You are currently viewing Łukasz Kruczek w nowej roli. „Jestem do dyspozycji wszystkich grup szkoleniowych”
Łukasz Kruczek (fot. Julia Piątkowska)

Łukasz Kruczek w nowej roli. „Jestem do dyspozycji wszystkich grup szkoleniowych”

Nowe rozdanie w polskich skokach narciarskich ruszyło pełną parą. W nowej roli odnajduje się także Łukasz Kruczek, który do tej pory pełnił funkcję trenera kadry kobiet. Od sezonu 2022/2023 doświadczony szkoleniowiec będzie miał w Polskim Związku Narciarskim nieco inne zadania. – Będę działał raczej poniżej kadr narodowych. Największym zadaniem do wykonania jest zbliżenie i większe zaangażowanie szkół w systemie organizacji szkolenia – mówi.

 

Nowa rola Kruczka. Na czym będzie polegać?

Od maja 2019 roku do zakończenia sezonu 2021/2022 Łukasz Kruczek był trenerem głównym polskiej kadry skoczkiń. Mimo sporego doświadczenia i współpracy choćby z mistrzem olimpijskim Kamilem Stochem, okazało się to trudne zadanie. Specyfika prowadzenia młodych zawodniczek była wyjątkowym wyzwaniem i spoglądając na osiągnięcia naszych reprezentantek można postawić tezę, że Biało-Czerwone nie zrobiły oczekiwanego postępu. Zdaniem 46-latka u niektórych zawodniczek nie było widać wystarczającego zaangażowania i zaufania w proponowane metody szkoleniowe. – Koncepcja, aby spróbować utworzyć drużynę z wszystkich zawodniczek nie przyniosła założonego efektu (…). Chciałbym jednak kontynuować pracę w zawodzie, którego jestem pasjonatem. Zawodzie, który wymaga ciągłego uczenia się i jest bardzo dynamiczny. Sygnały są, aczkolwiek bardzo niejasne i można powiedzieć, że nie ma klarownego pomysłu na pracę z kobietami, przynajmniej z informacji, które docierają do mnie. Ja widzę cały czas możliwości do zrealizowania, choć to nie jest łatwe zadanie – mówił nam jeszcze pod koniec marca. Twierdził jednocześnie, że polskie zawodniczki dysponują wystarczającym potencjałem na regularne punktowanie w zawodach Pucharu Świata.

Od sezonu 2022/2023 żeńska kadra została jednak podzielona na dwie grupy treningowe, które będą funkcjonować w Beskidach i Tatrach. W składzie sztabu szkoleniowego nie znalazło się jednak miejsce dla trenera z Buczkowic. Ekipą stacjonującą w Szczyrku pokieruje kombinator norweski Szczepan Kupczak, a bazującą w Zakopanem Marcin Bachleda, czyli były asystent Kruczka. – To duże wyzwanie. Krok w tył może być rozwiązaniem jak się do tego podejdzie w odpowiedni sposób. Inaczej żadne „czary”, zmiany, czy rozwiązania nie pomogą. Zawsze u podstaw stoi zaangażowanie zawodnika i trenera, aby osiągać swoje maksimum. Podzielenie na dwie grupy, to w pewnym sensie usankcjonowanie bytu z ostatnich miesięcy – słyszymy. A czy sam Kruczek zamierza jeszcze angażować się w trenerskie działania? – Nadal jestem w części aktywnym trenerem przy uczelnianym klubie AZS Katowice, więc się angażuję. Jak już wcześniej mówiłem, jestem do dyspozycji wszystkich grup szkoleniowych jeśli tylko w jakiejś formie będę potrzebny. Mam praktycznie codzienny kontakt z większością zawodniczek, widuję je na treningach, czasami pomagam w ich prowadzeniu i organizacji – zapewnia.

