Sezon zimowy zostanie ponownie zainaugurowany w Wiśle. Na obiekcie im. Adama Małysza zmierzą się zarówno skoczkowie jak i skoczkinie, którzy zamiast na śniegu będą lądować na igelicie. Wpływ na układ zawodów i zmiany w kalendarzu na sezon 2022/2023 mają mistrzostwa świata w piłce nożnej, które zostaną rozegrane w Katarze od 21 listopada do 18 grudnia. Kolejnym skoczkiem, któremu nie podoba się pomysł Międzynarodowej Federacji Narciarskiej jest Peter Prevc. – To wszystko będzie bardziej stresujące – mówi utytułowany Słoweniec.
Sezon 2022/2023 rozpocznie się już w pierwszy weekend listopada w Beskidach. Na skoczni im. Adama Małysza zimę zainaugurują zarówno mężczyźni jak i kobiety, a obiekt w Wiśle zamiast sztucznym śniegiem przywita zawodników… igelitem. Zmiany w ułożeniu kalendarza na sezon 2022/2023 spowodowane są mundialem w Katarze, gdzie część spotkań pokrywać się będzie z terminem rozgrywania konkursów skoków narciarskich. Po zawodach w Wiśle skoczków czeka około trzy tygodnie przerwy, a zawodniczki do rywalizacji w Pucharze Świata powrócą dopiero na początku grudnia w norweskim Lillehammer. – W listopadzie musieliśmy się uporać z mundialu musieliśmy się uporać w listopadzie, więc sezon zaczniemy bardzo wcześnie. Po inauguracji w Wiśle i zawodach w Ruce zrobimy krótką przerwę [następne zawody odbędą się dopiero w Titisee-Neustadt w dniach 10-11 grudnia -przyp. red.] – mówi Sandro Pertile.

Rozwiązanie zaproponowane przez Międzynarodową Federację Narciarską wywołało spore zamieszanie nie tylko w środowisku fanów skoków narciarskich, ale również pośród samych zawodników. Kolejnym po Johannie André Forfangu skoczkiem, któremu nie podoba się pomysł inauguracji sezonu zimowego na igelicie jest Peter Prevc. – Myślę, że to nie jest dobre. W Ameryce jest zimno i śnieżnie, w Skandynawii również. Nawet gdybyśmy zaczynali konkursami na skoczni 90-metrowej w Rovaniemi, gdzie cały czas pada śnieg, byłoby okej. Sezon się wydłuża, a cały kalendarz się przesuwa z powodu piłki nożnej. Mamy mniej czasu na treningi, a pomiędzy nimi nie ma przerwy tak jak w Formule 1 czy motocyklowych mistrzostwach świata. Tam sezony są dłuższy, ale są też wolne weekendy pomiędzy nimi. To zaburza nasz rytm. To wszystko będzie bardziej stresujące i mam tylko nadzieję, że nie spowoduje to u nas przeciążeń – stwierdza zdobywca kryształowej kuli za sezon 2015/2016.
Trener słoweńskiej kadry we wcześniejszej inauguracji Pucharu Świata w Wiśle widzi dużą szansę na jak najlepsze przygotowanie swoich zawodników do Turnieju Czterech Skoczni. Robert Hrgota przyznaje również, że nie widzi również większej różnicy w tym czy skoczkowie będą lądować na śniegu czy na igelicie dopóki rywalizacja będzie odbywać się na torach lodowych. – Z jednej strony sezon zacznie się szybko, a z drugiej strony mamy więcej czasu na dodatkowe przygotowania po pierwszych zawodach. Postaramy się przyjechać na inaugurację w jak najwyższej formie. Po Wiśle będziemy trenować przez dwa tygodnie. Wykorzystamy tę część zimy, aby odpowiednio przygotować się do Turnieju Czterech Skoczni. Jeśli chodzi o igelit, to myślę, że nie powinien on odgrywać większej roli, bo pierwsze skoki zawodnicy oddadzą na torach lodowych, w bardzo podobnych warunkach. W telewizji będzie to wyglądało inaczej, bo na skoczni i wokół niej nie zobaczymy śniegu, tylko zielony igelit – mówi trener reprezentacji Słowenii Robert Hrgota.
Anže Lanišek podziela zdanie trenera Roberta Hrgoty. Słoweniec zgadza się również z opinią Mariusa Lindvika i Halvora Egnera Graneruda. Norwegowie kilka dni temu docenili bezpieczeństwo lądowania na igelicie zamiast na wyboistym śniegu i przyznali, że popierają rozwiązanie zaproponowane przez działaczy Międzynarodowej Federacji Narciarskiej. – Nie będzie to dla nas problemem, bo przynajmniej nie będziemy musieli się przejmować nierównym zeskokiem. W Wiśle jest kłopot ze śniegiem i na belce zastanawiasz się czy zamiast 123 wolałbyś skoczyć 122 metry, bo wiesz ze tam gdzie będziesz lądować śnieg jest wyboisty. Oczywiście najlepiej jest skoczyć 140 metrów i do tego wylądować jeszcze telemarkiem. Jest to coś nowego i ciekawego. Później czeka nas dwutygodniowa przerwa, po której wrócimy na śnieg – kończy wypowiedź Lanišek.
Weronika Brodowska,
źródło: siol.net