenerem i całą drużyną, a także jeden trening w Szczyrku, także mieliśmy okazję przywitać się oficjalnie. Jestem ciekaw, jak to będzie się rozwijać. W porządku człowiek. Wiele więcej nie mogę powiedzieć, bo nie znamy się zbyt dobrze. Myślę, że zna się na swojej pracy i że nadchodzące sezony będą na pewno będą pracowite i owocne.

 

Z tego co wiem, nie uczęszczałeś do liceum sportowego w Szczyrku. Kiedy w dość późnym wieku zadebiutowałeś w Pucharze Kontynentalnym, czułeś że musisz nadganiać te stracone lata i musisz próbować doganiać młodszych kolegów?

Skończyłem gimnazjum w Szczyrku w szkole sportowej, ale byłem tam tylko dwa lata. Pierwszy rok byłem w normalnym gimnazjum, ale nie szło mi tam dobrze i postanowiłem postawić na coś pewniejszego, na jakiś zawód i rozwinąć inne pasje. Zawsze lubiłem nowinki technologiczne, bawić się elektroniką, coś tam majsterkować i dłubać, także nie żałuję tej decyzji. Technikum bardzo mi pomogło w rozwijaniu tych sfer zainteresowań i tak szczerze mówiąc na nowo obudziło we mnie pasję do sportu. Będąc w szkole sportowej i mając to na co dzień, nie doceniałem tego aż tak bardzo jak doceniłem to w technikum, kiedy mogłem ćwiczyć tylko raz, dwa razy w tygodniu, czasem rzadziej. Pomogło mi to odbudować się pod kątem skoków i złapać świeżego powiewu do tego sportu. Cały czas czuję, że jednak jestem trochę z tyłu. Może to nie jest prawda, bo jednak jestem już w obiegu, jestem w tym środowisku regularnie już od dłuższego czasu, więc myślę, że już dużo nadrobiłem. Cały czas jest jednak gdzieś z tyłu głowy, że są młodsi, tacy jak Jasiek Habdas, Arek Jojko. Dużo chłopaków jest znacznie młodszych ode mnie, mają przed sobą przyszłość i mają większe osiągnięcia niż ja. Nie uważam jednak, że jestem na straconej pozycji.

 

Które rzeczy musisz nadganiać względem kadrowiczów czy młodszych kolegów?

Ciężko to ogarnąć w jednym zdaniu. Jest dużo kwestii technicznych, które w ostatnich dwóch sezonach zimowych były mocno zauważalne, miałem mnóstwo problemów z dojazdem, co potem tworzyło taką „lawinę”. Bo jeśli był zły dojazd, było złe odbicie, jak było złe odbicie, były problemy w locie… Na pewno u mnie bazą jest dobry dojazd, zresztą jak u każdego zawodnika i to muszę poprawiać, bo tego brakowało ostatnimi czasy.

 

JaroslawKrzak GilowiceSesja1 fotEwaSkrzypiec3 300x200 - Lot po kraju #4. Jarosław KRZAK: "Presja w środowisku skoków zawsze była, jest i będzie" [WIDEO]
Jarosław Krzak (fot. Ewa Skrzypiec)

Przechodząc do kwestii muzycznych… Czy masz określony rodzaj muzyki, którego słuchasz przed zawodami by się zmotywować, czy zrelaksować?

Rodzaj muzyki może niekoniecznie, po prostu mam zapisane utwory, które mi wpadły w ucho i które na mnie wpływają i słucham po prostu tego, co mi się podoba. Nie lubię się szufladkować do konkretnego rodzaju muzyki, bo w różnych kategoriach są świetne utwory i szkoda by mi było zamknąć się w jednej szufladce z danym typem muzyki i tracić te wszystkie utwory, które są do odkrycia.

 

Czy Twoim zdaniem muzyka pozwala zminimalizować stres przed zawodami?

