You are currently viewing Pozytywne nastroje Niemców po Zakopanem. Geiger: „Trzecie miejsce było dla nas jak wygrana”
Niemieccy skoczkowie, od lewej: Raimund, Geiger, Eisenbichler, Wellinger (fot. Julia Piątkowska)

Pozytywne nastroje Niemców po Zakopanem. Geiger: „Trzecie miejsce było dla nas jak wygrana”

Po nieudanym Turnieju Czterech Skoczni niemiecki zespół jechał do Zakopanego z nadzieją na lepsze skoki. Chociaż jak przyznał Andreas Wellinger do ideału jeszcze brakuje, to podopieczni trenera Stefana Horngachera wydają się zmierzać w dobrym kierunku. W konkursie indywidualnym w czołowej dziesiątce znalazł się Markus Eisenbichler, a w rywalizacji drużynowej nasi zachodni sąsiedzi sięgnęli po trzecią lokatę.

 

Udane kwalifikacje do konkursu indywidualnego zaliczył Andreas Wellinger, który po skoku na 135,5 metra zapewnił sobie czwartą lokatę. W niedzielnej rywalizacji indywidualnej zmagał się jednak z niekorzystnym wiatrem w plecy, co dało mu ostatecznie jedenaste miejsce. Mimo to 27-latek przyznał, że jest zadowolony ze swoich konkursowych prób na 133 i 129 metrów. – Moje skoki wchodzą na coraz lepszy poziom. Nie był on dzisiaj najlepszy, ale jest to prawidłowy kierunek – mówił pod Wielką Krokwią. Zaznaczył także, że wpływ na jego start miała niekorzystna pogoda. – Starałem się zachować stuprocentowe skupienie, ale rano w mojej głowie pojawiły się myśli, że nie będziemy dzisiaj skakać – przyznał w niedzielę.

O tym, że konkurs indywidualny się nie odbędzie przekonany był także Karl Geiger. 29-latek zajął w piątkowych kwalifikacjach dziesiąte miejsce po 127-metrowej próbie. W niedzielne popołudnie nie trafił na najlepsze warunki i zakończył rywalizację na czternastej pozycji. – Dzisiaj potrzeba było mieć trochę szczęścia – przyznał. – Mimo tego czuję się dobrze po tym konkursie. Mój występ był w porządku, a skoki idą w dobrym kierunku – mówił na skoczni imienia Stanisława Marusarza.

Skoczek z Oberstdorfu zaznaczył także, że drużynie zdecydowanie potrzebna była przerwa po Turnieju Czterech Skoczni. – Wykorzystaliśmy te dni w domu i naprawdę ciężko pracowaliśmy na treningach. Nie możemy być w stu procentach pewni, że to zadziała, ale myślę, że zbliżyliśmy się do siebie jako drużyna. Powoli idziemy naprzód – zauważył po zgrupowaniu w słoweńskiej Planicy.

Z kolegą z kadry zgodził się także Markus Eisenbichler, który był najlepszym niemieckim zawodnikiem w konkursie indywidualnym. – Nastroje znów są dobre – przyznał zaledwie kilkanaście dni po tym, jak określił atmosferę w kadrze jako „do bani”. 31-latek oddał w niedzielę dwa dobre skoki o długości 130,5 i 132 metrów, które dały mu szóste miejsce i sporo radości, choć, jak przyznał w rozmowie z rodzimym portalem Sportschau, wciąż nie jest idealnie. – Jeszcze nie jesteśmy tam, gdzie byśmy chcieli. Pierwszy skok nie był jeszcze tak wspaniały, ale drugi był naprawdę w porządku. Chciałem po prostu wykonać swoją pracę i zrealizować to, co zlecili mi trenerzy – mówił przed kamerą niemieckiej telewizji.

Powyższa trójka, wraz z Philippem Raimundem, stanęła na podium sobotnich zmagań drużynowych. Równe skoki całej czwórki pozwoliły im na zajęcie trzeciego miejsca, ze stratą 7,1 punktu do zwycięskich Austriaków. Dobrze o występie swoich zawodników wypowiadał się Stefan Horngacher, a niemieckie media mówiły nawet o „wyzwoleniu w drużynie”. Z sukcesu cieszyli się również ci, którzy do niego doprowadzili. – To trzecie miejsce było dla nas trochę jak wygrana. Naprawdę jesteśmy przeszczęśliwi z tego podium, bo w poprzednich tygodniach mieliśmy dużo problemów – przyznał Karl Geiger.

Szansa na kolejne dobre wyniki pojawi się już w najbliższych dniach. – Mamy napięty grafik. W poniedziałek wyjedziemy z Zakopanego, a w środę lecimy już do Japonii – mówił Andreas Wellinger. Na słynnej Okurayamie (HS-137) w Sapporo, rozegrane zostaną aż trzy konkursy indywidualne. Pierwszy z nich odbędzie się już 20 stycznia.

 

Kinga Marchela,
korespondencja z Zakopanego, sportschau.de

 

Dodaj komentarz