You are currently viewing Thomas Thurnbichler po lotach w Bad Mitterndorf: „Byłem zbyt krytyczny wobec zawodników”
Thomas Thurnbichler i Marc Nölke (fot. Julia Piątkowska)

Thomas Thurnbichler po lotach w Bad Mitterndorf: „Byłem zbyt krytyczny wobec zawodników”

Niedzielny konkurs Pucharu Świata w lotach w Bad Mitterndorf był jednym z najmniej udanych w wykonaniu Polaków od początku zimy. Żadnemu z Biało-Czerwonych nie udało się wskoczyć na podium, a jedynym skoczkiem w czołowej dziesiątce był szósty Piotr Żyła. – Byłem za bardzo skoncentrowany na drobnych detalach, zbyt krytyczny wobec zawodników – stwierdził trener Thomas Thurnbichler, który wziął na siebie sporą część odpowiedzialności za słabsze rezultaty podopiecznych.

 

Niedzielny konkurs na Kulm-Skiflugschanze (K-200 / HS-235) zakończył się zwycięstwem Halvora Egnera Graneruda, który szybując 234,5 i 234 metry zgromadził 455,5 punktu. Drugie miejsce zajął Słoweniec Timi Zajc (234,0 / 230,5 m / 451,4 pkt), a trzecie Austriak Stefan Kraft (234,0 / 229,0 m / 446,4 pkt). Polskim skoczkom do czołowych zawodników brakowało sporo. Najwyżej sklasyfikowanym naszym reprezentantem był Piotr Żyła, który uzyskując 226,5 oraz 220 metrów zamknął czołową szóstkę. Jego strata do triumfującego Norwega wyniosła jednak aż czterdzieści punktów. A jeszcze podczas rundy eliminacyjnej 36-latek zajął trzecie miejsce.

Kwalifikacje może był dał trochę na plus, ale później popełniałem błędy i strasznie się męczyłem. Na rozbiegu przesadziłem w drugą stronę, przyłożyłem za bardzo klatę i nie było tego dobrego balansu. Brakowało mi szybkości zaraz na progiem. Jak już nie ma szybkości, trzeba robić co się da… Ciężko było, bo musiałem rotację zrobić „manualnie”, a nie wyszło to od razu. Musiałem przepychać to powietrze, a jak się popełni drobny błąd, to te metry strasznie uciekają. I te telemarki katastrofalne, ojej… – komentował swoje próby nasz najstarszy reprezentant startujący w Austrii. Żyła był wyraźnie zawiedziony, ponieważ wczoraj wylądował tuż za podium, a dzisiaj liczył na poprawę czwartej pozycji. – Wiem, że stać mnie było na walkę o podium, a dzisiaj całkiem odpadłem – dodał na antenie Eurosportu.

Jeszcze mniej zadowoleni ze swoich prób mogli być Dawid Kubacki (214,5 / 208,5 m) oraz Kamil Stoch (216,0 / 208,0 m), którzy zajęli kolejno siedemnaste i dziewiętnaste miejsce. Niska lokata była szczególnie „dotkliwa” dla pierwszego z nich. 32-latek z Szaflar po wczorajszym utraceniu plastronu lidera Pucharu Świata, do wspomnianego Graneruda tracił 26 punktów. Po niedzielnym konkursie strata Polaka do Norwega wynosi już 112 „oczek”. – Generalnie nie był to na pewno mój najlepszy weekend. Nie będę złej myśli, bo wiem, że potrafię dobrze skakać, a słabsze chwile też się mogą przytrafić. Trochę było za dużo prób poprawiania tego „już dobrego”. Przez to skakanie się rozregulowało, było w kratkę. Nad tym musimy się zastanowić w najbliższych dniach. Jest czas na to, żeby to przeanalizować, wrócić na dobre tory i do dobrego skakania – mówił Kubacki w rozmowie z Kacprem Merkiem.

O ile u Kubackiego zdawała się kipieć wewnętrzna „sportowa złość”, to ze słów Kamila Stocha można wyczytać spory zawód. 35-latek, który jest aktualnym rekordzistą Polski w długości lotu i ma na swoim koncie wiele spektakularnych startów na „mamucich” obiektach, dzisiaj ponownie musiał odegrać drugoplanową rolę. – To był dla mnie trudny weekend. Skoki totalnie nie dawały mi satysfakcji. Było męczenie się w powietrzu, a nie czerpanie przyjemności. To nigdy nie jest fajne na lotach. Pojawił sie problem techniczny, z którym nie umiałem sobie poradzić. Bardzo cierpiała pozycja najazdowa, później przez to wszystko się sypało. Przy takich prędkościach i oporach nie było szans – nie ukrywał.

Ze słów reprezentantów Polski można było wyczytać lekkie zaniepokojenie technicznymi detalami, które jak się okazało, mogło mieć wpływ na ich występy w Bad Mitterndorf. Trener Thomas Thurnbichler przyznał, że w czasie weekendu jego techniczne porady dla podopiecznych były zbyt skomplikowane. – To był mój debiut w roli trenera podczas lotów narciarskich. Ogólnie mówiąc, byłem za bardzo skoncentrowany na drobnych detalach, a one nie działały tak dobrze jak myślałem. W lotach narciarskich, kiedy prędkość jest bardzo duża, rzeczy dzieją się znacznie szybciej. Wszystko powinno dziać się bardziej naturalnie. Byłem zbyt krytyczny wobec zawodników wczoraj, co miało konsekwencje dzisiaj – powiedział zawiedziony Austriak. – Prawdopodobnie Dawid i Kamil byli też już trochę zmęczeni. Teraz będzie bardzo dobrze poświęcić czas na solidną regenerację w domach, wykonać trening siłowy i wrócić do Willingen w pełni zdrowym i w pełni sił – dodał.

Jak się wydaje, największym pozytywem w występach Polaków na austriackim „mamucie”, obok lokat Piotra Żyły w czołowej szóstce, były loty Aleksandra Zniszczoła. 28-latek plasował się w Bad Mitterndorf na dziewiętnastej i dwudziestej pozycji, a ponadto wczoraj ustanowił swój nowy rekord życiowy (222,5 metra). Jak podkreślił austriacki szkoleniowiec Polaków, Zniszczoł zaczyna nabierać coraz większej stabilności i pewności siebie, co jak się wydaje może mieć duży wpływ na kompletowanie składu na zbliżające się Mistrzostwa Świata w narciarstwie klasycznym w Planicy.

 

Bartosz Leja,
źródło: PZN / Eurosport

 

Dodaj komentarz