Dawid Kubacki jest przed ogromną szansą na czwarty triumf w klasyfikacji generalnej Letniego Grand Prix w karierze. Reprezentant Polski wygrywał już ten cykl w latach 2017, 2019 oraz 2020, a teraz, przed finałowymi zawodami w niemieckim Klingenthal, jego przewaga nad rywalami jest bardzo duża. 32-latek, który podczas piątkowych treningów i kwalifikacji na Vogtland Arenie plasował się w czołówce, podkreślił że jego skoki wciąż mogą być jeszcze lepsze. Głównym mankamentem wydaje się być timing na progu.
Podczas piątkowych treningów w Klingenthal, Kubacki skacząc 129,5 i 143 metry zajął kolejno ósme i pierwsze miejsce. Kwalifikacyjny skok na odległość 136 metrów dał Polakowi trzecią pozycję. To potwierdza, że w niedzielnym konkursie będzie on wciąż jednym z głównych kandydatów do zwycięstwa. Jak sam zainteresowany ocenił swoje próby? – Podmuchów większych nie było. Wkradł się błąd, bo ten kwalifikacyjny skok był spóźniony z progu. Może nie tak, jak pierwszy treningowy, ale jednak i to zawsze delikatnie wytrąca z równowagi tuż za progiem. Przez to mnie delikatnie zniosło na prawo. Mimo wszystko finalnie dzień był okej. Wiem, że dalej potrafię skakać, ale jest też nad czym pracować, bo te spóźnienia na progu w dwóch skokach na trzy się pojawiły. W sobotę jest luźniejszy dzień i noga będzie miała czas, żeby odpocząć – mówił.
Zapytaliśmy 32-latka, czy wspomniany problem z timingiem podczas wybicia jest mankamentem, który mocno go niepokoi. Kubacki zaprzeczył i uspokoił. – To się zdarza i nie jest tak, że ja nie spóźniam skoków. Szczególnie na treningach, zwłaszcza jak się pracuje nad innymi elementami, to niektóre w tym momencie cierpią i te spóźnienia się pojawiają. Wielkiego nacisku jednak na to nie kładliśmy. Kiedy przychodzą zawody, emocje i adrenalina, to noga lepiej działa i mimo, że zaczynam odbicie w tym samym miejscu, to okno już jest trafione. Nie ma co za bardzo się tym przejmować. Gdybym spóźniał wszystkie skoki jak ten treningowy, wtedy byłoby się czym przejmować, bo tam było dwa metry za progiem.
Tego lata Dawid Kubacki nie schodzi z podium. Zawodnik z Szaflar pojawił się w trzech konkursach Grand Prix na igelicie, w których był odpowiednio pierwszy, drugi (w Wiśle) i znów pierwszy (w Hinzenbach). Dzięki temu stanie dziś przed ogromną szansą na czwarty triumf w klasyfikacji generalnej cyklu. A tego przed nim nie dokonał jeszcze nikt. Po trzy triumfy mają także Adam Małysz i Austriak Thomas Morgenstern. – Ciężko mi powiedzieć, że planowałem to już w kwietniu czy maju, kiedy zaczynaliśmy pracę. Ciężko takie rzeczy zaplanować. Można to potraktować jako spełnianie swoich ambicji, bo wiem że stać mnie na dobre skakanie. Poprzednia zima była jaka była i był okres na to, żeby solidnie popracować. To wypadkowa tego, że praca była dobrze wykonana. Dzięki temu możemy całe lato walczyć o czołowe lokaty i to nie tylko ja, ale reszta chłopaków tak samo – ocenił nasz reprezentant.
Warto podkreślić, że na właściwe techniczne tory zarówno jego, jak i większość Biało-Czerwonych naprowadził nowy trener Thomas Thurnbichler. Jak sezon przygotowawczy do zimy pod skrzydłami nowego szkoleniowca ocenia Kubacki? – Lato było pracowite, to na pewno. Było sporo zmian i nowości. System pracy był zupełnie inny od tego, co znaliśmy dotychczas. Poznaliśmy się z Thomasem w tym roku, dopiero na przełomie kwietnia i maja, więc było trochę „docierania się”. Po to, żeby każdy wiedział na czym stoi, nad czym i jak ma pracować. Bariera językowa istnieje, więc to „docieranie” jest potrzebne, żeby każdy wiedział o co chodzi.
I tylko szkoda, że polscy skoczkowie nie mieli okazji do wystartowania także w sobotnim konkursie drużyn mieszanych… Ku zaskoczeniu sztabu szkoleniowego męskiej kadry, w Klingenthal pojawiły się nie dwie, a jedna polska zawodniczka. A to odebrało Biało-Czerwonym szansę na start i powiększenie swojego dorobku w Pucharze Narodów. – Po prostu nie mamy tej drużyny i tyle, ja też nie nastawiałem się za bardzo na miksta. Zawody indywidualne są dla nas ważniejsze. Gdybyśmy skakali – wtedy wiadomo, że byłby to dzień pracy i trzeba byłoby się skupić jak trzeba. To też byłby dobry trening przed kolejnymi startami przed zimą. Jest jednak odpoczynek – skwitował Kubacki.
Początek finałowego konkursu Letniego Grand Prix mężczyzn już o godzinie 16:10. Transmisja w TVP Sport, Eurosporcie 1, a także na sport.tvp.pl i na platformie Eurosport Player.
korespondencja z Klingenthal – Julia Piątkowska,
+ Bartosz Leja