2 lata temu Ema Klinec dość niespodziewanie została mistrzynią świata na skoczni normalnej w Oberstdorfie. Teraz przed własną publicznością ma szansę na powtórzenie tego sukcesu. W tym sezonie już sześć razy zajmowała 2. miejsce w konkursach Pucharu Świata Pań i z jej aktualną formą taki scenariusz nie jest niemożliwy. Słowenka zwraca uwagę jednak na silne rywalki.

Podczas ostatniego światowego czempionatu Ema Klinec sprawiła niemałą niespodziankę. Choć w większości konkursów Pucharu Świata Pań plasowała się w czołowej dziesiątce, a także trzykrotnie meldowała się na podium, to nie miała jeszcze żadnego indywidualnego zwycięstwa na swoim koncie. Wśród faworytek do złota wymieniana była przede wszystkim rewelacyjna Marita Kramer wraz z Sarą Takanashi, a także Niką Križnar, która rywalizowała z Austriaczką o Kryształową Kulę. Jednak to inna ze Słowenek, będąca nieco na drugim planie Ema Klinec wmieszała się między najlepsze zawodniczki i skokami na 105 oraz 100,5 metra wywalczyła złoty krążek, ogrywając o 3,1 pkt. srebrną Maren Lundby i o 3,3 pkt. Sarę Takanashi, która zgarnęła brąz. Sensacyjnie poza podium znalazła się prowadząca na półmetku Marita Kramer. Zawodniczka pochodząca z Holandii zaczęła rywalizację od fantastycznego skoku na 109 metrów, jednakże za drugim razem lądowała… 11 metrów bliżej. Po ujrzeniu wyniku zrozpaczona opuszczała wybieg skoczni normalnej w Oberstdorfie, a Słowenka cieszyła się z życiowego sukcesu. Dzień później wraz z Niką Križnar, Uršą Bogataj i Špelą Rogelj wywalczyła drużynowe srebro.
Tuż po bardzo udanym dla niej czempionacie już równie dobrze się nie spisywała. W sezonie 21/22 wróciła do skoków na miarę najlepszej dziesiątki, pięciokrotnie meldując się na podium, a także odnosząc pierwsze zwycięstwo w PŚ Pań. Podczas Zimowych Igrzysk Olimpijskich w Pekinie wystartowała tylko w rywalizacji indywidualnej i zajęła w nim 5. miejsce. Sezon zakończyła na 7. lokacie klasyfikacji generalnej. Do rozpoczynających się Mistrzostw Świata w Planicy podchodzi jako czwarta zawodniczka „najwyższej ligi skoków pań”. Sześciokrotnie tej zimy zawitała na podium, za każdym razem zajmując 2. miejsce i prezentując w ostatnich tygodniach wysoką formę. – Już przed sezonem dobrze skakałam na treningach, więc kwestią czasu było, kiedy zacznę to pokazywać w zawodach. Bardzo się cieszę, że dobra forma zaczęła być widoczna w wynikach – tłumaczy w rozmowie z portalem Siol.net.
Wiemy już, że 24-latka zakwalifikowała się do rywalizacji na skoczni normalnej z 9. miejsca. Czy zatem celuje w powtórzenie wyniku sprzed dwóch lat? – Moim celem jest odłożenie tego na bok i przygotowanie się do konkursu tak jak do każdego innego. Tego dnia musisz dać z siebie 100%, wszystko musi zgrać się ze sobą. Jeśli nie zaryzykujesz, nie wygrasz. To wielki zaszczyt zostać mistrzynią w domu. To będą moje trzecie mistrzostwa, więc wiem z czym się to wiąże. Mam nadzieję, że to doświadczenie pomoże mi zachować spokój, ale wiele zależy od dyspozycji dnia – wyjaśnia Ema Klinec, która wie już, jak się zdobywa medale, także te złote. Czy znajomość domowego obiektu jest atutem, który może ułatwić osiągnięcie sukcesu? – Mamy tu za sobą sporo treningów, więc znamy dobrze, ale obcokrajowcy też znają, więc nie ma to większego znaczenia. Jest tak, że jak się dobrze skacze, to się dobrze skacze na każdej skoczni. Dążę do takiego poziomu – opowiada.
W tym roku kandydatek do medali na skoczni normalnej można wymienić wiele. Największe szanse na zwycięstwo wydaje się mieć Anna Odine Strøm, która świetnie skakała na niej podczas treningów i kwalifikacji, które zwyciężyła. W grze będą Katharina Althaus, Eva Pinkelnig, ale także Alexandria Loutitt, Yuki Ito i Nika Križnar. Niespodziankę mogą sprawić również Thea Minyan Bjørseth i Nozomi Maruyama. W kim Ema Klinec upatruje swojej największej rywalki i kandydatki do zdobycia najcenniejszego „krążka”? – Trudno jednoznacznie wskazać, ale moim zdaniem Althaus ma największe szanse, zwłaszcza jeśli spojrzymy na ostatnie lata, a w tym roku jest w świetnej formie. Pinkelnig też jest jedną z faworytek. Wolę jednak patrzeć bardziej na siebie, niż na konkurencję. Jeśli wykonam swoje zadania na najlepiej jak potrafię, mogę być wysoko – mówi Słowenka.

Karol Cześnik
Źródło: Siol.net