You are currently viewing Filip Sakala o kryzysie czeskich skoków: „Masowe kończenie karier to wynik niekompetencji związku”
Filip Sakala (fot. Julia Piątkowska)

Filip Sakala o kryzysie czeskich skoków: „Masowe kończenie karier to wynik niekompetencji związku”

26-letni Filip Sakala zakończył karierę skoczka narciarskiego niecałe dwa tygodnie temu, w połowie sezonu. Czech zdecydował się zawiesić narty na kołku po nieudanych kwalifikacjach w Bad Mitterndorf, idąc w ślady kilku innych kolegów z reprezentacji. Za wszystkie te wydarzenia Czech obwinia niekompetentnych członków Czeskiego Związku Narciarskiego. – Masowe kończenie karier przez zawodników to wynik niekompetencji i braku profesjonalizmu niektórych członków związku – twierdzi.

 

Czeskie skoki narciarskie nie mogą zaliczyć pierwszych tygodni nowego roku do udanych. Kryzys naszych południowych sąsiadów wciąż się pogłębia. Pod koniec stycznia tamtejszy związek narciarski zakończył współpracę z trenerem Vasją Bajcem w połowie sezonu, a kilka dni później Filip Sakala zdecydował się odłożyć narty, idąc w ślady innych kolegów z drużyny – Čestmíra Kožíška, Viktora Poláška, Vojtěcha Štursy czy Tomáša Vančury. Pozostali zawodnicy, chociaż dalej skaczą, nie osiągają zadowalających rezultatów będąc bladym tłem dla zmagań najlepszych. Jak twierdzi Sakala, duży wpływ na to mają decyzje podejmowane przez rodzimą federację. 

Syn mistrza świata w lotach z 1994 roku, Jaroslava Sakali, zakończył karierę dość niespodziewanie, po nieudanych kwalifikacjach w Bad Mitterndorf. Na „mamucim” obiekcie Kulm (HS-235) uzyskał zaledwie 156 metrów i zajął 55. miejsce, co nakłoniło go do podjęcia ostatecznej decyzji. Później, w rozmowie portalem Skoky.net, przyznał, że gdyby awansował do austriackiego konkursu, prawdopodobnie jeszcze kontynuowałby karierę. Zaznaczył jednak, że nie żałuje podjętej decyzji, bo myśl o pożegnaniu się ze skokami kiełkowała w nim od dłuższego czasu. 

Kiedyś wierzyłem, że w tym sporcie zawsze jest szansa na bycie najlepszym, ale od ostatnich sześciu miesięcy nie widzę już do tego drogi. Nie jest łatwo być skoczkiem narciarskim, utrzymywać wagę i chodzić codziennie na treningi. Nie mam już do tego odpowiedniej motywacji – stwierdził w wywiadzie dla rodzimej redakcji. – Dałem z siebie wszystko. Niestety nie wyszło. Idę dalej – podsumował.

26-latek uznał też, że spoglądając na swoje dokonania, ma też powody do zadowolenia. – Myślę, że pewne rzeczy były dokładnie takie, jakie powinny być. Od ośmiolatka, który płakał na 40-metrowych skoczniach, dotarłem na mamuty, więc nie była to taka nieudana kariera – zauważył. Przyznał jednak, że żałuje tego, jak potoczyła się jego historia po tym, jak w 2019 roku Czeski Związek Narciarski zwolnił z roli trenera Davida Jiroutka. Czech stwierdził, że powinien był już wtedy zdecydować się na przygotowywanie się do kolejnych sezonów poza kadrą. Obecny rok w czeskiej reprezentacji również nie był w pełni jego decyzją. – Ta umowa została mi raczej narzucona niż zaoferowana – skwitował. 

Sakala zrezygnował z kariery skoczka narciarskiego niecały miesiąc przed Mistrzostwami Świata w Planicy. W rozmowie z czeskim portalem przyznał, że nie widział sensu, by czekać na jedną z najważniejszych imprez sezonu. – Byłem już na dwóch mistrzostwach świata, a przy mojej obecnej formie nie było sensu, bym brał w nich udział. Myślę, że będzie lepiej, jeśli pojadą na nie młodzi chłopcy, którzy chcą skakać. Na pewno będzie to dla nich lepsze doświadczenie niż dla mnie – zauważył. 

Pierwsze mistrzostwa Czecha były zdecydowanie jego najbardziej udanym startem. Po pierwszej serii na skoczni normalnej w Seefeld w 2019 roku zajmował szóste miejsce. Niestety gorsze warunki w finale sprawiły, że spadł dopiero na 29. pozycję, co i tak było jednym z jego najlepszych wyników w narciarskiej elicie. 

Letni mistrz kraju z 2022 roku nie krył również, co według niego jest powodem kryzysu w czeskich skokach. – Masowe kończenie karier przez zawodników to wynik niekompetencji i braku profesjonalizmu niektórych członków związku. Niektórzy nadal wykonują swoją pracę z „ręką w kieszeni”. Bez sprawnych obiektów w Harrachovie, Libercu i Frenštácie rozwój jest problematyczny – podkreślił. Przypomnijmy, że w ostatnich latach jedną z kluczowych postaci u naszych południowych sąsiadów był były skoczek, a obecnie także poseł do czeskiego parlamentu Jakub Janda. Mimo ogromnego doświadczenia, nawet on nie zdołał pomóc swoim młodszym kolegom po fachu.

Sakala wierzy jednak, że Czesi będą w stanie już niedługo sięgać po punkty Pucharu Świata. Za kluczowe uznał to, by zarząd związku bardziej zainteresował się skokami. – Jestem pozytywnie nastawiony do naszej nowej generacji skoczków. Mam ogromną nadzieję, że trenerzy i zarząd podejdą do tego odpowiedzialnie i profesjonalnie. Po to, żeby ci młodzi chłopcy i dziewczęta mogli czerpać radość z zawodów i czuć, że skakanie ma sens – mówił z nadzieją. 

Chociaż 26-latek nie określił jeszcze w pełni swoich planów na przyszłość, to chciałby dalej pozostać w środowisku czeskich skoków i pomóc im się rozwijać. – Chociaż nie miałem świetnych wyników, nadal uważam się za osobę, która rozumie ten sport. Chętnie pomógłbym czeskim skokom, ale w tej chwili nie spodziewam się takiej oferty – stwierdził, zaznaczając, że jego obecnym priorytetem jest dalsza edukacja. 

 

Kinga Marchela,
źródło: Skoky.net

 

Dodaj komentarz