You are currently viewing Kamil Stoch piąty w Turnieju Czterech Skoczni. „Odblokowałem energię, która we mnie drzemała”
Kamil Stoch (fot. Julia Piątkowska)

Kamil Stoch piąty w Turnieju Czterech Skoczni. „Odblokowałem energię, która we mnie drzemała”

Kamil Stoch zakończył swój osiemnasty w karierze Turniej Czterech Skoczni na piątej pozycji. Nie jest to oczywiście wynik na miarę trzech zwycięstw z lat 2017, 2018 oraz 2021, ale spoglądając na wyniki Polaka z poprzedniej części sezonu, jest to duży krok w dobrym kierunku. W finałowym konkursie 71. edycji TCS w Bischofshofen, 35-latek wywalczył szóste miejsce. – Pomimo, że popełniam jeszcze błędy na skoczni, zajmuję miejsce w czołówce. Mam przed sobą perspektywy – zapewnia.

 

Niemiecka część 71. Turnieju Czterech Skoczni zakończyła się dla Kamila Stocha pod znakiem dziewiątki. To właśnie te lokaty utytułowany zawodnik zajmował w Oberstdorfie oraz Garmisch-Partenkirchen. Jeszcze lepiej było w austriackim etapie zmagań. W Innsbrucku podopieczny trenera Thomasa Thurnbichlera był piąty, a w Święto Trzech Króli w Bischofshofen, po skokach na 138 i 134,5 metra zamknął czołową szóstkę. – Tak naprawdę nie broniłem piątego miejsca. Ja cały czas walczę o jak najlepsze skoki. Dzisiejszy dzień był na bardzo wysokim poziomie, a to dla mnie naprawdę ważne. Ten drugi skok był tak spóźniony, że aż mnie plecy zabolały, a pomimo to w dalszym ciągu był efekt. Fajnie tu być, fajnie brać udział w takim spektaklu jako jeden z głównych aktorów – komentował pod skocznią im. Paula Ausserleitnera (HS-142). Dodajmy, że do zdobywcy Złotego Orła, Norwega Halvora Egnera Graneruda, Polak stracił 103,3, a do trzeciego Słoweńca Anže Laniška 41,1 punktu.

Już na początku turniejowych zmagań, Stoch podkreślał, że zmienił podejście do pucharowych startów, co jak się okazało dało oczekiwany rezultat. Ponadto w czasie trwania niemiecko-austriackiej imprezy, wraz z trenerem Thomasem Thurnbichlerem zmienił nieco technikę prowadzenia nart w locie, co też miało mu za każdym razem dodawać kilka metrów. – Przede wszystkim zmieniło się moje podejście. Od Oberstdorfu mówiłem, że czas który miałem w domu podczas świąt, mogłem poświęcić na przewartościowanie swoich celów. Teraz staram sie skupiać na tym co jest tu i teraz, czerpać radość z każdego skoku. W skokach bardzo wiele zależy od głowy i nad tym pracujemy cały rok. Oczywiście technicznie te skoki są coraz lepsze, widać w nich poprawę, natomiast ja musiałem być mentalnie gotowy, żeby otworzyć się na kolejne wyzwania. Odblokowałem energię, która we mnie drzemała, która się zastała, a której nie mogłem uwolnić – przyznał 35-latek i dodał: – Czuję się bardzo dobrze, pewnie. Te skoki nie są dalekie od ideału, bo nawet pomimo błędów zajmuję miejsce w czołowej szóstce, kończę Turniej Czterech Skoczni na piątym miejscu. Mam przed sobą perspektywy.

Spoglądając na wyniki 39-krotnego zwycięzcy zawodów Pucharu Świata, można wyraźnie zauważyć tendencję zwyżkową. Do przedświątecznego konkursu w szwajcarskim Engelbergu, Polak tylko dwukrotnie przekroczył barierę dziesiątego miejsca. Od początku TCS ani razu nie wypadł już z czołowej dziewiątki. Jednocześnie Stoch coraz bardziej zbliża się do ścisłej czołówki i coraz odważniej kręci się w okolicach czołowej trójki. – Czuję, że poziom zaczyna być coraz bardziej wyrównany, więcej zawodników osiąga dobrą i stabilną formę. Druga część sezonu zapowiada się ciekawie – mówi doświadczony zawodnik, który ma na swoim koncie 80. pucharowych podiów.

Po wyczerpującym narciarskim maratonie rozgrywanym na przełomie 2022 i 2023 roku, skoczków czeka kilka dni przerwy na regenerację. Nie będzie ich jednak wiele, ponieważ już na początek przyszłego tygodnia są zaplanowane treningi poza skocznią, a w czasie kolejnego weekendu pucharowa karuzela zawita do Zakopanego. W dniach 13-15 stycznia na Wielkiej Krokwi (HS-140) odbędą się dwa konkursy – jeden drużynowy i jeden indywidualny. Wydaje się, że Stoch, który ma w swoim dorobku pięć zwycięstw (i sześć podiów) w stolicy polskich Tatr, może przed własną publicznością powalczyć o powrót do czołowej trójki. – To był jeden z moich celów, żeby zbudować dyspozycję, fundament, z którego będę mógł czerpać w drugiej części sezonu. Jest jeszcze bardzo dużo konkursów, mnóstwo długich wyjazdów, gdzie trzeba będzie mieć siłę i wszystko dobrze poukładane w głowie – podkreśli. Zapytany o to, czy słynna „magia Wielkiej Krokwi” znów zadziała, odparł: – Mam nadzieję, natomiast nie chcę sobie robić jakiejś wielkiej nadziei. Czuję się dobrze, cieszę się że osiągnąłem naprawdę wysoki poziom i w takiej dyspozycji mogę przystąpić do następnego weekendu.

Przypomnijmy, że ostatnie pucharowe podium Kamil Stoch wywalczył 11 grudnia 2021 roku, kiedy to w niemieckim Klingenthal zajął trzecie miejsce. Ostatni triumf zanotował z kolei 9 stycznia 2021 roku w niemieckim Titisee-Neustadt.

 

Bartosz Leja,
informacja własna

 

Dodaj komentarz