You are currently viewing Adam Małysz: „Sportowi oddałem całe życie. Potrafię schować dumę do kieszeni”
Adam Małysz i Dawid Kubacki (fot. Julia Piątkowska)

Adam Małysz: „Sportowi oddałem całe życie. Potrafię schować dumę do kieszeni”

Wszystko wskazuje na to, że już 25 czerwca Adam Małysz zostanie nowym prezesem Polskiego Związku Narciarskiego. Były skoczek, który w ostatnich latach pełnił funkcję dyrektora sportowego PZN jest jedynym kandydatem na następcę Apoloniusza Tajnera. Jak widzi swoja przyszłość na prezesowskim stołku? Czy obawia się nadszarpnięcia „legendy Orła z Wisły”? I czy od marca miał już okazję porozmawiać z Kamilem Stochem?

 

Małysz (już prawie) prezesem

AdamMalysz Zakopane2020 fot.JerzyKleszcz 300x200 - Adam Małysz: "Sportowi oddałem całe życie. Potrafię schować dumę do kieszeni"
Adam Małysz (fot. Jerzy Kleszcz)

25 czerwca zakończy się misja Apoloniusza Tajnera w roli prezesa Polskiego Związku Narciarskiego. Już teraz wiemy, że jego następcą zostanie Adam Małysz. Co prawda wybory jeszcze przed działaczami, jednak Wiślanin jest jedynym kandydatem na prezesowski fotel. Czy „Orzeł z Wisły” już przyzwyczaja się do takich realiów? – Na razie jeszcze nie jestem prezesem i nikt się jeszcze tak do mnie nie zwracał. Myślę, że czasem będzie trzeba usiąść za biurkiem, ale dalej podtrzymuję, że niekoniecznie prezes czy dyrektor musi być osobą, która tylko i wyłącznie rządzi i siedzi za biurkiem. Mam nadzieję, że to się w tę stronę zmieni. Będzie inaczej, ale coś się kończy, a coś zaczyna – przyznaje.

Trzeba przyznać, że po szesnastu latach PZN przeszedł wielkie przemiany. Z pewnością jednak nie wszystko funkcjonuje idealnie. Jak swoją kadencję widzi Małysz?Jest jeszcze wiele do zrobienia, mimo że Polski Związek Narciarski całkiem fajnie prosperuje. Mam swoją wizję i będziemy próbowali ją realizować, ponieważ liczę na akceptację współpracowników. Mam nadzieję, że nie tylko ja, ale cały Zarząd też się w to włączy i będzie to zarządzanie aktywne. Miałem już okazję rozmawiać z kandydatami do zarządu i wiele osób się za mną zgadza. Chcę unowocześnić PZN, wprowadzić rzeczy, które usprawnią nam funkcjonowanie, ale które nadal będą pomagać sportowcom i towarzyszyć im w osiąganiu sukcesów – podkreśliła. Zaznaczył jednocześnie, że zamierza skupić się na lepszym naborze i szkoleniu zarówno w gronie młodych sportowców, jak i trenerów. – Jedną z kluczowych rzeczy jest dużo lepszy nacisk na komunikację i współpracę ze szkołami sportowymi. W tym momencie widzimy, że bardzo mało zawodników ze szkół sportowych trafia do kadr, a to powinno być coś naturalnego. A tak dzieje się w Austrii, Niemczech czy Norwegii. Chcę to systemowo pogodzić – mówi.

Mimo sporych sukcesów w skokach narciarskich, od lat czekamy jednak na wielką narciarską imprezę, która zagościłaby w naszym kraju. Ostatnie Mistrzostwa Świata w narciarstwie klasycznym odbyły się w Polsce… w 1962 roku. Wówczas najlepszych narciarzy gościło oczywiście Zakopane, w którym czempionat był zlokalizowany także w 1929 i 1939 roku. Czy w planach Małysza są również starania o taką imprezę? – Duże imprezy są nam jednak oczywiście potrzebne, ale to musi być przemyślane i dobrze skoordynowane. Są już pewne propozycje w tym kierunku. Wiemy, że Zakopane bardzo długo walczyło o Mistrzostwa Świata, a z tego w końcu po ciężkich bojach zrezygnowano. Może w przyszłości uda nam się taką imprezę zorganizować – nie ukrywa 44-latek.