Zdecydowanie tak. Muzyka na pewno pomaga przed zawodami. Ja akurat nie praktykuję tego aż tak bardzo jak moi koledzy, ale jak faktycznie czuję, że tego potrzebuję, jest to bardzo pomocne. Myślę, że dużo osób spoza środowiska sportowego używa tego do zrelaksowania się, czy odstresowania się przed ważnymi wydarzeniami lub po nich. Wszyscy wiedzą, że muzyka jest super. Jeśli ma się ulubioną piosenkę, to dobrze wpływa na człowieka i pozwala mu się odkleić od rzeczywistości.

 

Czy w dalszym ciągu odczuwasz stres przed zawodami?

Zawsze stres jest przed zawodami, czy generalnie przed jakąś ważną imprezą, przed weekendem. Wliczam to w część rytuału przedstartowego i tak jak mówiliśmy, są różne sposoby, żeby sobie z tym radzić, nie myśleć o tym. Nie da się tego całkiem wyeliminować, tylko trzeba się nauczyć z tym żyć i nie dać się przez ten stres powstrzymywać.

 

Czego brakuje Ci względem bardziej doświadczonych, czołowych kadrowiczów?

Bardzo dużo. Może nie rutyny, ale takiego obeznania z samym sobą i obeznania ze skocznią. W skokach bardzo ważna jest nie tylko mobilność ciała i to, jakie się ma osiągi na testach sprawnościowych, czy jak się jest rozciągniętym. Trzeba też potrafić to kontrolować. Tu na pewno jest jeszcze przede mną dużo pracy i poznania samego siebie. Człowiek się cały czas uczy, na treningach i na zawodach, nie tylko w kwestiach technicznych jeśli chodzi o skok, ale też właśnie o umysł czy odpowiednią dietę. Jest dużo niuansów, o których z dnia na dzień się nie myśli, a później człowiek się budzi i myśli „nie powinienem jeść tego przed zawodami, bo teraz jest mi ciężko, ciężko mi się złożyć do dojazdu”… Dużo nowinek, które trzeba wypracować przez lata.

 

JaroslawKrzak GilowiceSesja1 fotEwaSkrzypiec5 200x300 - Lot po kraju #4. Jarosław KRZAK: "Presja w środowisku skoków zawsze była, jest i będzie" [WIDEO]
Jarosław Krzak (fot. Ewa Skrzypiec)

Obserwujesz pewnie tych czołowych zawodników kadry narodowej. Jakie cechy charakteru powinien mieć skoczek, aby odnieść sukces?

Trudne pytanie… Na pewno trzeba być wytrwałym w tym co się robi, bo jak ostatnie dwa zimowe sezony mi pokazały, ten sport potrafi być frustrujący. Jak nie idzie, trzeba jakoś przejść ten okres i trenować dalej. Także wytrwałość i zawzięcie są bardzo ważne. Ale też osobiście uważam, że trzeba mieć pewną dozę spokoju i opanowania. Trzeba sobie poradzić na zawodach z głową, żeby nie zgubić się we własnych myślach i nie myśleć tak bardzo o stresie, o tym jak wielu jest kibiców na trybunach, o tym jak daleko trzeba skoczyć, tylko żeby zrobić swoje. A tak poza tym, to trzeba być sobą i nie patrzeć za bardzo na innych.

 

Właśnie, a jak radzisz sobie z trzymaniem diety między sezonem?

Różnie z tym bywa. Nie da się ukryć, że jest to ciężka kwestia, właśnie jedna z tych rzeczy, której z pewnością muszę się nauczyć w porównaniu do starszych zawodników. Trzeba po prostu jeść tyle ile człowiek potrzebuje, ile organizm wykorzystuje, nie objadać się i wykorzystywać te kalorie, które się pochłonie. Nie ma tam większej filozofii, tylko trzeba jeść zdrowo, ruszać się i nie jeść za dużo.

 

Czy kadra ma wsparcie psychologiczne czy raczej trzeba załatwiać psychologa na własną rękę?

Jest dostępny psycholog. Mamy osobę, z którą można popracować jeśli ktoś potrzebuje. Całe szczęście mamy takie możliwości, trzeba się tylko zgłosić. Każdy ma swoje sposoby na radzenie sobie z głową, nie każdy czuje się komfortowo żeby pracować z inną osobą i mówić, co się dzieje w głowie. Dobrze jednak, że mamy takie możliwości i na pewno jest to pomocne.

