Aleksander Zniszczoł ma za sobą sześć konkursów z rzędu, w których zdobywał punkty do klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Taka seria wicemistrzowi świata juniorów z 2012 roku wcześniej się jeszcze nie zdarzyła. Dzięki temu 28-latek wydaje się być coraz bliżej nominacji do składu na Mistrzostwa Świata w Planicy. Czy potwierdzi stabilną dyspozycję także w amerykańskim Lake Placid? – Czuję się dobrze i myślę, że jestem na prawidłowej ścieżce – przyznał.
Od początku listopada do początku stycznia, Aleksander Zniszczoł zdobył do pucharowej generalki zaledwie dwa punkty (dzięki 29. miejscu w Titisee-Neustadt). W kolejnych tygodniach w skokach wiślanina zaszły jednak zmiany, które pozwoliły mu punktować we wszystkich konkursach w Sapporo, Bad Mitterndorf oraz Willingen. Aktualnie podopieczny trenera Macieja Maciusiaka z kadry B, który ostatnio więcej czasu spędza z trenerem kadry A Thomasem Thurnbichlerem, zajmuje w Pucharze Świata 35. miejsce, a jego najlepszym startem był konkurs w Bad Mitterndorf, gdzie zajął siedemnastą pozycję. Zniszczoł był też blisko sprawienia ogromnej niespodzianki, ponieważ po pierwszej serii jednego z konkursów na japońskiej Okurayamie był trzeci. Skończyło się na 25. miejscu, jednak przyjemny posmak sensacji pozostał.
Spoglądając na klasyfikację generalną Pucharu Świata, Zniszczoł jest piątym ogniwem reprezentacji Polski. Przed nim w całym cyklu znajdują się Dawid Kubacki, Piotr Żyła i Kamil Stoch, czyli pewniacy do startu w Mistrzostwach Świata, a także Paweł Wąsek, który po bardzo dobrej i równej pierwszej części sezonu, ostatnio nieco obniżył loty. Jeśli polski sztab szkoleniowy zdecyduje się zabrać do Planicy sześciu zawodników, Zniszczoł powinien mieć miejsce w składzie. Jeśli będzie ich pięciu, wewnętrzna rywalizacja stanie się nieco bardziej zacięta. – Czuję się dobrze i myślę, że jestem na prawidłowej ścieżce. Mam kilka etapów, które muszę wykonać, żeby skakać lepiej. Ta droga się cały czas rozwija i ja też. Zyskuję pewność siebie i z tego się cieszę. Wiem co mam robić, co mam poprawiać i wiem, że dalej będę się rozwijał – zaznaczył z optymizmem.
Poza wymienionymi już zawodnikami (Kubackim, Żyłą, Wąskiem i Zniszczołem), w zawodach Pucharu Świata w amerykańskim Lake Placid wystartują Tomasz Pilch oraz świeżo upieczony dwukrotny medalista Mistrzostw Świata Juniorów, Jan Habdas. Wydaje się, że walczący o powrót do formy Jakub Wolny, będący członkiem kadry A, swoją szansę przegrał już wcześniej. Pamiętajmy jednak, że do rozpoczęcia czempionatu w Słowenii, pozostały jeszcze dwa weekendy z Pucharem Świata (w Lake Placid i Rasnovie) oraz dwa weekendy z Pucharem Kontynentalnym (w Klingenthal i Renie). Nie jest wykluczone, że rzutem na taśmę któryś z zawodników zaskoczy trenerów swoją formę i wywalczy bilet na Mistrzostwa Świata.
Póki co przed skoczkami rywalizacja w Stanach Zjednoczonych, gdzie Zniszczoł bywał w ostatnich latach dość często. Jego starty ograniczały się jednak oczywiście do drugoligowych zmagań w Iron Mountain. 28-latek nie sądzi, aby z tego powodu miał handicap. – To, że mam większe doświadczenie w lataniu do Stanów nie jest przewagą (śmiech). Dla niektórych może to być przerażające, bo lecą w dłuższą podróż… Ja w USA byłem już kilka razy, także prywatnie. Cieszę się z tego wyjazdu, bo uwielbiam latać daleko do krajów, gdzie jest inna kultura – mówi. Dodaje jednocześnie, że zazwyczaj nie ma problemów z tzw. jet lagiem, który po znalezieniu się w innej strefie czasowej potrafi u niektórych zawodników spowodować spore problemy. – Podróż do Stanów jest spoko. Przynajmniej ja nie mam problemów ze snem. Najgorzej jest jak wracam do domu. Wtedy troszkę się męczę, ale jakieś tabletki na spanie… i damy radę.
Bartosz Leja,
źródło: PZN / informacja własna