Chociaż w sobotę wszystkie oczy skupione były na Piotrze Żyle, dobre występy zaliczyli także pozostali reprezentanci Polski. Niewiele do podium zabrało piątemu Dawidowi Kubackiemu i szóstemu Kamilowi Stochowi. Chociaż doświadczeni członkowie naszej kadry cieszyli się z sukcesu kolegi, przyznali, że jest u nich pewien niedosyt.
Po pierwszej serii mistrzowskiego konkursu na skoczni normalnej najlepszym z Polaków był czwarty Dawid Kubacki (97 m). Dopiero na dziewiątej lokacie plasował się Kamil Stoch (99 m), a cztery „oczka” za nim plasował się Piotr Żyła (97,5 m). W finale sytuacja zmieniła się diametralnie, a polską drużynę rozpierała olbrzymia radość. Po raz drugi w karierze ze złota cieszył się Piotr Żyła, który 105-metrowym skokiem nie tylko obronił tytuł z Seefeld, ale też ustanowił nowy rekord skoczni.
Dawid Kubacki ostatecznie zakończył rywalizację na piątym miejscu po skoku o długości 102 metrów. Do trzeciego miejsca, z którego cieszył się reprezentujący Niemców Karl Geiger, stracił 0,8 punktu. – To dużo i jednocześnie niedużo, jak zwykle – przyznał reprezentant Polski. – Mamy za sobą już wiele takich konkursów, ale wiadomo, że tego szkoda. Bo to jest mniej niż punkt, pół metra lub trochę lepsze noty. Do zrobienia, ale tym razem się nie udało – mówił w rozmowie z Eurosportem.

Warto jednak przypomnieć, że jeszcze w czwartek jego start, a tym samym walka o medale, był zagrożony ze względu na ból pleców. 32-latkowi udało się jednak z nim uporać i wywalczyć bardzo dobrą lokatę. – Myślę, że biorąc pod uwagę okoliczności, mogę się cieszyć z tego, że mogłem tutaj rywalizować na godnym poziomie. Patrząc na przebieg tego konkursu i na to, jakie miałem możliwości to te skoki były fajne, dużo lepsze niż wczorajsze. Nie jestem jednak zadowolony z tego, że do medalu zabrakło tak niewiele, ale będę musiał to jakoś przeżyć – stwierdził.
Pomocna w poradzeniu sobie z niedosytem była radość, jaką rozsiewał wokół Piotr Żyła. Ekspresyjny 36-latek sprawił, że tego dnia każdy miał uśmiech na twarzy, szczególnie jego koledzy z kadry. – Będę się mógł pocieszyć z kolejnego medalu Piotrka, bo zrobił coś niesamowitego. Widząc jego skok w drugiej serii, przeczuwałem, że to będzie skok na medal. Wsadził całą energię, jaką miał w próg, trafił przyzwoite warunki i do tego bardzo ładnie to wykończył. To zdarza mu się głównie tylko na takich imprezach – śmiał się Kubacki. – Myślę, że jak będzie okazja do tego, żeby się z tego medalu pocieszyć wspólnie, to wszystkim nam się poprawią humory. Nie, żebym miał jakiś zły. Oczywiście mam pewien niedosyt, taką delikatną sportową złość, bo wiedziałem, że stać mnie na to, żeby wyjechać z medalem. Zaakceptuję jednak całą sytuację i wyciągnę z niej lekcję – podkreślił wicelider klasyfikacji generalnej.
Tuż za mistrzem świata z 2019 roku z Seefeld uplasował się mistrz świata z 2013 roku z Val di Fiemme. Kamil Stoch osiągnął identyczną odległość, co kolega z kadry, tracąc do podium równo jeden punkt. Trzykrotny mistrz olimpijski przyznał jednak, że nie zamierza przykładać wagi do tego, na co nie ma już wpływu i cieszy się z wyniku. Szczególnie biorąc pod uwagę to, jak dotychczas przebiegał jego sezon. – Jeszcze kilka tygodni temu nie kwalifikowałem się do zawodów, a dzisiaj tak naprawdę walczyłem o podium. Te skoki były na bardzo dobrym poziomie. Nie ma teraz znaczenia, czego mi brakowało. To był super dzień – podsumował z uśmiechem. Przyznał jednocześnie, że nie sobotni konkurs w Planicy nie należał do najłatwiejszych, nie tylko ze względu na wiejący z różnych stron wiatr. – To był trudny konkurs, bo warunki były bardzo zmienne. Po pierwsze trzeba był skoczyć dobrze, a po drugie mieć szczęście. Trzeba też było zrobić naprawdę ładny telemark, co przy tym zeskoku nie było łatwe – wyjaśnił.

Chociaż wydawało się, że styl skoku Kamila Stocha jak zwykle był na wysokim poziomie, sędziowie byli niezwykle oszczędni. Pojawiły się nawet głosy, że to niskie noty odebrały 35-latkowi krążek. Za świetny skok na 102 metry nasz zawodnik dostał jedynie dwie noty po 19 punktów i trzy po 18,5. Doświadczony skoczek nie zamierzał jednak tego roztrząsać. – Ja bym sobie dał po te pół punktu więcej w każdym skoku – żartował. – Tak sędziowie patrzą i tak sędziują. Wszyscy mamy tak samo. Uważam, że to był naprawdę dobry dzień. Jeszcze musi to wszystko do mnie dotrzeć, ale walczymy dalej – zapowiedział.
Kolejna okazja do walki o medale pojawi się już w niedzielę, kiedy to na skoczni normalnej w Planicy rozegrany zostanie konkurs drużyn mieszanych. Polska drużyna wystartuje w niej w składzie: Kinga Rajda, Kamil Stoch, Nicole Konderla oraz Piotr Żyła. Początek rywalizacji zaplanowany jest na godzinę 17:00. Transmisję obejrzycie w Metro TV, Eurosporcie 1 oraz na platformie Player.pl. Tekstowa relacja LIVE będzie dostępna na SkokiPolska.pl.
Kinga Marchela,
źródło: Eurosport