Mogłoby się wydawać, że temat lotów narciarskich kobiet to kwestia właściwie rozwikłana i obecność pań na „mamucich” obiektach w marcu 2023 roku nikogo już nie zaskoczy. Ostatnio jednak Maren Lundby będąca główną orędowniczką tego pomysłu, skrytykowała Gregora Schlierenzauera za to, że jako jedna z najbardziej znaczących person w skokach narciarskich, nie opowiedział się za równouprawnieniem w tej dyscyplinie sportu. Czy Austriak rzeczywiście jest przeciwny rywalizacji kobiet w lotach?
Panie bardzo długo musiały domagać się rywalizacji w igrzyskach olimpijskich (zadebiutowały w 2014 r.), później większej liczby zawodów na dużych obiektach, a w ostatnich latach rywalizacji na skoczniach do lotów narciarskich. W trakcie dyskusji toczącej się zarówno na forum publicznym, jak i wewnątrz Międzynarodowej Federacji Narciarskiej nie brakowało argumentów, że kobiety nie są gotowe na okiełznanie „mamutów”, a zmagania na takich skoczniach byłyby dla nich zbyt niebezpieczne. Później, kiedy nawet sceptycy przyznali, że piętnaście, może dwadzieścia skoczkiń poradziłoby sobie w lotach, uznano że organizowanie takich zawodów nie byłoby opłacalne.
Kampania organizowana przez same zawodniczki, a także mocne norweskie lobby, przekonało jednak nieprzekonanych i podczas letnich obrad komisji kalendarzowej FIS zagłosowano za konkursem Pucharu Świata w lotach kobiet w marcu 2023 roku. Areną tych zawodów ma być norweska Vikersundbakken (HS-240), która pod względem wysokości lotu i prędkości osiąganej na progu, jest stosunkowo najbezpieczniejszym „mamutem”. W działania skoczkiń, które w dużej mierze inicjowała wybitna norweska zawodniczka Maren Lundby, zaangażowało się wielu przedstawicieli tej dyscypliny sportu, także po męskiej stronie.
Wyraźnego poparcia tej idei nie wyraził jednak choćby Gregor Schlierenzauer. Utytułowany Austriak, który we wrześniu zeszłego roku zakończył sportową karierę sam debiutował w lotach narciarskich w marcu 2008 roku w Planicy, mając wówczas zaledwie 18 lat. Określany wówczas „złotym dzieckiem” młodzieniec, w sensacyjnym stylu wygrał dwa konkursy na starej Letalnicy, zaliczając piorunujące wejście do świata lotów. Maren Lundby, która ma 27 lat, a na swoim koncie trzy Kryształowe Kule, tytuły mistrzyni olimpijskiej i mistrzyni świata, do tej pory nie miała okazji skoczyć na „mamucie”. Okazuje się, że Norweżka ma spore pretensje do kolegi po fachu, że nie udzielił skoczkiniom wyraźnego wsparcia w walce o równouprawnienie w skokach narciarskich. Wspomniała o tym w opublikowanej niedawno swojej biografii zatytułowanej po prostu „Maren”.
– Pisałam do Gregora Schlierenzauera, który ma na swoim koncie najwięcej pucharowych zwycięstw jako mężczyzna. Stwierdził, że jako skoczkinie nie jesteśmy po prostu wystarczająco dobre i uznał, że nie poprze naszej sprawy. Myślę, że to bardzo źle. Byłam ogólnie rozczarowana postawą naszych zagranicznych kolegów. To trochę wyjaśnia, jak mają się sprawy w innych krajach. Liderzy męskich drużyn twierdzą, że dziewczyny nie powinny jeszcze latać na nartach. Kiedy słyszę takie rzeczy, czuję żal – powiedziała Lundby cytowana przez norweską telewizję NRK. Dodała jednocześnie, że jedynym liderem zespołu, który zdecydowanie poparł starania kobiet, także w mediach społecznościowych, okazał się jej rodak, Halvor Egner Granerud.
Z zapytaniem o całą sytuację bezpośrednio do Schlierenzauera wrócili się dziennikarze NRK. 32-latek zaprzeczył, jakoby z jego strony padły słowa o całkowitym zakazie lotów narciarskich kobiet. Jego zdaniem, żeńskie konkursy na „mamutach” powinny jednak odbywać się dopiero wtedy, kiedy większa liczba zawodniczek będzie gotowa na bezpieczne próby na takich obiektach. – Zawsze mówiłem, że bardzo chcę zobaczyć kobiety w lotach narciarskich, ale musi się to stać w odpowiednim czasie. Moim zdaniem jest około 20 kobiet, które radzą sobie dobrze na dużych skoczniach i poradzą sobie także na skoczniach do lotów. Oczywiście Maren jest jedną z nich. Naprawdę doceniam to, że skoki narciarskie się rozwijają, zwłaszcza po żeńskiej stronie – skwitował Austriak. Odbił jednocześnie piłeczkę w stronę Lundby: – W każdej chwili może do mnie zadzwonić, żeby o tym porozmawiać.
Sama zainteresowana zaznaczyła jednak rodzimym mediom, że poza odpowiedzią wysłaną do NRK, Schlierenzauer osobiście się z nią nie skontaktował.
Bartosz Leja,
źródło: NRK.no