Warto jednocześnie przypomnieć, że wielokrotnie PZN był złośliwie nazywany „Polskim Związkiem Skoków Narciarskich”. A pod skrzydłami prezesa federacji będzie wszak nie tylko dbanie o rozwój jednej dyscypliny sportu. Na jakie zarządzanie mogą więc liczyć również przedstawiciele choćby narciarstwa alpejskiego czy biegów narciarskich? – Skoki wypromowały PZN, podniosły jego poziom i standard, nie tylko finansowy, ale też medalowy. Nie umniejszając oczywiście Justynie Kowalczyk, która bardzo dużo zrobiła dla polskiego narciarstwa. Pozostałe dyscypliny muszą się jeszcze wykazać. Już miałem jednak okazję trochę się z ich realiami zapoznać. Zresztą Marynie Gąsienicy-Daniel kibicuję od dawna. Widać, że w zjazdach, snowboardzie czy biegach narciarskich w których mamy młode zawodniczki, zaczyna się to fajnie rozkręcać. Zawsze pozostałe dyscypliny mogą się czuć gorzej. Chcę jednak i w nich wprowadzić ulepszenia i nowe standardy, aby i te sporty mogły się rozwijać i przynosić nam sukcesy – zapewnia Małysz.

 

Czy „legenda Małysza” ucierpi?

Malysz Adam Tajner Apoloniusz Wisla.press .2016 fot.Alicja.Kosman.PZN  300x200 - Adam Małysz: "Sportowi oddałem całe życie. Potrafię schować dumę do kieszeni"
Adam Małysz i Apoloniusz Tajner (fot. Alicja Kosman / PZN)

Niewątpliwie zaangażowanie „Orła z Wisły” w działaczowskie realia może mieć także przeciwników. Nie brakuje opinii, wedle których wybitny skoczek narciarski nie powinien wiązać się z funkcją, bądź co bądź, powiązaną z polityką. Jak na takie głosy reaguje sam zainteresowany? – Słyszałem takie opinie… Ale czy mam teraz osiąść na statusie legendy i nic nie robić, bo ktoś może mnie kojarzyć z polityką czy byciem działaczem? Sportowi oddałem całe życie i chciałbym jeszcze dla sportu zrobić coś pożytecznego. Mam nadzieję, że w mniejszości są ci, którzy twierdzą inaczej. To jest duże poświęcenie. Gdyby było inaczej, to jako dyrektor nie nosiłbym chłopakom butów na zawodach i nie pełniłbym funkcji oficera prasowego. Będąc dyrektorem robiłem wszystko, żeby im pomóc, mimo że wykonywałem zadania, które nie są przypisane dyrektorowi. Nie boję się pracy i uważałem, że wtedy byłem tam potrzebny. Potrafię schować swoją dumę do kieszeni. Nie boję się wyzwań. I mam nadzieję, że kiedyś, ktoś to doceni – kwituje.

Małysz wyraźnie zaznaczył też, że ma za sobą bardzo długą drogę nie tylko pod kątem czysto sportowym, ale też kształtowania swojej osobowości.Życie mnie dużo nauczyło. Bardzo dużo nauczyłem się też w rajdach samochodowych. Po zakończeniu kariery skoczka będąc w nowym sporcie, wiele rzeczy musiałem sam załatwiać, kreować i zdobywać. Zdobyłem wtedy dużo wiedzy w zakresie marketingu i zarządzania, zresztą w tym kierunku robiłem też studia. To spowodowało, że mocno się w tym kierunku rozwinąłem. Jak czasem słucham swoich wywiadów z młodych lat, to się z tego pośmieję, a czasem jest mi nawet wstyd jak to wyglądało. Nie ma ludzi idealnych i każdy się uczy nie tylko na swoich błędach, ale też na własnym doświadczeniu. Myślę, że każdy ma podobnie. Jeśli słucha się samego siebie po okresie życiowej rewolucji czy to w sporcie, biznesie czy mediach, to widzi się różnicę – twierdzi Wiślanin.

