Długo trwała droga powrotna Maren Lundby do międzynarodowych zawodów w skokach narciarskich. Utytułowana norweska zawodniczka ze względu na problemy z utrzymaniem optymalnej wagi odpuściła cały poprzedni sezon. Przez pewien czas wydawało się nawet, że jej kariera zawiśnie na włosku. Teraz 28-latka zapowiedziała, że pojawi się na inauguracyjnym Pucharze Świata w Wiśle. „Mam nadzieję, że to dopiero początek czegoś wspaniałego” – podkreśliła.
Nieobecność Maren Lundby w sezonie 2021/2022 była szokiem dla narciarskiego środowiska i kibiców żeńskich skoków. Norweżka, która w Pekinie miała bronić tytułu mistrzyni olimpijskiej, ze względów zdrowotnych zdecydowała się na zimową absencję. Podopieczna trenera Christiana Meyera ujawniła przed tamtą narciarską kampanią, że jej organizm ma ogromne problemy w utrzymaniu odpowiedniej wagi i dostosowaniu się do restrykcyjnych sportowych reguł. Ze względu na bezpieczeństwo, mistrzyni świata postanowiła odpocząć i skupić się na własnym zdrowiu. Jednocześnie Lundby zapoczątkowała dyskusję na temat akceptowania swojego ciała i nie traktowania większej liczby kilogramów jako niedoskonałości.
Jednocześnie doświadczona skoczkini zdawała sobie sprawę, że ewentualny powrót na skocznię będzie się wiązał z kolejnymi wyrzeczeniami i walką o odpowiednią sylwetkę. A ta w skokach narciarskich jest przecież jednym z najważniejszych elementów sukcesu. Jako trzykrotna zdobywczyni Kryształowej Kuli i multimedalistka imprez mistrzowskich nie chciała przecież wracać do międzynarodowej stawki po to, aby plasować się w dole tabeli. Tego lata Norweżka wykonała ogromną pracę, aby ponownie móc liczyć na satysfakcjonujące starty w światowej czołówce. Czy te powrócą? To się jeszcze okaże.
Wyświetl ten post na Instagramie
Już teraz wiemy jednak, że Lundby weźmie udział w inauguracyjnych zawodach Pucharu Świata, które zarówno dla kobiet jak i mężczyzn odbędą się w dniach 4-6 listopada w Wiśle. Międzynarodowe grono zmierzy się na skoczni im. Adama Małysza (K-120 / HS-134) korzystając z lodowych („zimowych”) torów i igelitowego („letniego”) podłoża. Będzie to pierwszy taki przypadek w historii pucharowych zmagań.
„Z radością ogłaszam, że w kolejny weekend będę startować na starcie Pucharu Świata w Wiśle. Nie mogę się doczekać ponownego dołączenia do rodziny skoków narciarskich. Ponieważ nie jestem jeszcze w najlepszej formie, moim celem jest oddanie kilku dobrych skoków i walka o miejsce w pierwszej piętnastce. Ogólnie jestem dumna z tego, że cała ciężka praca z ostatniego półtora roku zaczyna się w końcu opłacać. Mam nadzieję, że to dopiero początek czegoś wspaniałego” – napisała 30-krotna triumfatorka zawodów PŚ.
Dodajmy, że ostatnie dni Norweżka spędziła na skoczniach w słoweńskiej Planicy, gdzie jak sama przyznała, przygotowuje się do Mistrzostw Świata w narciarstwie klasycznym. To właśnie na te obiektach czempionat zawita na przełomie lutego i marca 2023 roku. Dodajmy, że Lundby będzie tam bronić tytułu mistrzowskiego zdobytego w 2021 roku na dużej skoczni w Oberstdorfie. Wówczas w Niemczech Norweżka wywalczyła też srebrny medal na obiekcie normalnym. Sama nie ukrywała też, że jedną z największych mobilizacji do powrotu była dla niej wizja pierwszych w historii żeńskich zawodów w lotach narciarskich. Przypomnijmy, że kobiety zmierzą się na norweskiej Vikersundbakken (HS-240) 19 marca 2023 roku. Konkurs ten nie będzie wliczany do klasyfikacji generalnej Pucharu Świata i weźmie w niej udział wyłącznie czołowa piętnastka wspomnianej „generalki”.
Wyświetl ten post na Instagramie
Bartosz Leja,
źródło: Instagram / informacja własna