Niemiecką część 71. Turnieju Czterech skoczni, Kamil Stoch zakończył na ósmym miejscu. Tą lokatę dały mu dwie dziewiąte lokaty wywalczone w Oberstdorfie i Garmisch-Partenkirchen. W czasie noworocznego konkursu 35-latek tuż po finałowym skoku wyraził nieskrywaną radość. Na pytanie o zmianę swoich założeń i mentalną przemianę, przyznał, że jako zawodnik… „wciąż dojrzewa”. Czy możemy się więc spodziewać powrotu mistrza do ścisłej czołówki?
– Postanowiłem obrócić swoje myślenie o 180 stopni i cieszyć się z tego, że tu jestem, że biorę udział w Turnieju Czterech Skoczni, że są kibice, świetna atmosfera i że skaczę na dobrym i wysokim poziomie, do którego wielu zawodników wciąż dąży. W taki sposób zacząłem teraz podchodzić do sytuacji, cieszę się z małych kroków, chcę dawać sobie cele które wiem, że jestem w stanie zrealizować danego dnia, które dadzą mi poczucie sprawstwa i satysfakcji. Wciąż dojrzewam – mówił reprezentant Polski podczas spotkania z mediami w Innsbrucku.
– Od bycia na bardzo dobrym poziomie do bycia na najwyższym poziomie, dzieli naprawdę nie wiele. To są bardzo drobne szczegóły, minimalne przesunięcia się w pozycji dojazdowej, to czy skok jest spóźniony czy trafiony, czy jest więcej energii czy nie… Czasami jeżeli człowiek chce być na tym najwyższym poziomie, to bardzo tego pragnie i zafiksowuje się na pewne rzeczy. To czyni go trochę nieszczęśliwym, bo cały czas szuka i chce, a im bardziej się cel oddala, tym bardziej się stresuje i denerwuje. Ja tak miałem do tj pory – dodał.
To właśnie w Austrii kontynuowana będzie 71. edycja prestiżowego cyklu. Skoczkowie już 4 stycznia zmierzą się na Bergisel (HS-128) w trzecim konkursie, a dzień wcześniej powalczą w kwalifikacjach. Podczas „media day” Kamil Stoch zdradził, jak spędza czas w przerwie pomiędzy niemiecką, a austriacką częścią TCS. – Mam kilka sposobów na spędzanie wolnego czasu. Biorę ze sobą zawsze kilka książek, żeby umilić sobie czas. Bardzo lubię zagłębić się w jakąś dobrą lekturę. Po pierwsze odciąga mnie od myślenia o samych skokach, bardzo lubię wcielić się w rolę bohatera, o którym czytam i wyobrażać sobie co by było, gdybym ja się znalazł na swoim miejscu. Jak już powiedziałem dojrzewam i sięgam po bardziej poważną. Ostatnio czytałem Bułhakowa, teraz staram się sięgać po historyczne powieści, które poszerzą moje horyzonty i pogłębią wiedzę. Dzięki temu czuję się bardziej dojrzały. Z Dawidem czasami pogramy w jakąś grę, zawsze znajduję też czas by porozmawiać z żoną – powiedział.
Trener Thomas Turnbichler i cały sztab również urozmaica zawodnikom czas specjalnymi zajęciami, jak choćby znanymi z siatkówki „stupid games”, które mają za zadanie poprawę koncentracji mimo rozpraszających zewnętrznych szczegółów. – Uważam, że te gry mają wiele celów, które mają nam w przyszłości ułatwić wykonywaniu naszego zadania. Jak jesteśmy na rozbiegu, bardzo potrzebna jest tam koncentracja uwagi na jednym zadaniu i skupienie się na sobie. Wszystko dookoła po prostu przestaje mieć znaczenie. Chodzi o to, by podczas takiej gry również skupić się na tym co robimy, oddać się temu, a przy okazji jeszcze współpracować ze sobą. Czyli wiele różnych aspektów w jednym miejscu – mówił zawodnik.
Teraz przed polską drużyna austriacka część turnieju, czyli zawody w Innsbrucku i Bischofshofen. Kamil Stoch zdradził również, która część TCS jest bliższa jego sercu. – Kiedyś nie lubiłem początkowej fazy turnieju z racji tego, że nie za bardzo przepadałem za tymi skoczniami. Teraz jak widać radzę sobie nawet na skoczniach, które kiedyś mi nie pasowały. Austriacka część jest fajna, zwłaszcza Innsbruck. Pełne trybuny tworzą tam coś w rodzaju „kotła”. Ten cały huk i doping kibiców niesie się na górę i powoduje, że atmosfera jest jeszcze lepsza. Na warunki wietrzne już wpływu nie mamy – zakończył Kamil Stoch.
Oliwia Dela, Julia Piątkowska,
informacja własna