 

Jak znajdujesz motywację do dalszego uprawiania skoków, choćby po niezbyt szczęśliwej ostatniej zimie?

Powiem szczerze, że przez ostatni czas trzymałem się pojedynczych dobrych skoków, bo już było naprawdę ciężko. Trzeba znaleźć rzeczy, które cieszą cię w tym sporcie i poza nim. Trzeba też umieć znaleźć sobie jakąś odskocznie, żeby to nie była jedyna rzecz, która zajmuje ci głowę, bo zaczyna to człowieka pochłaniać. A wtedy wiadomo, że ciężej jest coś poprawić, bo człowiek od razu się frustruje, nachodzą go złe myśli i wtedy się po prostu podda… A trzeba być jednak wytrwałym i umieć się utrzymać w tym wszystkim. Wszyscy, którzy doszli do tego poziomu kochają ten sport.

 

Przejdźmy do kilku pytań, które zadali na Twitterze nasi czytelnicy…

 

Jeśli o książki chodzi to może nie jest to seria, którą czytam regularnie, ale ulubioną była seria „Zwiadowcy” [seria powieści fantasy autorstwa australijskiego pisarza Johna Flanagana – przyp.red.]. Czytałem ją już bardzo dawno temu, ale to wciąż jest jedna z moich ulubionych serii. Główny charakter odpowiadał mi swoim podejściem do życia i po prostu bardzo dobrze się bawiłem czytając tę książkę, bardzo dobrze ją wspominam. Co do filmów czy seriali, to nie oglądam zbyt dużo, więcej czasu spędzam na YouTube i chyba nie wymienię żadnego filmu czy serialu. Lubię czasem pojechać do kina czy oglądnąć coś w telewizji, ale nie jestem koneserem filmów.

 

Na pewno bardzo podoba mi się freestyle na nartach. Zawsze w zimę jeździłem na snowpark, żeby się pobawić. Nie jestem w tym dobry, ale to jest na pewno dyscyplina, którą chciałbym lepiej poznać jeśli będę miał okazję, bo wymaga dużo koordynacji ruchowej i koordynacji głowy z mięśniami. Oprócz tego lubię grać w siatkówkę i to chyba jedyny sport zespołowy, w który umiem grać (śmiech). Może jeszcze strzelectwo mnie interesuje. Nie jest to tak ogólnodostępne jak np. w Ameryce, ale chciałbym tę sferę bardziej odkryć jeśli będę miał taką możliwość.

 

Zaczęło się to od mojej siostry, która była w szkole muzycznej. Nie pamiętam jak długo, ale uczęszczała tam i uczyła się grać na skrzypach i nieraz kiedy mama odwoziła ją do szkoły, jeździłem z nią, słuchałem, jak ćwiczy w domu i na pewno miało to na mnie wpływ. Poza tym moja mama lubi sobie coś zanucić. Jeśli chodzi o to, gdzie uczyłem się śpiewać… Nauczyłem się w kościele, bo tam wszyscy śpiewają i mnie nie było słychać, więc mogłem się bawić. No i zawsze lubiłem słuchać muzyki, lubiłem coś tam pobrzdąkać i pokrzyczeć (śmiech). Jakoś tak wyszło, że zacząłem grać na ukulele mojej siostry, które kupiłem jej na urodziny… ale potem je ukradłem. Nie ma mi tego za złe.

 

Na pewno byłoby dobrze się utrzymywać w „10” czy „20” Pucharu Kontynentalnego, z „30” też byłbym zadowolony. Przede wszystkim żeby regularnie punktować, osiągnąć taką bazę żeby się odbić, powoli wspinać. Po prostu realizować plan treningowy nowego trenera i dalej się rozwijać. Bo można stawiać sobie jakieś cele, ale jednak ta praca z dnia na dzień pozwoli te wyniki osiągnąć. Trzeba się skupić na tym, żeby robić swoje na treningach.

 

w Gilowicach rozmawiała Ewa Skrzypiec

 

Dodaj komentarz