You are currently viewing Thomas Thurnbichler po złocie Piotra Żyły: „Wiedziałem, że innym będzie ciężko go pokonać”
Thomas Thurnbichler (fot. Julia Piątkowska)

Thomas Thurnbichler po złocie Piotra Żyły: „Wiedziałem, że innym będzie ciężko go pokonać”

Polscy skoczkowie narciarscy mają już za sobą rywalizację na normalnej skoczni podczas Mistrzostw Świata w Planicy. Srednją skakalnicę (K-95 / HS-102) w doskonałym nastroju opuści Piotr Żyła, który obronił tytuł mistrza świata sprzed dwóch lat. Było to wielkie przeżycie także dla jego trenera, Thomasa Thurnbichlera. – Nigdy w sporcie nie czułem czegoś takiego. To była ulga i czysta radość – przyznał Austriak, który co ciekawe jest młodszy od swojego podopiecznego o dwa lata.

 

Piotr Żyła jeszcze podczas treningów na normalnym obiekcie w Planicy plasował się za plecami najgroźniejszych rywali. Podobnie jednak jak dwa lata temu w Oberstdorfie, tak i tym razem w konkursie spisał się najlepiej. Atakując z trzynastego miejsca poszybował 105 metrów, ustanowił rekord skoczni, i tym samym zdobył złoto (które odbierze dopiero w środę). – Zawsze ciężko jest czegoś oczekiwać. Wiedziałem jednak, że jeśli Piotrek poskłada wszystkie elementy w jedną całość, na mniejszej skoczni będzie bardzo mocny. Już na treningach w Zakopanem przed Mistrzostwami Świata pokazywał dobrą formę i wiedziałem, że kiedy wszystko będzie u niego na miejscu w tym konkretnym dniu, może zdobyć medal – przyznał trener Biało-Czerwonych.

Jakie emocje towarzyszyły niespełna 34-letniemu Austriakowi po finałowym skoku Żyły i kiedy uwierzył on, że jego 36-letni podopieczny może wygrać? – Już po finałowym skoku Piotrka. Miał stratę 5,9 punktu do lidera i trzynaste miejsce, ponieważ w pierwszej rundzie nie skakał w najlepszych warunkach wietrznych. W finale wykonał perfekcyjny skok, miał też szczęście. Wiedziałem, że innym będzie ciężko go pokonać. W tym momencie jednak nic już nie mogłem zmienić. Mogłem tylko machnąć flagą i czekać co zrobi mój zawodnik. Kiedy Piotrek oddał swój skok i wyprzedzał kolejnych zawodników, uświadomiłem sobie, że przed nami jeszcze start dwóch bardzo dobrych polskich skoczków. To było bardzo emocjonalne przeżycie, kiedy już wiedziałem, że Piotrek został mistrzem świata – wspomina Thurnbichler.

Po sobotnim konkursie indywidualnym, mężczyźni połączyli siły z kobietami podczas konkursu drużyn mieszanych. W rywalizacji mikstów Piotr Żyła, Kamil Stoch, a także Nicole Konderla i Kinga Rajda zajęli ósme miejsce. Ponownie świetnie spisał się wówczas dwukrotny indywidualny mistrz świata, a nieco w kratkę skakał trzykrotny mistrz olimpijski. Szkoleniowiec Biało-Czerwonych opuścił jednak normalną skocznię z bardzo pozytywnymi odczuciami. – Jestem bardzo szczęśliwy z pierwszego tygodnia w Planicy. Cała drużyna pokazała na normalnej skoczni, że jest w dobrej formie. To bardzo pozytywny prognostyk na drugi tydzień mistrzostw. Jestem przekonany, że pokażemy moc także na dużej skoczni i będziemy w stanie walczyć o medale – podkreśla.

Pochodzący z Tyrolu szkoleniowiec wciąż pokłada nadzieję nie tylko w Piotrze Żyle, ale także Dawidzie Kubackim i Kamilu Stochu, którzy na normalnym obiekcie zajęli piąte i szóste miejsce. Dla obu był to krok w bardzo dobrą stronę. W przypadku Kubackiego był to sygnał, że po urazie pleców, którego nabawił się już w Planicy, nie ma większego śladu. Dla Stocha obecność w czołowej szóstce po słabszych występach w Pucharze Świata i chwilach mocnego zwątpienia również był znakiem, że nadal może liczyć się wśród najlepszych. – Kamil skakał na normalnej skoczni bardzo dobrze. Miał w sobie świeżość. Jeśli będzie się trzymał technicznych ram i zrobi to, co powinien – wszystko jest możliwe. Wiem też, że lubi dużą skocznię w Planicy, miał tu wiele udanych zgrupowań i imponujących skoków. Dawid? Także wszystko jest wciąż otwarte. Jego ciało ma się lepiej każdego dnia i nadal może jeszcze zostać królem Planicy – ocenił Thurnbichler. Przed rywalizacją na Bloudkovej Velikance dodał: – To cały czas są skoki narciarskie, czy to normalna czy mamucia skocznia. Oczywiście są pewne różnice, ale koniec końców technika jest ta sama, wszystko polega na drobnej adaptacji do rozmiaru obiektu. Przez cały rok rywalizujemy na skoczniach 140 metrowych. Jestem przekonany, że ta będzie nam technicznie odpowiadać.

Zanim polska ekipa pojawi się na dużym obiekcie w Planicy, zawodnicy okazję do dwóch dni przerwy od skoków. A te sztab szkoleniowy postanowił poświęcić na regenerację, sprawdzenie mocy podopiecznych, a także na zajęcia integracyjne. – Testy mocy wypadły bardzo dobrze i są obiecujące. Wszyscy nadal są w dobrej formie. Regeneracja przed Mistrzostwami Świata się opłaciła i teraz procentuje – zapewnia Thurnbichler, który we wtorek zabrał cały swój zespół na… kręgle. Polska drużyna wieczorem wybrała się ze swojej spokojnej bazy noclegowej w austriackim Faaker am See do Villach, gdzie spędziła wspólnie czas, zapominając na chwilę o skokach narciarskich. Mistrzem kręgli został asystent trenera Krzysztof Miętus z wynikiem 425 punktów, drugi był Piotr Żyła (391 pkt), a trzeci Marc Nölke odpowiedzialny w kadrze za aspekty związane z koordynacją i treningiem mentalnym. – Złapaliśmy mentalną świeżość – podkreśla trener Polaków.

Czy nasi skoczkowie z kolejną dawką energii okiełznają także dużą skocznię w Planicy? Już w środę pierwsze oficjalne treningi, których start jest zaplanowany na godzinę 13:00. W czwartek o godzinie 17:30 ruszą kwalifikacje, a indywidualna medalowa rozgrywka rozpocznie się w piątek, również o godzinie 17:30.

 

Bartosz Leja,
źródło: PZN / informacja własna

 

Dodaj komentarz