Nie tak miał wyglądać początek zimowego sezonu Pucharu Świata dla Daniela Hubera. Austriak już po pierwszych zawodach w Wiśle musiał udać się do ojczyzny, aby tak przejść operację kontuzjowanego kolana. Proces rehabilitacji potrwa na tyle długo, że 29-latek w tym roku w międzynarodowej stawce się już nie pojawi. – Moja przerwa trochę potrwa. W skokach narciarskich szczególnie ważne jest to, aby móc polegać na swoim ciele. Nie ma tu miejsca na zastanowienie i wątpliwości – podkreśla.
Daniel Huber już w okresie letnio-jesiennym sygnalizował problemy z kolanem. Także dlatego mimo obecności we francuskim Courchevel (w sierpniu), w zawodach Letniego Grand Prix nie wystartował. W całym cyklu pojawił się tylko raz, zajmując 30. miejsce w rumuńskim Rasnovie. Podopiecznego trenera Andreasa Widhölzla zabrakło też na starcie rozgrywanych w październiku mistrzostw kraju. I kiedy wydawało się, że problemy są już za nim, uraz dał o sobie znać w Wiśle. Co prawda Huber wystartował jeszcze w piątkowych treningach i kwalifikacjach (31., 48. i 20. miejsce), a także sobotnim konkursie (37. miejsce), jednak już same wyniki wskazywały na to, że nie wszystko jest u niego w porządku.
Już przed niedzielnymi kwalifikacjami okazało się, że 29-latek jest już w drodze do Austrii i czeka go interwencja chirurgiczna. Od poniedziałku jest już po operacji chrząstki w kolanie, która została przeprowadzona przez Christiana Hosera w klinice w tyrolskim Rumie. – Przebiegła pomyślnie i dobrze, że można ją było szybko przeprowadzić. Moja przerwa potrwa trochę czasu. W skokach narciarskich szczególnie ważne jest to, aby móc polegać na swoim ciele. Nie ma tu miejsca na zastanowienie i wątpliwości. Pod tym kątem cieszę się, że dzięki udanej operacji, pierwszy krok na drodze powrotnej był bardzo pozytywny. Teraz trzeba na tym budować i z optymizmem patrzeć w przyszłość – powiedział skoczek cytowany przez Austriacki Związek Narciarski.
Wyświetl ten post na Instagramie
Dziś Huber opuścił już szpital i udał się do domu, aby odpocząć, a następnie rozpocząć żmudny proces rehabilitacji opartej w dużej mierze na zabiegach fizjoterapeutycznych. „Wielkie podziękowania dla wszystkich, którzy przyczynili się do tego przyczynili, a także dla wszystkich, którzy wysłali mi wiele pozytywnych wiadomości. Nie mogę się już doczekać kilku spokojnych, relaksujących dni w domu” – napisał na Instagramie.
Trener austriackiej kadry narodowej podkreślił, że zabieg był konieczny, aby jego podopieczny mógł jeszcze myśleć o kolejnych startach w sezonie 2022/2023. – Z pewnością cały sezon przy ciągłym stresie nie jest możliwy z taką kontuzją. Daniel jest wśród najlepszych skoczków narciarskich i dlatego musimy myśleć długofalowo. Jestem absolutnie przekonany, że dobrze poradzi sobie z nadchodzącym etapem rehabilitacji – mówi Widhölzl. Wtóruje mu dyrektor sportowy reprezentacji, Mario Stecher. – Kontuzja w tym momencie sezonu jest zawsze dotkliwa. Daniel był ważnym skoczkiem dla naszej drużyny w ostatnich latach. Dajemy mu cały czas i mamy nadzieję, że wkrótce będzie zdrowy i wróci w szczytowej formie do Pucharu Świata. Otrzyma od nas wszelkie możliwe wsparcie.
Już teraz jest pewne, że Huber nie pojawi się w pucharowych zmaganiach co najmniej do końca roku. Tym samym zabraknie go w fińskiej Ruce (25-27 listopada), niemieckim Titisee-Neustadt (8-11 grudnia), szwajcarskim Engelbergu (16-18 grudnia), a także najprawdopodobniej nie wystartuje w Turnieju Czterech Skoczni (29 grudnia – 6 stycznia) w Oberstdorfie, Garmisch-Partenkirchen, Innsbrucku i Bischofshofen. Jego udział w kolejnych etapach zimy, w tym w Mistrzostwach Świata w narciarstwie klasycznym w Planicy, wciąż jest możliwy. Wszystko zależy od jego postępów w procesie rehabilitacji.
Wyświetl ten post na Instagramie
Bartosz Leja,
źródło: ÖSV