Główne zadania postanowione przez Polski Związek Narciarski 46-latkowi będą polegały na czymś innym. Kruczek ma się zająć lepszym funkcjonowaniem struktur związanych z narciarskim „narybkiem”. Czy będzie to podobna funkcja do tej, którą jeszcze do niedawna sprawował Adam Małysz, czyli dyrektor sportowy PZN ds. skoków narciarskich? – W jakiejś części te zadania będą podobne, ale na innym poziomie działania. Raczej będę działał poniżej kadr, z tym że jestem do dyspozycji dla wszystkich w skokach. Generalnie obszar działania jest dosyć obszerny. W Polsce największym zadaniem do wykonania jest zbliżenie i większe zaangażowanie szkół w systemie organizacji szkolenia. Przy zmianach „systemowych” na efekty trzeba jednak będzie poczekać. One nie przychodzą z dnia na dzień – nie ukrywa nasz rozmówca. W podobnym tonie wypowiadał się niedawno w rozmowie z naszym portalem Adam Małysz. – Jedną z kluczowych rzeczy jest dużo lepszy nacisk na komunikację i współpracę ze szkołami sportowymi. W tym momencie widzimy, że bardzo mało zawodników ze szkół sportowych trafia do kadr, a to powinno być coś naturalnego. A tak dzieje się w Austrii, Niemczech czy Norwegii. Chcę to systemowo pogodzić – mówił wybrany niedawno prezes PZN.

 

Propozycje z FIS i… Rosji

Poza ciągłym zaangażowaniem w życie polskiej kadry kobiet, Kruczek zamierza się także przyglądać działaniom nowego trenera kadry mężczyzn, Thomasa Thurnbichlera. Młody Austriak tuż po objęciu swojego stanowiska szybko zaczął wprowadzać do przygotowań Biało-Czerwonych spore urozmaicenia, które jak twierdzą sami zawodnicy, już przynoszą efekty w postaci poprawy pozycji najazdowej. A to właśnie ten element szwankował minionej zimy najbardziej. Jak pracę młodszego kolegi ocenia nowy koordynator w PZN? – Z tego co w tej chwili mam okazję obserwować, to jest to powrót do pewnych schematów już kiedyś stosowanych. Takie podanie tego samego posiłku w nowy, atrakcyjny sposób. Na pewno urozmaici to zawodnikom monotonię treningu i będzie bodźcem do tego, by stale się poprawiać. Thomas wraz ze swoimi współpracownikami jest bardzo zaangażowany w to co robi i robi to z pasją. A to jest u każdego szkoleniowca klucz do osiągania sukcesów – podkreśla.

Co ciekawe, zawodowa przyszłość Łukasza Kruczka mogła się w ostatnich latach potoczyć zupełnie inaczej. Okazuje się, że polski szkoleniowiec kilkukrotnie otrzymywał od Międzynarodowej Federacji Narciarskiej propozycję objęcia funkcji kontrolera sprzętu w zawodach najwyższej rangi. Tym samym to właśnie on mógł zostać następcą legendarnego Seppa Gratzera. Jak wiemy, w minionym sezonie rolę tę pełnił Mika Jukkara, jednak Fin zdaniem wielu zupełnie nie poradził sobie z nowym zadaniem. Znalazło to zresztą potwierdzenie niedawno, kiedy to Jukkarę po zaledwie roku pracy zastąpił Austriak Christian Kathol. – Jeśli chodzi o mnie na tym stanowisku, temat od 2019 roku co jakiś czas powracał. Zostawię jednak dla siebie, dlaczego się na to nie zdecydowałem. Zmiana z Jukkary na Kathola jest natomiast sygnałem, że Mika mimo dobrych chęci nie był przygotowany merytorycznie do tej funkcji. Stąd tyle różnego rodzaju przepychanek i dyskusji – twierdzi Kruczek.

Ponadto jeszcze pod koniec sezonu 2021/2022 otrzymaliśmy wyraźne sygnały, że trenerskim fachem Kruczka mocno są zainteresowani… Rosjanie. Tamtejsza federacja narciarska sondowała „trenerski rynek”, a nazwisko Polaka było dość poważnie wymieniane na liście kandydatów do zastąpienia Jewgienija Plechowa. Późniejsze międzynarodowe realia, rosyjska agresja militarna na Ukrainę i trwająca od lutego wojna, a także wykluczenie rosyjskich sportowców ze światowego sportu definitywnie zweryfikowały jednak te zamierzenia. Kruczek potwierdził zainteresowanie ze strony jednej z federacji, ale nie sprecyzował czy chodziło o Rosjan. – Miałem ofertę, ale mimo iż prowadziłem rozmowy, nie zdecydowałem się na taki krok. W Polsce jest wiele do zrobienia – skwitował.

 

Bartosz Leja,
informacja własna

 

Dodaj komentarz