Po trzech miesiącach przerwy spowodowanej kontuzją i operacją kolana, Frida Westman powróciła na skocznię. Szwedzka skoczkini, która podczas listopadowych zawodów Pucharu Świata w Wiśle sprawiła sporą sensację wskakując na podium, oddała swoje pierwsze próby na skoczni w norweskim Trondheim. – Gdy tylko odepchnęłam się od belki, znów poczułam się normalnie. Wspaniale jest wrócić – powiedziała 22-latka, dla której główny celem zimowego sezonu pozostają Mistrzostwa Świata w Planicy.
Frida Westman od dłuższego czasu pozostawała jedyną szwedzką skoczkinią narciarską z perspektywami na solidne występy w narciarskiej elicie. Już poprzedniej zimy po raz pierwszy w karierze zdobyła punkty Pucharu Świata, zajmując dwudzieste miejsce w rosyjskim Niżnym Tagile (w listopadzie 2021 r.). Później było jeszcze lepiej, ponieważ w lutym ubiegłego roku dwukrotnie meldowała się na czwartej pozycji w austriackim Hinzenbach. Cały sezon 2021/2022 zakończyła na wysokiej trzynastej pozycji.
Letnie przygotowania pod okiem trenera Roara Ljøkelsøya (niegdyś znakomitego norweskiego skoczka) przyniosły oczekiwane rezultaty już na początku kolejnej pucharowej kampanii. Inauguracyjny konkurs w Wiśle rozgrywany 5 listopada ponownie przyniósł jej czwarte miejsce, jednak już dzień później Szwedka po raz pierwszy w karierze zameldowała się na trzecim stopniu podium. Na skoczni im. Adama Małysza (HS-134) oddała wówczas skoki na 127 i 127,5 metra, ustępując tylko Austriaczce Evie Pinkelnig oraz Niemce Katharinie Althaus. Niestety swoje lądowania z dość dużej wysokości, Szwedka przypłaciła kontuzją. – Przy lądowaniu poczułam ból, ale przy tym wszystkim co działo się wokół, trudno było nie cieszyć się chwilą. Po pewnym czasie zdałam sobie jednak sprawę, że nie wszystko jest tak, jak powinno być – mówiła wtedy.
Pierwsze badanie przeprowadzone w Norwegii nie dało jednoznacznych wyników. Skoczkini została przetransportowana do jednej z klinik w Sztokholmie, gdzie wyniki kontroli wykazały uraz łąkotki w kolanie. Jednocześnie lekarze raczej wykluczyli uraz więzadła krzyżowego, co byłoby powiewem optymizmu w nieciekawej sytuacji. Wtedy nie spodziewała się jednak, że jej przerwa w pucharowych startach potrwa aż trzy miesiące. Westman musiała jednak przejść operację, która niosła za sobą konieczność długiej rehabilitacji.
We wtorek 22-letnia skoczkini oddała powrotne próby na normalnej skoczni Granåsen (HS-105) w norweskim Trondheim, gdzie na co dzień mieszka. – Trening fizyczny dawał dobre rezultaty przez dłuższy czas, ale nie chcieliśmy powodować niepotrzebnego stresu. Zrobiliśmy wszystko aby upewnić się, że moc w nogach naprawdę całkowicie wróciła. Dobrze było założyć z powrotem sprzęt i wreszcie znowu skoczyć – mówi zawodniczka cytowana przez Szwedzki Związek Narciarski. – Gdy tylko odepchnęłam się od belki, znów poczułam się normalnie. Wciąż mam trochę pracy do wykonania, zwłaszcza mentalnie, aby odzyskać pewność siebie. Wspaniale jest wrócić na skocznię – dodała.
Z postępów poczynionych przez Westman zadowolony jest Andreas Aren odpowiedzialny za sekcję skoków w szwedzkiej federacji. – To wspaniałe uczucie, że powrót dobiegł końca. Testy fizyczne pokazują, że Frida jest naprawdę mocna, więc nie mamy się czym martwić. Teraz trzeba jednak patrzeć na sytuację z dnia na dzień. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, przyjedzie na Mistrzostwa Świata jako prawdziwy „joker”. Zarówno my, jak i jej konkurenci jesteśmy świadomi jej możliwości. Różnica między nią a światową czołówką polega jednak na tym, że Frida nie ma na sobie żadnej presji. Dobrze czuje się także podczas kolejnych wizyt w tunelu aerodynamicznym – podkreślił były szwedzki skoczek.
Według aktualny informacji docierających ze Szwecji, Westman nie wystartuje w kolejnych zawodach Pucharu Świata, które odbędą się w austriackim Hinzenbach (10-11 lutego) oraz rumuńskim Rasnovie (18-19 lutego). Jej powrót jest więc planowany na światowy czempionat w słoweńskiej Planicy, który odbędzie się na przełomie lutego i marca.
Bartosz Leja,
źródło: skidor.com / informacja własna