Polscy skoczkowie potrenują w Szczyrku i Wiśle. Pierwsze próby na śniegu w fińskiej Ruce

Skoczkowie narciarscy po inauguracyjnych zawodach Pucharu Świata w Wiśle, na kolejne muszą czekać kilkanaście dni. W czasie poświęconym na treningi i szlifowanie technicznych oraz sprzętowych detali, sporo może się jeszcze wydarzyć. Jakie plany mają reprezentanci Polski?

Dwa zwycięstwa Dawida Kubackiego w Beskidach przyniosły mu prowadzenie w klasyfikacji generalnej PŚ z kompletem 200 punktów. Najlepszą szóstkę uzupełnia ponadto Piotr Żyła, który przed własną publicznością dwukrotnie meldował się w czołowej dziesiątce. Po pucharowe punkty sięgali także Kamil Stoch, Paweł Wąsek, Tomasz Pilch i Stefan Hula. Z tego grona w kolejnych zawodach rozgrywanych w fińskiej Ruce (25-27 listopada), zabraknie tylko Huli. Skład Polaków uzupełnią Jakub Wolny oraz Aleksander Zniszczoł.

Jak Biało-Czerwoni zamierzają spędzić czas do kolejnych międzynarodowych zmagań? – Na pewno w pierwsze dni będą cięższe treningi, a im bliżej kolejnych startów, tym bardziej koncentracja będzie się zmieniała z mocy na technikę. Trzeba będzie się trochę wyświeżyć i przystąpić do zawodów w pełni sił z odpowiednio wypoczętymi nogami – mówił Kubacki w TVP Sport tuż po zwycięskiej rywalizacji w Wiśle.

Potwierdził to trener główny kadry narodowej Thomas Thurnbichler, który zapowiedział też kolejne treningowe skoki swoich podopiecznych. – To będzie czas na naprawdę porządny odpoczynek i powrót do pełni sił. Dlatego zawodnicy spędzą go nie tylko na treningach, ale także z rodziną. Już w kolejnym tygodniu wrócimy do skakania, będziemy ponownie w Wiśle i w Szczyrku – zapowiedział Austriak. Tym samym do dyspozycji zawodników będzie ponownie duży obiekt im. Adama Małysza (K-120 / HS-134), a także normalna skocznia Skalite (K-95 / HS-104). Obie posiadają tory lodowe, na których odbywa sie większość zawodów Pucharu Świata. Na obu brakuje jeszcze śniegu, więc Biało-Czerwoni będą lądować jeszcze na igelicie.

Niestety wciąż nie jest możliwe skakanie na Wielkiej Krokwi (K-125 / HS-140) w Zakopanem, na której przeciąga się awaria wyciągu. Skoczkowie nie mają więc możliwości komfortowego wjazdu na górę obiektu, a długa, piesza podróż leśnymi ścieżkami, którą przed laty odbywali skoczkowie, aktualnie oczywiście nie wchodzi w grę. Obiekt powróci do użytku najprawdopodobniej dopiero w grudniu.

Jak cała pucharowa stawka, tak i Polacy nie mają jeszcze w sezonie 2022/2023 żadnych skoków oddanych na śniegu. Ze względu na stosunkowo wczesną porę, nie może to jednak dziwić. Pierwsze w pełni „zimowe” próby, Biało-Czerwoni zaprezentują już w Finlandii. Reprezentacja naszego kraju uda się do Kraju Tysiąca Jezior wcześniej, bo już 22 listopada (wtorek). Wówczas duży obiekt Rukatunturi (K-120 / HS-142) powinien już być przygotowany do zmagań, ale także nieoficjalnych treningów. Dzięki temu Polacy powinni lepiej czuć się na śnieżnym zeskoku już podczas pucharowych zmagań. Zapewne podobne rozwiązanie zastosuje także wielu z ich zagranicznych rywali.

Przypomnijmy, że poprzedniej zimy polscy skoczkowie prowadzeni przez Michala Doležala, w Ruce nie zachwycali. W pierwszym konkursie zapunktowali jedynie 8. Kamil Stoch i 23. Piotr Żyła, a w drugim 23. Jakub Wolny i 27. Żyła. Ani jednego punktu nie zdobyli wówczas Dawid Kubacki, Andrzej Stękała i Aleksander Zniszczoł. Tym razem taki scenariusz wydaje się mało prawdopodobny, szczególnie w przypadku lidera klasyfikacji generalnej Pucharu Świata.

Bartosz Leja,
źródło: PZN / TVP Sport / informacja własna