You are currently viewing Thomas Thurnbichler przed zimowym debiutem w roli trenera. „Nie czujemy dodatkowej presji”
Thomas Thurnbichler (fot. Julia Piątkowska)

Thomas Thurnbichler przed zimowym debiutem w roli trenera. „Nie czujemy dodatkowej presji”

Od początku sezonu 2022/2023 Thomas Thurnbichler jest trenerem głównym kadry polskich skoczków. Za 33-letnim Austriakiem obfity w sukcesy sezon letni, w którym Dawid Kubacki triumfował w klasyfikacji generalnej cyklu Grand Prix. Przed nim jednak pierwszy, poważny „zimowy” test. Jak jego podopieczni spiszą się w inauguracji Pucharu Świata w Wiśle? – Zarówno zawodnicy, jak i trenerzy przywykli do presji. Dajemy sobie z nią radę – zapewnia.  

 

Poza zwycięstwem Kubackiego w LGP, warto zwrócić uwagę na trzecie miejsce Kamila Stocha i czwarte Pawła Wąska w klasyfikacji generalnej tego cyklu. Kontakt z czołówką wciąż mają także Piotr Żyła i Jakub Wolny. A to przecież dopiero początek. Letni sezon miał stanowić jedynie preludium do tego, co będzie się działo zimą. – To był bardzo pracowity letni sezon. Wszyscy skoczkowie, którzy tu siedzą, prezentowali naprawdę wysoki poziom, zarówno podczas treningów, jak i konkursów. Widziałem jak uczą sie nowych rzeczy, dało się zauważyć ich pełną motywację podczas każdego ćwiczenia. Teraz nie możemy się już doczekać rozpoczęcia sezonu zimowego – przyznał Thurnbichler podczas konferencji prasowej w Wiśle.

Start przed własną publicznością zawsze stanowi dla zawodników dodatkowe wyzwanie. Czy Biało-Czerwoni faktycznie czują dodatkowe ciśnienie związane z rywalizacją na skoczni im. Adama Małysza? – Każdy z zawodników dobrze radzi sobie na tej skoczni, a latem skakaliśmy na niej naprawdę dużo. Polska publiczność będzie dodatkowym wzmocnieniem dla skoczków, a presja towarzyszy nam tak naprawdę we wszystkich konkursach. Dodatkowej presji jednak nie czujemy. Zarówno zawodnicy, jak i trenerzy przywykli jednak do tego i dajemy sobie z tym radę – uspokoił Austriak.

Jeszcze wiosną można było się zastanawiać, czy stosunkowo młody szkoleniowiec znajdzie wspólny język z bardzo doświadczonymi, a w przypadku Stocha i Żyły – starszymi od siebie zawodnikami. Ponadto warto zauważyć, że między skoczkami, a zagranicznymi trenerami zawsze może istnieć pewien stopień bariery językowej, która w przypadku technicznych detali może odgrywać ważną rolę. – Oczywiście czasami znacznie łatwiej byłoby mi wyjaśnić pewne kwestie w języku niemieckim. Znalazłem jednak odpowiednie rozwiązania, bo dobra komunikacja jest bardzo ważna. Zarówno ja, jak i skoczkowie poprawili swoje zdolności w języku angielskim, zatem wszystko staje się prostsze z tygodnia na tydzień. Czasami większy problem z komunikacją z zawodnikami mają nawet trenerzy, których angielski jest bardzo dobry. My zbudowaliśmy własny „słownik”, a pewne techniczne wyrażenia będą takie same przez cały sezon i myślę, że każdy już się do tego przyzwyczaił – podkreślił trener Polaków.

W pracy Thurnbichlera da się też zauważyć nieco inne podejście od tego, które prezentowali jego poprzednicy. Choćby Stefan Horngacher był trenerem mocno restrykcyjnym. Jego następca (i wcześniejszy asystent) Michal Doležal, mimo że był osobą o znacznie spokojniejszym charakterze, z pewnością korzystał z rozwiązań, których nauczył się od poprzednika. Aktualny trener kadry momentami wydaje się być dla swoich podopiecznych… po prostu kolegą. Jak sytuacja wygląda w rzeczywistości? – To ważne, aby budować przyjacielskie relacje, ale przede wszystkim pewne zasady muszą być jasne. Każdy zna swoją rolę, od trenera głównego po zawodników. W związku jednak z tym, że często przebywamy razem, nie mogę być cały czas tylko trenerem. Dlatego chcę być dla moich podopiecznych także przyjacielem, to sprawia, że wszystko staje się łatwiejsze. Nikogo bym jednak nie wyróżnił, wszyscy traktujemy się na równi – tłumaczy 33-latek.

Poza specyficzną nicią porozumienia wypracowaną na linii trener – zawodnicy, polscy skoczkowie wielokrotnie wspominali o nowych i niekonwencjonalnych metodach szkoleniowych Austriaka. Znalazło się wśród nich choćby… śpiewanie podczas lotu. Ponadto Thurnbichler stawia na bardzo częsty kontakt i otwarte relacje zarówno z kadrą B prowadzoną przez Macieja Maciusiaka, jak i z kadrą młodzieżową trenowaną przez Daniela Kwiatkowskiego. – Przez cały sezon letni podróżowaliśmy razem z kadrą A. Pracowaliśmy nie tylko w naszych grupach, ale także pomiędzy kadrami, dlatego dobra i przejrzysta komunikacja jest bardzo ważna. To pomaga odpowiedniemu transferowi wiedzy i poprawie działania całego systemu, który tworzymy. Elementy rozrywki też są w tym wszystkim istotne, szczególnie dla zawodników, to buduje całą drużynę. Mam nadzieję, że to wszystko sprawi, że będziemy mocno konkurencyjni dla rywali – mówi.

Spoglądając na pracę mieszkającego w Krakowie szkoleniowca, warto też zauważyć nie tylko działania na rzecz kadrowiczów, ale także próbę przeorganizowania całego systemu. Jak Thurnbichlerowi uda się wprowadzać do polski rozwiązania rodem z Austrii? I czy przyniesie to owoce w postaci szeregu młodych zawodników z nadziejami na sukcesy w Pucharze Świata? W tym ma pomóc także ściślejsza współpraca ze szkołami sportowymi, a także szkolenie trenerów. – Moje podejście zawsze polega na tym, żeby pracować nad całym systemem. W kontrakcie z Polskim Związkiem Narciarskim nie było tego podpunktu, ale moim celem było przyjście tutaj i zbudowanie całej grupy polskich skoczków narciarskich. Chcę, aby przyniosło to korzyści wszystkim, także mnie jako trenerowi głównemu, choć oczywiście nie wiem jak długo zostanę na tym stanowisku. Mam nadzieję, że długo – skwitował.

Przypomnijmy, że poza wspomnianymi zawodnikami kadry A, w Wiśle wystartują także: Andrzej Stękała, Aleksander Zniszczoł, Kacper Juroszek, Jan Habdas, Maciej Kot, Tomasz Pilch (kadra B), a także dwaj skoczkowie grup bazowych – Stefan Hula i Klemens Murańka.

 

korespondencja z Wisły, Julia Piątkowska
+ Bartosz Leja

 

Dodaj komentarz