Robert Hrgota nie pozostawił suchej nitki na jury konkursów w Lake Placid. Trener reprezentacji Słowenii ma duże zastrzeżenia do tego, w jaki sposób prowadzone były zawody. Nie ukrywa również rozgoryczenia faktem, że jego as nie mógł wziąć udziału w niedzielnych kwalifikacjach, przez co ostatecznie nie wystartował również w konkursie indywidualnym.

O ile Robert Hrgota miał powody do zadowolenia po pierwszej rywalizacji indywidualnej, kiedy to Timi Zajc (130 m/120 m) i Domen Prevc (122 m/129,5 m) byli blisko wywalczenia miejsc na podium, tak po zmaganiach duetów i drugim konkursie indywidualnym mógł czuć się nieco rozczarowany. Dwójka Timi Zajc – Domen Prevc zajęła 5. miejsce w pierwszej w historii Pucharu Świata rywalizacji „Super Team”, tracąc do podium 16,5 pkt. Dzień później najlepszymi reprezentantami Słowenii byli szósty Zajc (123,5 m/127 m) i dziewiąty Jelar (122,5 m/124 m). Pierwsze punkty Pucharu Świata zdobył także dwudziesty szósty Matija Vidic (116,5 m/113,5 m). Poniżej oczekiwań spisali się jednak dwudziesty siódmy Lovro Kos (116 m/104,5 m), a także bracia Prevc, którzy nie awansowali do drugiej serii. Jednak to nie same wyniki rozsierdziły najbardziej słoweńskiego szkoleniowca.
34-latek miał poważne zastrzeżenia do tego, w jaki sposób jury przeprowadziło niedzielną rywalizację indywidualną. Duże pretensje miał także z powodu braku możliwości startu jednego z jego asów w kwalifikacjach przed konkursem. Trzeciemu zawodnikowi klasyfikacji generalnej Pucharu Świata tuż przed startem rozpadł się zamek błyskawiczny kombinezonu, w którym miał skakać. Słoweńcowi zabrakło czasu na założenie nowego zamka, bądź zmianę całego stroju. – Godni pochwały są dziś Timi, Žiga, Lovro, a zwłaszcza Matija, który po raz pierwszy w karierze zdobył punkty Pucharu Świata. Niestety nie mogę pochwalić jury, bo konkurs był prowadzony w bardzo amatorski sposób. Również w przypadku sytuacji z Anže Laniškiem. Nie mamy żadnych zasad, które dałyby w takiej sytuacji szansę najlepszym zawodnikom na oddanie skoku lub jego powtórzenie. Konkurs był również bardzo nerwowy. Przykro mi, że dobre skoki nie zamieniają się w lepsze wyniki. Chłopcy funkcjonują dobrze i ze spokojem możemy jechać na Mistrzostwa Świata – komentował niedzielne wydarzenia Robert Hrgota dla Sloski.si
Sytuacja z Anže Laniškiem nie umknęła uwadze Sandro Pertile. Włoch z dużym spokojem podszedł do sytuacji z udziałem słoweńskiego skoczka. Jak sam tłumaczył, takie sytuacje podczas sezonu się zdarzają i nie jest to nic niezwykłego. – Niestety pękł zamek błyskawiczny kombinezonu. Nie zdążyliśmy go naprawić na szczycie skoczni, a już nie było czasu na zmianę stroju. To się czasem zdarza – wyjaśniał po konkursie Dyrektor Pucharu Świata.
Przed Słoweńcami zmagania w Rasnovie. Wiadomo już, że do Rumunii nie wybierają się Lovro Kos, Anže Lanišek, Domen Prevc, Peter Prevc i Timi Zajc. W kadrze pozostają Žiga Jelar i Matija Vidic. Do nich dołączyć mają Maksim Bartolj, Rok Masle i Žak Mogel. Dla Bartolja będzie to debiutancki start w Pucharze Świata. Pozostali zawodnicy będą szykować się do nadchodących domowych Mistrzostw Świata w Planicy. W skład drużyny wyznaczonej do walki o medale mają wejść Žiga Jelar, Lovro Kos, Anže Lanišek, bracia Prevc i Timi Zajc.
Skład reprezentacji Słowenii na PŚ w Rasnovie:
- Žiga Jelar (18. miejsce w PŚ 22/23),
- Žak Mogel (43. miejsce w PŚ 22/23),
- Matija Vidic (58. miejsce w PŚ 22/23),
- Maksim Bartolj,
- Rok Masle.
Wyświetl ten post na Instagramie
Karol Cześnik
Źródło: Sloski.si / rtvslo.si