Sytuacja fińskich skoków narciarskich od dobrych kilku lat nie prezentuje się najlepiej. Tytuł mistrza świata juniorów Vilho Palosaariego tylko częściowo przysłaniają kryzys Suomi w tej dyscyplinie. Najnowsze informacje pochodzące z tamtejszych mediów również nie niosą za sobą niczego dobrego. Mowa o upadających obiektach z długą historią w miejscowościach Kouvola i Kaipola…
Jak podaje iltalehti.fi, trwa spór pomiędzy lokalnym klubem narciarskim z Kouvoli, wspieranym przez Fiński Związek Narciarski, a władzami miasta, którego przedmiotem są skocznie we wspomnianym mieście. W 2019 roku podjęto decyzję o likwidacji obiektów K-75 oraz K-58, o które wciąż walczą sportowcy i trenerzy. Powodem jest rzekomo ich zły stan wizualny, a przynajmniej tak twierdzi menedżer sportowy z Kouvoli, Teemu Mäkipaakkanen.
Pitkävuori i Palomäen – skocznie położone w miejscowościach Kaipola i Kouvola, gościły zawody mistrzowskie w Finlandii choćby na początku lat 90. Obecnie jednak ich los jest burzliwy, a temat obu obiektów wraca po latach… Więcej niedługo na #SkokiPolska
📷 YLE#skijumpingfamily pic.twitter.com/HOW9qHKhgV— Wiktor Marczuk (@MarczukW_) February 9, 2023

Mimo wszystko skocznie stoją nadal, pewnie dlatego, że ta K-58 jest nadal idealnym miejscem treningowym dla fińskich juniorów – takowej próżno szukać w południowej części tego kraju. Głos w sprawie zabrał Tero Koponen, złoty medalista Mistrzostw Świata Juniorów w drużynie z Breitenwangu z 1994 roku, obecnie trener skoków narciarskich w klubie reprezentującym Kouvolę. – Kuriozalna jest próba odebrania pasji dzieciom. Nie widzę w takich działaniach żadnego sensu – dobitnie stwierdza Fin. Jego wkład w rozwój dyscypliny w tym rejonie jest niepodważalny. Pod jego kierownictwem w 2021 roku wybudowano skocznie K-10 oraz K-25. – Dzięki pracy wykonanej w Kouvoli przez ostatnie dwa lata, zgromadziliśmy pod swoimi skrzydłami 150 chętnych do skakania dzieci. Jesteśmy drugim największym klubem w Finlandii – deklaruje Koponen. Miejscowych działaczy sportowych wspiera sam Fiński Związek Narciarski, wysyłając petycję do miasta o zachowanie skoczni.
Inspekcja obiektów w wykonaniu przedstawicieli miasta została przeprowadzona pod koniec 2022 roku. Gdyby postanowiono o ich przetrwaniu, do naprawy nadawałyby się m.in. schody, platformy najazdowe, czy ogrodzenie. Koszt inwestycji wynosiłby od 80 do 200 tysięcy euro, w zależności od liczby zmian. O losie skoczni zadecydują 15 lutego lokalne władze. Tero Koponen w kolejnych wypowiedziach nadal stara się przekonać innych o słuszności swoich racji. – Treningi juniorskie w Kouvoli straciłyby sens. Skocznia K-25 jest zbyt mała dla dziesięcio czy dwunastolatków, więc musielibyśmy dojeżdżać 2-3 razy w tygodniu do Lahti na dodatkowe treningi. To sprawia większy kłopot – mówi były skoczek.

W Finlandii trwają również dyskusje na temat zastosowania skoczni w Kaipoli. Różnica polega jednak na tym, że obiekt ten kompletnie nie nadaje się już do użytku. Ze skocznią kojarzy się zresztą kilka dramatycznych historii. To właśnie tam zakończyła się kariera utalentowanego Fina Jariego Pulkkinena, a norweski medalista olimpijski Torgeir Brandtzæg na tej skoczni złamał nogę w kilku miejscach. Problemem była podatna na podmuchy wiatru lokalizacja – rzadko kiedy w Kaipoli można było rozegrać sprawiedliwe zawody, niemożliwe było również zainstalowanie charakterystycznych siatek rozwiązujących problem. Pitkävuori zamknięto w 1994 roku, w tym samym, kiedy to rekord ustanowił legendarny mistrz olimpijski z Albertville, Toni Nieminen, skacząc 111 metrów (współrekordzistą obiektu był jego brat, Sami). Postanowił on w ostatnich dniach zrobić spacer po okolicach tej skoczni. – Smutno się na to patrzy, obiekt zarasta drzewami – przyznaje Nieminen. W 2006 roku obiekt i jego okolice zostały sprzedane przedsiębiorcy, Mice Pentowi. Planował on przekształcić lokalizację w park krajobrazowy, jednak ta wizja spaliła na panewce. Kolejne próby „odnowienia” również skończyły się na niczym, więc Pitkävuori wystawiona jest na sprzedaż. Co jakiś czas wraca temat jej zburzenia, ale dopóki teren skoczni jest własnością prywatną, władze miasta nie mogą nic zrobić.
Areny fińskich mistrzostw w skokach narciarskich z początku lat 90. borykają się więc ze sporymi problemami. Nie wróży to dobrze w kwestii dalszego rozwoju dyscypliny dla reprezentacji Suomi. Bez nowoczesnych, mniejszych obiektów, ciężko będzie szkolić młodzież, a zabytki niosące ze sobą wielką historię, w opłakanym stanie nie będą inspirować nikogo młodego.
Wiktor Marczuk
źródło: iltalehti.fi