You are currently viewing Nicole Konderla: „Jestem na takim poziomie, aby regularnie wskakiwać do trzydziestki”
Nicole Konderla (fot. Julia Piątkowska)

Nicole Konderla: „Jestem na takim poziomie, aby regularnie wskakiwać do trzydziestki”

Nicole Konderla była jaśniejszą postacią dwuosobowej reprezentacji polskich skoczkiń w Lillehammer. 20-letnia skoczkini w sobotę na normalnej skoczni zdobyła pierwsze punkty Pucharu Świata w tym sezonie. W niedzielę przebrnęła kwalifikacje na dużym obiekcie, jednak w konkursie nie udało jej się powtórzyć wczorajszego rezultatu. – Od rana mój organizm się buntował i do ostatniej chwili nie byłam pewna, czy pojawię się na starcie – mówi.

 

Skoki na 83 oraz 81 metrów pozwoliły Konderli w sobotę zameldować się na 27. pozycji i zdobyć cztery pucharowe punkty. Co ciekawe, chwilę wcześniej nasza reprezentantka wjeżdżała na górę normalnej skoczni (HS-98) na krzesełku numer… 27. Można było więc życzyć jej tego, aby w niedzielę trafiła na wyciągu na to z numerem pierwszym. Póki co jednak, polskim zawodniczkom do światowej czołówki brakuje jeszcze sporo. 20-latka przyznała mimo tego, że awans do sobotniej serii finałowej dał jej sporo pewności siebie, która powinna zaprocentować w kolejnych etapach zimy. – Na pewno te punkty pokazały mi, że mnie stać. Przełamałam tą pucharową tremę, która jeszcze w Wiśle mnie pokonała. Przede wszystkim jestem zadowolona, że skoki, w szczególności na małej skoczni, były niezłe i nie pojawiły się ogromne błędy spowodowane stresem – mówi.

Niedzielne kwalifikacje na dużej skoczni (HS-140), aktualna liderka reprezentacji Polski zakończyła na 31. pozycji po uzyskaniu 100 metrów. W konkursie 95 metrowa odległość dała jej dopiero 38. miejsce, co wiązało się z pożegnaniem z rywalizacją. Czy słabsze dzisiejsze próby były spowodowane właśnie wielkością obiektu? – W sezonie letnim największym obiektem moich treningów była skocznia w Wiśle Malince [HS-134 – przyp.red.]. Obiekt w Lillehammer zaskoczył mnie ogromną ilością powietrza za progiem, z czym sobie dziś po prostu nie poradziłam. Od rana mój organizm się buntował i do ostatniej chwili nie byłam pewna czy pojawię się na starcie. Mimo to cieszę się, że podeszłam do zawodów i myślę, że w połowie mogę być zadowolona – zaznacza i dodaje: – Jestem na takim poziomie, aby regularnie wskakiwać do pucharowej trzydziestki. Jasne, błędy się zdarzają, co pokazał konkurs na dużej skoczni, ale cały czas, nawet z gorszymi skokami, stać mnie na pewną kwalifikację.

Zapytana o to, czy praca nad dążeniem do lepszych skoków idzie w dobrym kierunku, Konderla odparła: – Tak, pozycja dojazdowa i próg są naprawdę nieźle wypracowane. Pojawiają się drobne błędy, np. z timingiem na progu, ale to kwestia jednego skoku i udaje się wszystko korygować. Czeka mnie jeszcze dużo pracy nad lotem, aby praca którą wykonuję na progu, miała swoje przełożenie na długość skoku.

Warto podkreślić, że skoczkini z Wisły trenuje aktualnie pod okiem szkoleniowca kadry narodowej Szczepana Kupczaka, ale wciąż korzysta także z trenerskich rad Łukasza Kruczka, który pełnił tę funkcję wcześniej. Czy jej zdaniem praca nowego opiekuna kadry podąża w dobrym kierunku? – Mamy wspólną wizje na moje skakanie i w tym kierunku pracujemy. A skoki kobiet w Polsce to złożony temat i ciężko to określić w jednym zdaniu. Wszyscy pracujemy na to, aby małymi krokami ta sytuacja wyglądała lepiej – uważa.

Kolejnym przystankiem w zimowym kalendarzu skoczkiń będzie niemieckie Titisee-Neustadt. Zawodniczki czeka tam jeden konkurs indywidualny, a także rywalizacja drużyn mieszanych. Jakie plany mają reprezentantki Polski na dni poprzedzające te zmagania? – Może uda skoczyć się na Średniej Krokwi w Zakopanem. Byłby to nasz pierwszy spokojny trening na śniegu. Przydałby się, żeby złapać jeszcze więcej pewności przed następnym startem – przyznaje Konderla. W najbliższych dniach polskich kibiców czekają jednak emocje związane nie ze skokami narciarskimi, a z piłkarskimi Mistrzostwami Świata w Katarze. Niestety dzisiaj po ambitnej walce reprezentacja Polski pożegnała się z mundialem po porażką z Francją (3:1). Czy Konderla, która w tym samym czasie skakała w Lillehammer, miała okazję zobaczyć choć fragment tego spotkania? – Śledzę mundial. W trakcie konkursu nie zajmowałam się tym, ale po zakończeniu konkursu udało mi się prześledzić jeszcze fragment meczu naszej reprezentacji – zapewnia.

 

Bartosz Leja,
informacja własna

 

Dodaj komentarz