Przyszłego prezesa PZN zapytaliśmy także o rolę osób, które w polskim narciarstwie pełnią, lub pełniły bardzo ważne role. Okazuje się, że Małysz ma propozycje dla kończącego kadencję Apoloniusza Tajnera. Według 44-latka, jego były trener może wykorzystać swoje doświadczenie w komunikacji pomiędzy Związkiem, a szkołami sportowymi. Podobną funkcję pełni zresztą także Łukasz Kruczek, który od nowego sezonu nie jest już trenerem polskiej kadry kobiet w skokach narciarskich. Wciąż nie jest pewna przyszłość byłego asystenta trenera Michala Doležala, czyli Grzegorza Sobczyka, który do końca czerwca jest wciąż pracownikiem PZN. Według nieoficjalnych informacji otrzymał on już kilka propozycji z zagranicznych ekip (i jego przyszłość w polskich skokach póki co się kończy), a najbliżej ma mu być do poprowadzenia Bułgara Vladimira Zografskiego. W kwestii przyszłości Tajnera, Małysz wyraźnie podkreślił jednak, że jeśli zostanie prezesem, jego decyzje będą w pełni autonomiczne. – Słyszałem już wypowiedzi, że prezes Tajner zostanie w Polskim Związku Narciarskim i będzie rządził z tylnego fotela. Od razu powiedziałem, że na takie coś się nie piszę. Chcę pisać swoją historię, mam nadzieję, że pozytywną. Na pewno będę jednak korzystał z jego doświadczenia – uciął.

 

Sukces Thurnbichlera, rozmowa ze Stochem i zakończenie kariery… Małysza

Malysz Stoch Krysztalowa.Kula Planica2018 fot.Julia .Piatkowska 300x200 - Adam Małysz: "Sportowi oddałem całe życie. Potrafię schować dumę do kieszeni"
Adam Małysz i Kamil Stoch (fot. Julia Piątkowska)

Z czterokrotnym zdobywcą Kryształowej Kuli porozmawialiśmy także o aktualnej sytuacji polskiej kadry skoczków. Biało-Czerwoni od początku sezonu przygotowawczego trenują z nowym szkoleniowcem, Thomasem Thurnbichlerem. Okazuje się, że pomysły zaproponowane przez Austriaka już teraz zaczynają odnosić pożądane rezultaty. – Cały poprzedni sezon chłopaki mówili, że mają problem z pozycją najazdową. Jak pewne pomysły są powielane przez lata, to z czasem przestają działać. A już po tygodniu zróżnicowanych treningów z Thomasem mówili, że problemy z pozycją zniknęły – ujawnia Małysz. Wciąż aktualny dyrektor sportowy PZN przyznał jednocześnie, że po marcowym zamieszaniu związanym z zakończeniem współpracy z trenerem Doležalem… nie udało mu się porozmawiać indywidualnie z liderem kadry, Kamilem Stochem. – Rozmawiałem z Piotrkiem Żyłą i Dawidem Kubackim. Liczę na to, że porozmawiam też z Kamilem, aby w pełni wyprostować to, co sie wtedy stało – zaznacza.

Wiele wskazuje też na to, że to właśnie za prezesowskiej kadencji Małysza dojdzie do pokoleniowej zmiany w kadrze narodowej skoczków. Podczas kolejnych Zimowych Igrzysk Olimpijskich, które odbędą się w 2026 roku we Włoszech, najbardziej utytułowani z Biało-Czerwonych będą już mocno „wiekowymi” zawodnikami. Żyła będzie miał 39, Stoch prawie 39, a Kubacki 36 lat. I właśnie wprowadzenie polskich skoków narciarskich w kolejną erę wydaje się być jednym z kluczowych zadań osób, które będą kierowały tą dyscypliną sportu. Przypomnijmy, że Małysz kończąc karierę w 2011 roku miał 33 lata. Czy mając do dyspozycji aktualne możliwości podjąłby wówczas inną decyzję? – Od tego czasu trening się bardzo zindywidualizował, stał znacznie bardziej profesjonalny. Zawodnicy nie są już tak wyeksploatowani. Za moich czasów nie na każdej skoczni były wyciągi i bywało choćby tak, że przez całe zawody skoczkowie chodzili w niewygodnych butach skokowych. Teraz tuż po skoku zmieniają je na wygodne „adidasy”. Ciężko mi powiedzieć czy przy obecnych warunkach skończyłbym karierę, może nie? Muszę jednak przyznać, że wtedy byłem już bardzo mocno zmęczony, zarówno fizycznie, jak i psychicznie – nie ukrywa.

 

Bartosz Leja,
informacja własna

 

Dodaj komentarz