You are currently viewing Kamil Stoch: „Wciąż poszukuję najlepszego skoku. Nigdy do niego nie dotrę, ale droga jest interesująca”
Kamil Stoch (fot. Julia Piątkowska)

Kamil Stoch: „Wciąż poszukuję najlepszego skoku. Nigdy do niego nie dotrę, ale droga jest interesująca”

Kamil Stoch przez lata przyzwyczaił kibiców do tego, że jako skoczka narciarskiego, stać go na wszystko. Nawet kiedy wydawało się, że znakomity polski skoczek przechodzi trudniejsze chwile, on potrafił wracać na szczyt. Czy podobnie będzie w sezonie 2022/2023? 35-letni zawodnik po trudniejszej poprzedniej zimie, teraz ponownie wydaje się być w znacznie lepszym humorze i przede wszystkim mocniejszy sportowo. – Wspólna podróż, którą zaczęliśmy z trenerem Thurnbichlerem pokazała mi, że mam w sobie jeszcze sporo rezerwy – przyznał.

 

Poprzednia zima była dla Kamila Stocha pierwszą od sezonu 2015/2016, w której nie zanotował żadnego pucharowego zwycięstwa. Raz wywalczył on co prawda miejsce na podium (był trzeci w Klingenthal), jednak dziewiętnasta pozycja w klasyfikacji generalnej zdecydowanie była wynikiem poniżej oczekiwań, także jego samego. Schyłek współpracy z trenerem Michalem Doležalem był nawet czasem, w którym można się było zastanawiać na temat sportowej przyszłości trzykrotnego mistrza olimpijskiego. Wydaje się jednak, że treningi z nowym szkoleniowcem z Austrii sprawiły, że w doświadczonego zawodnika wstąpiła kolejna sportowa młodość.

Na szczęście nasza wspólna podróż, którą zaczęliśmy z trenerem Thurnbichlerem pokazała mi, że mam w sobie jeszcze sporo rezerwy. Bardzo się z tego cieszę, daje mi to dużo energii i motywacji do dalszej pracy. Rzeczywiście skoków na bardzo wysokim poziomie miałem tego lata dosyć sporo. To utwierdziło mnie, że w dalszym ciągu mogę skakać na najwyższym poziomie. Wciąż poszukuję tego najlepszego. Wiem, że nigdy do niego nie dotrę, ale sama droga jest naprawdę interesująca – powiedział ambitnie Stoch podczas konferencji prasowej przed inauguracją Pucharu Świata w Wiśle. Dodajmy, że tego lata 35-latek zajął trzecie miejsce w klasyfikacji generalnej cyklu Grand Prix, przede wszystkim dzięki drugiej i pierwszej lokacie, które wywalczył w lipcu właśnie na skoczni im. Adama Małysza (HS-134).

Stoch w przeddzień pucharowych zmagań, nie szczędził komplementów swojemu o dwa lata młodszemu szkoleniowcowi. Podkreślał zmiany w przygotowaniach, które jego zdaniem mocno wpłynęły na poprawę formy całej kadry. – Nie były to jakieś wielkie innowacje, były to modyfikacje treningów. Wiadomym jest, że każdy kto przejmuje grupę, chce wprowadzać pewne zmiany i swoją wizję skoku narciarskiego, nie odbiegającą oczywiście od podstaw. Bo ogólna zasada w skokach jest jedna – zaznaczył. –  Było więcej treningów w zakresie poprawy ruchomości ciała, czy zadania do wykonania podczas skoku. To miało na celu, żebyśmy mieli większą świadomość samych siebie i tego co robimy. Uważam, że to było bardzo dobre i sam poczułem, że mogę skakać lepiej i zrobić coś więcej – dodał.

Po raz pierwszy skoczkowie mają przed sobą tak długi sezon Pucharu Świata. Rywalizacja rozpocznie się już 4 listopada podczas kwalifikacji w Wiśle, a zakończy dopiero 2 kwietnia finałowym konkursem lotów w słoweńskiej Planicy. Wiele osób zadaje sobie pytanie, jak utrzymać wysoką formę przez prawie pięć miesięcy. Inni spekulują czy możliwe jest nabranie rozpędu w kluczowych momentach sezonu. – Przygotowując się do takiego sezonu, trudno obrać założenie, że trzeba mocno zacząć, później się rozluźnić, a następnie znowu wejść na najwyższy pułap możliwości. Nasze przygotowanie było raczej takie, jak do każdego innego sezonu, aby być w jak najlepszej dyspozycji od początku i utrzymać ją do samego końca. To bardziej kwestia rozłożenia sił, złapania rytmu startowego, wyciszenia i znalezienia chwili oddechu po weekendzie, przy jednoczesnym zachowaniu świadomej mobilizacji całego organizmu. Szczęście w tym, że cała stawka Pucharu Świata jest w tej samej sytuacji. Zobaczymy, jak każdy na to zareaguje – ocenił Stoch.

Doświadczony skoczek jeszcze latem podkreślał, że jest zawodnikiem rozkręcającym się dopiero podczas sezonu i nie nakładając na siebie szczególnej presji, nie nastawia się na wielkie wyniki na początku zimy. Czy tak jest w rzeczywistości? – Pokazuję tak tylko na zewnątrz i staram się w taki sposób dać sobie trochę więcej dystansu. Wewnętrznie oczywiście bardzo się denerwuję, ale również ekscytuję początkiem sezonu. Każdy konkurs to dla mnie duże wyzwanie, ale jednocześnie wielka radość, że mogę skakać na nartach przed najlepszą publicznością na świecie i na najwyższym możliwym poziomie. Puchar Świata to zawody najwyższych możliwych lotów i chcę w nich dobrze skakać – podkreślił. Dodatkowo jak wiemy, światową czołówkę czeka pierwsze w historii rozpoczęcie zimy na igelicie. Czy hybrydowe rozwiązanie, które ma w sobie także czysto „zimowy” element w postaci torów lodowych będzie szczególnym wyzwaniem? – Dla nas to nie jest nic nowego, bo trenujemy tak od kilku lat, zwłaszcza w okresie przejściowym między październikiem, a listopadem i grudniem, kiedy jeszcze nie ma śniegu – skwitował Stoch.

Dodajmy, że w czasie rozpoczynającego się sezonu zimowego, utytułowany skoczek ma szansę przeskoczyć Adama Małysza w liczbie pucharowych zwycięstw. Aktualnie obaj mają na swoim koncie 39 triumfów, jednak 44-letni „Orzeł z Wisły”, który aktualnie pełni funkcję prezesa Polskiego Związku Narciarskiego, swojego dorobku już nie powiększy. Kamil Stoch wciąż może tego dokonać. Przed Polakami w klasyfikacji wszech czasów są jedynie Austriak Gregor Schlierenzauer (53 wygrane) i Fin Matti Nykänen (46 wygranych).

 

korespondencja z Wisły, Karol Cześnik,
+ Bartosz Leja

 

Dodaj komentarz