You are currently viewing Dawid Kubacki po letniej dominacji: „Mam nadzieję, że zimą będę w jeszcze lepszej formie”
Dawid Kubacki (fot. Julia Piątkowska)

Dawid Kubacki po letniej dominacji: „Mam nadzieję, że zimą będę w jeszcze lepszej formie”

Dawid Kubacki osiągnął to, co nie udało się za najlepszych lat nawet Adamowi Małyszowi. W niedzielę skoczek z Szaflar po raz czwarty zwyciężył w klasyfikacji generalnej Letniego Grand Prix w skokach narciarskich. Ponadto 32-latek zanotował czternasty konkursowy triumf, również stając się rekordzistą pod tym względem. Przed ruszającym za nieco ponad miesiąc zimowym Pucharem Świata jest więc jednym z głównym kandydatów do zwycięstw. – Mam nadzieję, że zimą będę w jeszcze lepszej formie – przyznał.

 

Letnia dominacja Kubackiego

W tegorocznym sezonie letnim Dawid Kubacki nie tylko ani razu nie spadł z podium, ale w czterech konkursach indywidualnych tylko raz nie zameldował się na najwyższym stopniu podium. Podopieczny trenera Thomasa Thurnbichlera zwycięski marsz rozpoczął już w lipcu, wygrywając inauguracyjny konkurs na skoczni im. Adama Małysza (HS-134) w Wiśle. Dzień później w Beskidach był drugi, jednak podium miało wówczas Biało-Czerwone barwy dzięki wygranej Kamila Stocha. Później najmocniejszych naszych reprezentantów zabrakło we francuskim Courchevel i rumuńskim Rasnovie. „Powrotne” zmagania w austriackim Hinzenbach przyniosły jednak nokautujące skoki w wykonaniu Kubackiego.

W Klingenthal 32-latek cały czas kręcił się w czołówce. Podczas piątkowych treningów i kwalifikacji zajmował odpowiednio ósme, pierwsze i trzecie miejsce. Ze względu na absencję jednej z polskich skoczkiń w Klingenthal, sobota była dla naszych skoczków czasem treningu i regeneracji. Apetyty kibiców zostały zaostrzone także podczas niedzielnej serii próbnej, kiedy Kubacki okazał się najlepszy.

W pierwszej serii konkursowej lider cyklu trafił na znacznie słabszy wiatr pod narty od rywali, a mimo tego w trudnych warunkach zdołał dolecieć do 135 metra. Przed nim znajdowali się Ryoyu Kobayashi (139,5 m), a przede wszystkim Daniel-Andre Tande (144,0 m), do którego Polak tracił aż dziewięć punktów. W finale to jednak Kubacki pokazał, kto jest prawdziwym królem lata. Skok na odległość 138 metrów oddany przy wietrze w plecy okazał się dla rywali osiągnięciem nie do powtórzenia.

Myślę, że nie tylko dla mnie, ale dla wszystkich pierwsza runda mogła być nieco zdradliwa. Warunki wietrzne były bardzo zmienne i skakanie w nich było sporym wyzwaniem, szczególnie wtedy kiedy nie wiedzieliśmy jaki wiatr otrzymamy tuż po wyjściu z progu. W kilku sytuacjach moi konkurenci musieli walczyć z tymi podmuchami. Ja po prostu uwierzyłem w decyzję trenera, która machając chorągiewką uznał, że warunki są odpowiednie. Wtedy byłem skoncentrowany już tylko na tym, co muszę zrobić. To nie był perfekcyjny skok, ale był na tyle dobry, że mogłem przelecieć pierwszą fazę lotu w trudnych warunkach przy dobrej prędkości, a później jeszcze odlecieć na tyle daleko, żeby mieć kontakt z czołową dwójką. W drugiej serii wiatr się odwrócił i wiał w plecy, jednak mieliśmy dłuższy rozbieg i nieco większą prędkość na progu. Ja zachowałem jeszcze energię, która pozwoliła oddać mi skok wystarczający do zwycięstwa. Bardzo się z tego cieszę – komentował czternastokrotny zwycięzca zawodów LGP.

Kubacki stał się tym samym liderem pod względem zwycięstw, wyprzedzając Adama Małysza i Gregora Schlierenzauera (obaj po 13 wygranych). Dodajmy, że według oficjalnych statystyk Międzynarodowej Federacji Narciarskiej (FIS) Kubacki jest trzykrotnym triumfatorem klasyfikacji generalnej Letniego Grand Prix. Liczba cztery nie pojawia się w wyliczeniach FIS ze względu na pandemiczny sezon 2020 (wówczas po zaledwie dwóch konkursach federacja postanowiła nie przyznawać oficjalnego tytułu zwycięzcy cyklu). Spoglądając jednak choćby na żeński Puchar Świata w kombinacji norweskiej z sezonu 2020/2021 (i przyznaniu Kryształowej Kuli decydował tam zaledwie jeden konkurs), wydaje się, że nazywanie Polaka czterokrotnym triumfatorem nie jest żadnym nadużyciem.

 

Zimą ma być jeszcze lepiej?

Przez wiele sezonów Kubackiego określano mianem króla, czy też rycerza lata, ponieważ po świetnych występach na igelicie, nie był w stanie przełożyć znakomitej dyspozycji na śnieg. Od kilku sezonów doświadczony zawodnik skutecznie zawalczył z tym stereotypem wygrywając Turniej Czterech Skoczni (2019/2020), zostając mistrzem świata (Seefeld 2019), a także medalistą olimpijskim (Pekin 2022). Jeszcze u progu letniego sezonu, nasz reprezentant odważnie zapowiedział, że zimą jego celem będzie walka o Kryształową Kulę. – Myślę, że po wszystkich zmianach, z nową energią, mogę liczyć na obecność w światowej czołówce i będę walczył o Kryształową Kulę – mówił w lipcu komentując współpracę z nowym szkoleniowcem z Austrii.

Co mówił natomiast po odebraniu trofeum dla najlepszego zawodnika lata? – Teraz czas na takie sukcesy także zimą. Mam nadzieję, że będę wtedy w jeszcze lepszej formie, bo wszyscy są na drodze do tego, żeby zimą skakać jeszcze lepiej. Przed nami wciąż jeszcze miesiąc przygotowań, a ja chcę mądrze wykorzystać ten czas na dobry trening i poprawę drobnych błędów w poszczególnych elementach skoku. Zimą będę korzystał z tego, czego się nauczyłem. Oczywiście mam już spore osiągnięcia na śniegu i może nie jestem już najmłodszy, ale zapewniam, że nadal jestem skoncentrowany i zdolny do walki o najlepsze miejsca i skakanie na najwyższym poziomie. To mój cel – skwitował.

Przypomnijmy, że zimowy Puchar Świata w sezonie 2022/2023 wystartuje w dniach 4-6 listopada w Wiśle. Na skoczni im. Adama Małysza (K-120 / HS-134) zawodnicy po raz pierwszy w historii będą najeżdżać do progu po torach lodowych, a lądować na igelicie. W lipcu zwycięsko z Beskidów wyjechali Dawid Kubacki i Kamil Stoch. Nie mielibyśmy nic przeciwko, aby taki scenariusz powtórzył się za miesiąc.

 

Bartosz Leja,
informacja własna

 

Dodaj komentarz