You are currently viewing Norwegowie domagają się igelitu na dużej skoczni w Oslo. „Gmina nie wyda ani grosza”
Holmenkollbakken w Oslo w letnim anturażu (fot. Aleksandra Kowalik)

Norwegowie domagają się igelitu na dużej skoczni w Oslo. „Gmina nie wyda ani grosza”

Pod koniec stycznia skocznia w Oslo została otwarta po raz pierwszy w tym sezonie. Skoczkowie nie nacieszą się nią zbyt długo, bo po dwóch miesiącach ponownie zostanie zamknięta. Wszystko dlatego, że nie ma na niej igelitu, który umożliwiłby starty wtedy, gdy brakuje śniegu. Gospodarze obiektu od dawna apelują o dofinansowanie montażu igelitowego podłoża, ale gmina nie chce z nimi współpracować. 

 

Skocznia HS-134 (K-120) na wzgórzu Holmenkollen jest popularną destynacją podróżnych odwiedzających Oslo. Obiekt będący kolebką norweskiego narciarstwa dumnie góruje nad miastem i zachwyca turystów. Lokalnych cieszy mniej, bo skoków na niej niewiele. Wszystko dlatego, że nie ma na niej igelitu, na którym można by lądować także wtedy, gdy brakuje śniegu. Udogodnienie, które posiada większość pucharowych obiektów, nie powstało na norweskiej skoczni ze względu na oszczędności. I nadal nikt nie kwapi się do tego, by zielone maty położyć. 

Niewiele rzeczy denerwuje mnie bardziej niż fakt, że na Holmenkollen nie ma igelitu – przyznał Halvor Egner Granerud w rozmowie z portalem Dagbladet.no. – Jeśli otwiera się skocznię tylko raz w sezonie, po to by zorganizować zawody Pucharu Świata, to równie dobrze można by tego nie robić – podkreślił aktualny lider klasyfikacji generalnej Pucharu Świata.

W miniony weekend skocznia w Oslo została otwarta po raz pierwszy w tym sezonie. Skoczkowie będą mieli szansę trenować na niej tylko przez dwa miesiące. W międzyczasie zawitają tam też skoczkowie i skoczkinie rywalizujący w Pucharze Świata (w dniach 10-12 marca) i turnieju Raw Air. Później obiekt znów będzie nieczynny przez kilka miesięcy. 

Szansą na to, by Holmenkollbakken mogła działać na szerszą skalę byłoby wsparcie władz gminy Oslo. Na ich liście montaż sztucznych mat jest jednak daleko poza czołowymi wydatkami, szczególnie że pochłonąłby sporą sumę pieniędzy – Zainstalowanie igelitu na Holmenkollen kosztowałoby około 30 milionów koron norweskich – przyznał jeden z włodarzy areny, Erlend Murkeby. – Politycy nie rozumieją, jakie możliwości ekonomiczne kryją się w Holmenkollen. Jeśli na skoczni pojawiłby się igelit, wtedy Międzynarodowa Federacja Narciarska mogłaby rozgrywać tu konkursy Letniego Grand Prix – zauważył. 

Marit Gjerland z Norweskiego Związku Narciarskiego przyznała, że sprawa jest w toku, ale znacznie się przeciąga. – Gmina nie wyda ani grosza. Narciarskie środowisko wzięło więc na siebie odpowiedzialność za pozyskanie środków z zewnątrz, z darowizn i składek – tłumaczy. Przyznała także, że jest już zdecydowanie za późno, aby inwestycja mogła być zrealizowana w 2023 roku. – Sprawa nadal jest po stronie gminy. Czekamy na informację, kiedy i czy faktycznie możemy przystąpić do prac planistycznych. Ale to wymaga czasu. Pociąg na 2023 rok odjechał. Jeśli mamy ubiegać się o fundusze państwowe, może to nastąpić najwcześniej w styczniu 2024 roku – zaznaczyła. 

Gjerland stwierdziła jednak, że jest dobrej myśli w kwestii przyszłości tego planu. – Szansę powodzenia w skali od jednego do dziesięciu oceniam na siedem. Myślę jednak, że niepokojąco małe jest zainteresowanie gminy Oslo. Ta skocznia to jedna z największych atrakcji turystycznych Norwegii. Będzie zupełnie inaczej prezentować się z igelitem. Jeśli zostanie on położony, wydłużymy okres użytkowania skoczni z dwóch do dziesięciu miesięcy – kwituje, podkreślając treningową rolę, którą mógłby pełnić obiekt przez cały rok.

Do spraw odniósł się radny miejski, zajmujący się tematyką sportową, Omar Samy Gamal. – Doskonale rozumiem, że na Holmenkollen istnieją dobre argumenty przemawiające za igelitem, a gmina rozmawia z Norweskim Związkiem Narciarskim na temat tego, jak można to zrealizować. Powiedzieliśmy związkowi, że priorytetowo przeznaczamy pieniądze gminy na dzieci i młodzież. Jeśli działacze znajdą jednak inne źródła finansowania, to jestem pozytywnie nastawiony do załatwienia tej sprawy – stwierdził w mailu skierowanym do portalu Dagbladet.

Skoczkowie rywalizujący w zawodach najwyższej rangi, na wizytę w Oslo muszą jeszcze trochę poczekać. Zanim dojdzie do skoków na Holmenkollbakken przed nimi jeszcze trzy pucharowe weekendy (w tym najbliższy w niemieckim Willingen), a także Mistrzostwa Świata w narciarstwie klasycznym w Planicy.

 

Kinga Marchela,
źródło: dagbladet.no

 

Dodaj komentarz