Jeśli ktoś uważa, że na coś jest już za późno, powinien spojrzeć na Manuela Fettnera, który w niedzielę wygrał swój pierwszy konkurs Letniego Grand Prix mając… 37 lat! Doświadczony Austriak nie dał szans rywalom i bardzo pewnie triumfował we francuskim Courchevel. Sam podkreślił jednak, że bierze pod uwagę absencję wielu zawodników ze światowej czołówki.
Fettner już podczas przedpołudniowych treningów zasygnalizował, że na początku letniego sezonu znajduje się w wybornej formie. Skoki na 132,5, 133 oraz 130 metrów za każdym razem plasowały go na czele ponad 40 osobowej stawki. Jedynie w serii próbnej podopieczny trenera Andreasa Widhölzla musiał uznać wyższość Norwega Andersa Fannemela, choć skok na 120 metrów i tak dał mu wysoką drugą pozycję. W konkursie żadnych wątpliwości już nie było Dwie 129 metrowe odległości uzyskane w niesprzyjających warunkach wietrznych pozwoliły Austriakowi zgromadzić 266,1 punktu i bardzo pewnie wygrać.
– To były naprawdę fajne zawody. Jestem bardzo zadowolony, że udało mi się tutaj potwierdzić dobre wyniki, które uzyskiwałem w ostatnim czasie na treningach. Teraz zobaczyłem, że mogę takie skoki oddawać również w konkursie. Moja droga jest właściwa – komentował skoczek z Innsbrucka, który jak się okazuje był zaskoczony, że to dopiero jego pierwsze letnie podium w zawodach najwyższej rangi. Wcześniej Fettner najwyżej był na piątym miejscu, a było to podczas konkursu LGP w słoweńskim Kranju dobre szesnaście lat temu! Aktualny sensacyjny wicemistrz olimpijski, który po swój upragniony medal sięgnął w tym roku w chińskim Zhangjiakou, wydaje się przeżywać kolejną sportową młodość. Warto wspomnieć, że Fettner zajmował też piąte miejsce w drugim w karierze konkursie Pucharu Świata, który miał miejsce w styczniu… 2001 roku w Bischofshofen.
37-latek nie przecenia jednak nadmiernie swojego sukcesu na francuskiej Tremplin au Praz (HS-135). – Oczywiście wiem, że jestem w dobrej formie, ale chciałem rywalizować z większą liczbą skoczków z kadr narodowych. Niestety dzisiaj nie miałem takiej okazji – podkreślił, zaznaczając nieobecność wielu zawodników ze światowej czołówki, w tym Dawida Kubackiego, Kamila Stocha i Jakuba Wolnego, którzy zajmują trzy czołowe miejsca w klasyfikacji generalnej LGP. Nie wiadomo jeszcze czy do takiej konfrontacji dojdzie w czasie kolejnych zmagań w rumuńskim Rasnovie (17-18 września), jednak wiele wskazuje na to, że światowa czołówka powinna się pojawić podczas wieńczących letni sezon zawodów w austriackim Hinzenbach (25 września) i niemieckim Klingenthal (1-2 października).
We Francji reprezentacja Austrii skrupulatnie wykorzystała swoje najmocniejsze działa, czego potwierdzeniem może być także trzecie miejsce Stefana Krafta. Utytułowany zawodnik, który przed rokiem w Courchevel wygrał, tym razem skacząc 122 i 129,5 metra musiał uznać wyższość jedynie kolegi z drużyny oraz Szwajcara Gregora Deschwandena. – Jestem całkiem zadowolony z pierwszych zawodów, choć warunki nie były łatwe. W powietrzu dużo się zmieniało, wiało naprzemiennie pod narty i w plecy… W pierwszej serii dostałem dużo bonusowych punktów [11,9] za niesprzyjający podmuch. Starałem się jednak dać z siebie wszystko i myślę jednak, że oddałem kilka solidnych skoków. Po to jest lato, aby zobaczyć czy nasze skoki są dobre także w trudnych warunkach – komentował aktualny mistrz świata z dużej skoczni. Zaznaczył jednocześnie, że nie jest zaskoczony dyspozycją starszego o osiem lat kolegi. – Wiedzieliśmy, że Manuel jest w mocnej formie, pokazywał to już podczas treningów w kraju. To był dla nas fajny początek letniego sezonu.
Z zadania wykonanego przez swoich podopiecznych zadowolony był także trener Andreas Widhölzl. Podkreślmy, że poza Fettnerem i Kraftem na podium, 45-letni szkoleniowiec mógł się cieszyć ze 137 metrowych skoków Daniela Tschofeniga i Michaela Hayböcka (4. i 11. miejsce), którymi wyrównali jedenastoletni rekord skoczni należący do Kamila Stocha. – Byliśmy tutaj zdecydowanymi faworytami i właśnie dlatego mogła nam się zdarzyć wpadka. Wszystko wykonaliśmy jednak prawidłowo, a Manuel zasłużył na to zwycięstwo. Trzecie miejsce Kraftiego też było dobre, ale wciąż ma rezerwy – skwitował Widhölzl, który został ze swoimi podopiecznymi w Courchevel na kilka spokojnych treningowych sesji. We Francji poza wymienioną czwórką wystartowali także Philipp Aschenwald (14. miejsce) oraz Jan Hörl (15. miejsce). Niestety na starcie nie pojawił się Daniel Huber, który po przybyciu na miejsce narzekał na złe samopoczucie. Jak zapewniają Austriacy, test wykluczył u niego obecność koronawirusa, a sam zainteresowany ma nadzieję już za kilka dni powrócić do pełni sił i treningów.
Bartosz Leja,
źródło: FIS / ÖSV