You are currently viewing Konderla poza finałem w Planicy. „Walczyłam z piszczelami i stresem. Stać mnie było na trzydziestkę”
Nicole Konderla (fot. Julia Piątkowska)

Konderla poza finałem w Planicy. „Walczyłam z piszczelami i stresem. Stać mnie było na trzydziestkę”

Nicole Konderla była dzisiaj jedyną żeńską nadzieją reprezentacji Polski na miejsce w czołowej trzydziestce. Podczas konkursu kobiet w ramach Mistrzostw Świata w słoweńskiej Planicy zakończyła jednak rywalizacje już po pierwszej serii. Po zawodach nie brakowało… zawodu rozwojem sytuacji. – Walczyłam z piszczelami i stresem – nie ukrywała rozczarowania 21-latka, nawiązując do uciążliwego urazu.

 

Wtorkowe próby treningowe na odległość 89,5 oraz 93 metrów dały Nicole Konderli 34. i 25. miejsce. W środowych kwalifikacjach podopieczna trenera Szczepana Kupczaka uzyskała 87,5 metra, plasując się na 31. pozycji. To oznaczało awans do czwartkowego konkursu głównego i jednocześnie w przypadku lepszej próby konkursowej – apetyt na walkę o serię finałową. Dziś skończyło się na 85,5 metrowej odległości i 34. lokacie oznaczającej szybkie pożegnanie z rywalizacją na normalnej skoczni (K-95 / HS-102). – Są dwie strony… Może jest to mały sukces, że jestem w konkursie i walczyłam, bo nie można powiedzieć, że tego nie było. Ale wiem, że na tę trzydziestkę było mnie stać, więc na razie jest dużo emocji. Bardziej walczyłam z piszczelami i ze stresem, niż z rywalkami, bo jak się stoi przed szansą to w głowie jest dużo myśli – mówiła Konderla tuż po konkursie.

Jedynej reprezentantce Polski, które udało się przebrnąć wczorajsze kwalifikacje, do awansu do serii finałowej zabrakło 4,7 punktu. To w przeliczeniu na odległość daje niespełna 2,5 metra. Zawodniczka z Wisły nie ukrywała, że od grudnia doskwiera jej kontuzja prawej nogi. Zapalenie okostnej kości piszczelowej powoduje u niej ból, który z pewnością miał wpływ na osiągane rezultaty. – Problemy w tym sezonie mnie nie opuszczają. Generalnie to dla mnie bardzo ciężko sezon, powiedziałabym że cięższy od tego olimpijskiego – stwierdziła i odniosła się także do odpuszczonej przez nią serii próbnej przed konkursem. – Taki jest cel, że będę odpuszczać tyle skoków ile mogę. Jeżeli miałabym zdrowie, to pewnie bym szła na próbną i może by to coś pomogło w pierwszej serii. Musimy myśleć tak, żebym była jeszcze w formie na następne konkursy.

Póki co przed Konderlą jeszcze kilka startów w Planicy. Już w sobotę (25 lutego) polskie skoczkinie zmierzą się z rywalkami w konkursie drużynowym. Obok niej wystartują w nim jeszcze: Paulina Cieślar, Kinga Rajda i Anna Twardosz. Spoglądając na potencjał konkurencyjnych nacji wydaje się, że awans do finałowej ósemki byłby dla Biało-Czerwonych sporym sukcesem. Ponadto w niedzielę (26 lutego) dwie najmocniejsze skoczkinie połączą siły ze skoczkami w rywalizacji drużyn mieszanych. W tej konkurencji szanse reprezentacji Polski na finał są z pewnością dużo większe. Ponadto w środę (1 marca) panie powalczą w konkursie indywidualnym na duże skoczni (K-125 / HS-138).

Okazuje się, że po zakończeniu Mistrzostw Świata, Nicole Konderla może również przedwcześnie zakończyć sezon. Taki scenariusz nie jest wykluczony w przypadku, gdyby kontuzja kości piszczelowej nadal mocno dawała jej się we znaki. – Już po Turnieju Sylwestrowym miałam rezonans, żeby podjąć decyzję co do startu w Uniwersjadzie. Badanie pokazało, że pod względem kości jest wszystko okej, jest „czysta”. Jest tam jednak cały czas zapalenie okostnej, więc pojawia się duży ból, z którym trzeba walczyć. Zrobiliśmy badanie po to, aby wykluczyć złamanie zmęczeniowe. Po sezonie też pewnie czeka mnie rezonans, chwila odpoczynku i pewnie rehabilitacja w tym kierunku – wyjaśnia Polka.

Mimo problemów zdrowotnych, a także niezbyt satysfakcjonujących wyników sportowych, Konderla cały czas podkreśla, że jej celem jest dołączenie do światowej czołówki. Już w poprzednim roku odważnie mówiła, że ma zamiar postawić na długofalowy sportowy rozwój, aby podczas Zimowych Igrzysk Olimpijskich we Włoszech w 2026 roku włączyć się do walki o złoto. – Teraz boli, ale trzeba sto razy przegrać, żeby raz wygrać – skwitowała swój start w Planicy, nawiązując do pamiętnych słów trzykrotnego mistrza olimpijskiego Kamila Stocha.

 

 

Julia Piątkowska,
informacja własna

 

Dodaj komentarz