Špela Rogelj po zakończeniu kariery nie rozstała się ze skokami narciarskimi. Słowenka objęła funkcję kontrolerki sprzętu podczas zawodów Pucharu Kontynentalnego Pań i FIS Cupu Pań. W Szczyrku opowiedziała nam o odczuciach związanych z nową rolą w środowisku skoków, formie niedawnych koleżanek z kadry i wsparciu sponsorskim dla Lovro Kosa, Katry Komar i Abigail Strate.

Špelę Rogelj wciąż możemy zobaczyć na skoczni, choć nie jest to już równie łatwe, jak w poprzednich sezonach. Po zakończeniu kariery sportowej Słowenka przyjęła propozycję pracy w roli kontrolerki sprzętu. W zakres jej obowiązków wchodzi przede wszystkim kontrola podczas zawodów Pucharu Kontynentalnego Pań i FIS Cupu Pań, lecz obecna jest także w pomieszczeniu kontrolerskim podczas konkursów Pucharu Świata u boku Agnieszki Baczkowskiej, przy której uczy się fachu. – Aga Baczkowska i Chika Yoshida to moje szefowe. Chika zaczęła swoją pracę, gdy ja zaczęłam skakać w zawodach międzynarodowych, więc znamy się bardzo długo. Teraz w zasadzie jesteśmy koleżankami. Aga i Chika mocno mnie wspierają, dlatego bardzo się cieszę, że zaproponowały mi tę pracę – mówi była skoczkini.
28-latka pozostała w znanym sobie środowisku i mija się z tymi samymi osobami, które spotykała na swojej drodze podczas zawodniczej kariery. Podczas konkursów Pucharu Świata uczestniczy w kontroli sprzętu nie tylko swoich niedawnych rywalek ze skoczni, ale także koleżanek z reprezentacji Słowenii. Jak sobie radzi w niewątpliwie niełatwej dla niej sytuacji? – Kontrolowanie koleżanek z drużyny to nie jest prosta sprawa. To jednak moja aktualna praca i uczucia muszę odłożyć na bok. Dziewczyny wiedzą, że po prostu wykonuję swoją pracę i nie mają z tym problemu. Podoba mi się to zajęcie i cieszę się, że mogłam zostać przy skokach – tłumaczy.
Słowenka zapowiedziała zakończenie kariery z dużym wyprzedzeniem i już w 2021 roku było wiadomo, kiedy przypuszczalnie odstawi narty w kąt. Po finale sezonu 21/22 w Oberhofie potwierdziła swoje wcześniejsze plany, a czynnikami, które miał ją tylko utwierdzić w słuszności decyzji, była rezygnacja trenera Zorana Zupančiča i przedłużające się rozmowy w sprawie wprowadzenia lotów narciarskich kobiet. Autor sukcesów Słowenek po niełatwych negocjacjach ze Słoweńskim Związkiem Narciarskim (SZS) ostatecznie dał się przekonać do pozostania na stanowisku, a także zaakceptowano termin inauguracyjnych lotów kobiet w Vikersund na sezon 22/23. Drużynowa srebrna medalistka z Oberstdorfu nie zmieniła jednak swojej decyzji. Nie skusiły ją nawet domowe Mistrzostwa Świata w Planicy. – Oczywiście myślałam o domowych mistrzostwach świata, bo takie zmagania u siebie to zawsze wyjątkowa sprawa. Byłam jednak przeciążona tym wszystkim, co się działo dookoła. Punktem zwrotnym miały być loty pań, jednak decyzję o tym podjęto w kwietniu, a ja zakończyłam karierę w marcu. Tego faktycznie będzie mi brakować, jednak mamy wiele świetnych zawodniczek, także nie martwię się o wyniki kobiecej reprezentacji Słowenii – wyjaśnia.
Dla Słowenek obecny sezon jest wyraźnie trudniejszy od poprzednich dwóch lat. Kontuzji kolana doznała czołowa postać kadry i złota medalistka z Pekinu – Urša Bogataj. Nika Križnar w ostatnich tygodniach zaliczyła znaczną obniżkę formy, a kompletnie nieudany skok w mikście w Willingen zupełnie ją rozstroił. Do tego należy dodać przeciętne wyniki Mai Vtič i Katry Komar, choć pierwsza z nich notuje przed mistrzostwami wzrost formy. Dużo zdziałać może podczas czempionatu Nika Prevc, która w miniony weekend w Hinzenbach zajmowała 3. i 5. miejsce. Młoda zawodniczka po nierównych występach we wcześniejszej części sezonu wyraźnie poprawiła swoje skoki. Świetnie prezentuje się również Ema Klinec, która w ostatnich tygodniach nie wypada ze ścisłej czołówki Pucharu Świata Pań i wydaje się być jedną z głównych kandydatek do medali. Jak sytuację reprezentantek Słowenii postrzega jeden z wcześniejszych filarów drużyny? – Faktycznie forma dziewczyn jest nieco niższa niż w poprzednich paru sezonach, ale wcześniej notowały wyniki na najwyższym poziomie. W każdy weekend i niemal w każdym konkursie zdobywały podium. Teraz jest nieco gorzej, ale myślę, że indywidualnie zdobędą medal. W drużynie będzie trudniej, gdyż są zespoły, które mają 3-4 zawodniczki w świetnej formie. Mam nadzieję, że doping kibiców doda energii i poniesie Słowenki. Liczę, że Nika Križnar wróci pełna sił. Nika Prevc jest w świetnej formie w ostatnim czasie, także trzymam kciuki, żeby presję domowego czempionatu przełożyły w coś pozytywnego. Niemniej może być trudno o medal na dużej skoczni – komentuje Rogelj.
Nazwisko „Rogelj” jest obecne w świecie skoków nie tylko ze względu na mistrzynię świata juniorów z 2013 roku, ale także dzięki firmie należącej do jej rodziny. Warsztat samochodowy Rogelj&Rogelj sponsoruje Lovro Kosa i Katrę Komar, a od niedawna także Kanadyjkę Abigail Strate. W styczniu Špela Rogelj koordynowała sesją zdjęciową z udziałem trojki skoczków, która była zorganizowana przez jej rodzinne przedsiębiorstwo. Czy planują poszerzyć swoje wsparcie i reklamę o kolejnych sportowców? – Na razie wspieramy Lovro Kosa, Katrę Komar i Abigail Strate. Wybrałam Abi za jej osobowość, którą uwielbiam. To ważne dla firmy, ponieważ skoki w Słowenii są bardzo ważnym sportem. To w zasadzie dyscyplina numer 1. Abi ze swoją energią świetnie reprezentuje naszą firmę. Lovro obecnie jest nieco słabszy i zmaga się z drobnymi problemami z formą, ale mamy nadzieję, że będzie gotowy na Planicę. Katra także powinna wystąpić w mistrzostwach. Mam nadzieję, że przyszłości będziemy wspierać większą liczbę sportowców, bo wiem, jak ciężko pracują – opowiada Słowenka.
Wyświetl ten post na Instagramie
Weronika Brodowska, Karol Cześnik
Korespondencja ze Szczyrku