You are currently viewing Norweski zwycięzca TCS po 16 latach przerwy. Granerud: „Całe życie marzyłem, żeby być w tym miejscu”
Halvor Egner Granerud ze Złotym Orłem (fot. Julia Piątkowska)

Norweski zwycięzca TCS po 16 latach przerwy. Granerud: „Całe życie marzyłem, żeby być w tym miejscu”

Szesnaście lat Norwegia czekała na kolejne zwycięstwo swojego reprezentanta w Turnieju Czterech Skoczni. Ponowną radość przyniósł swoim rodakom Halvor Egner Granerud, który nie tylko dołączył do elitarnego grona dziewięciu zwycięskich Norwegów, ale osiągnął też najwyższą w historii notę końcową w prestiżowej niemiecko-austriackiej imprezie (1191,2 punktu).

 

Nic nie mogło powstrzymać 26-letniego zawodnika z Trondheim, który każdym skokiem podczas 71. Turnieju Czterech Skoczni potwierdzał swoją świetną dyspozycję. Sięgnął po zwycięstwo w Oberstdorfie, Garmisch-Partenkirchen i podczas finału w Bischofshofen. Niewiele brakowało, a dołączyłby do Svena Hannawalda, Kamila Stocha i Ryoyu Kobayashiego, którzy jako jedyni zwyciężyli we wszystkich konkursach cyklu. Przeszkodził mu w tym nie kto inny jak Dawid Kubacki, który cieszył się z wygranej w Innsbrucku. Tam Norweg musiał zadowolić się drugim miejscem, co i tak przyniosło mu dużą zdobycz punktową. Dotychczas austriacka Bergisel była dla niego dość problematyczna, co przyznała mama świeżo upieczonego zwycięzcy. – Celowo trzymaliśmy się z dala od Innsbrucka, ale teraz musieliśmy tu wrócić. Bardzo się stresowałam. Teraz jestem bardzo szczęśliwa – mówiła w rozmowie z norweskim portalem VG.

Oprócz czternastotysięcznego tłumu, na turniejowy finał przyjechali rodzice Graneruda, Marit Egner i Svein Granerud. To z nimi trzeci zawodnik klasyfikacji generalnej Pucharu Świata świętował po konkursie. – Za wszystko muszę podziękować moim rodzicom. Zabierali mnie na lokalne konkursy skoków narciarskich w całej Norwegii. Bez nich by mnie tu nie było – mówił po triumfie.

O sukcesie, w który wkład miało wiele osób, wypowiadał się także dyrektor sportowy norweskiej kadry, Clas Brede Bråthen. – Fantastycznie jest śledzić pracę, która do tego doprowadziła. Wielu zasłużyło na to uznanie. Halvor, jego rodzice i ci, którzy pomagali mu podnieść się w trudnych momentach. Także grupa, która działa wokół sportowców przez cały rok, to fantastycznie utalentowani ludzie – mówił.

Z sukcesu podopiecznego cieszył się także ten, który od kilku lat prowadzi jego karierę, czyli trener kadry Alexander Stöckl. – Czuję się absolutnie fantastycznie. To było wielkie przeżycie, widzieć jak jeden z naszych sportowców zwycięża w Turnieju Czterech Skoczni. Halvorowi udało się zrobić coś, czego żadnemu Norwegowi nie udało się od szesnastu lat. Uczynił to w znakomity sposób. Stał się niesamowicie dobry w koncentrowaniu się na stronie sportowej – komentował szkoleniowiec.

Ostatnim Norwegiem, który wygrał w tej imprezie był Anders Jacobsen, który w sezonie 2006/2007 stanął na końcowym podium wraz z Gregorem Schlierenzauerem i Simonem Ammannem. Wcześniej z tego sukcesu cieszyli się Sigurd Pettersen (2003/04), Espen Bredesen (1993/94), Ingolf Mork (1971/72), Bjørn Wirkola (1966/67, 1967/68, 1968/69), Torgeir Brandtzaeg (1964/65), Toralf Engan (1962/63) i Olaf Bjørnstad (1953/54). Teraz to elitarne grono powiększył Granerud, który przyznał, że w Bischofshofen towarzyszyło mu wiele emocji. – Niewiele pamiętam. Czułem stres. Nigdy wcześniej nie byłem tak zdenerwowany – mówił o swoim finałowym skoku. Kiedy odebrał statuetkę Złotego Orła, rozpierała go radość. – Potrzebuję czasu, żeby to do mnie dotarło. Całe życie marzyłem, żeby być w tym miejscu. Wszystko co się działo było tym, o czym śnił w łóżku ośmioletni Halvor. To było coś z moich najskrytszych snów – cieszył się.

Wyczyn Norwega docenili wszyscy – miłośnicy skoków, sportowcy i oficjele. Ze wszystkich stron posypały się gratulacje, wśród których znalazły się słowa wspomnianego wcześniej Bjørna Wirkoli. – Witamy w klubie – powiedział w norweskiej telewizji trzykrotny zwycięzca Turnieju Czterech Skoczni. Sukces nie umknął także najważniejszym osobom w kraju, a swoje słowa uznania do Graneruda skierował sam premier Norwegii. – Dziś cały kraj świętuje historyczny sukces Halvora, któremu udało się to, czego nie udało się żadnemu Norwegowi przez szesnaście lat! To duże osiągnięcie dla norweskich skoków narciarskich – mówił Jonas Gahr Støre.

Emocji nie brakowało na zeskoku tuż po finałowej próbie Norwega. Mogliśmy być świadkami pięknych obrazków, gdy Dawid Kubacki i Anže Lanišek wzięli swojego rywala na ramiona, doceniając w ten sposób jego sportowy kunszt. – To wiele mówi o tym, jak porządnymi są facetami. To był fantastyczny i miły moment. Bardzo doceniam fakt, że moi najbliżsi konkurenci chcieli w ten sposób oddać mi szacunek – docenił Granerud. 26-latek przyznał, że zwycięstwo w 71. Turnieju Czterech Skoczni było jego głównym celem, na który pracował przed sezonem. – O to mi chodziło tej zimy. Właśnie po to trenowałem. Po to była każda dodatkowa seria przysiadów – mówił.

Sezon 2022/2023 wciąż jednak trwa i przed skoczkami kolejne sportowe wyzwania, w tym Mistrzostwa Świata w narciarstwie klasycznym, które na przełomie lutego i marca odbędą się w słoweńskiej Planicy. Ponadto Norweg wciąż jest w grze o Kryształową Kulę, ponieważ na dziewiętnaście konkursów przed końcem zimowego Pucharu Świata, w klasyfikacji generalnej zajmuje on trzecie miejsce z dorobkiem 796 punktów. Przed nim znajdują się wspomniani już Lanišek (822 pkt) oraz Kubacki (930 pkt), który jest liderem cyklu. Spoglądając na ogólne dokonania tych zawodników w zawodach najwyższej rangi, to jednak Granerud ma najwięcej pucharowych zwycięstw, bo aż 17. Tyle samo ma legendarny Japończyk Noriaki Kasai. Spośród wciąż aktywnych zawodników więcej triumfów mają na swoim koncie: Kamil Stoch (39), Ryoyu Kobayashi (27), Stefan Kraft (26), Simon Ammann (23) oraz Peter Prevc (23).

 

Kinga Marchela,
źródła: vg.no / nrk.no / dagbladet.no

 

Dodaj komentarz