You are currently viewing Kubacki trzeci w Mistrzostwach Świata. „Nie czułem się najlepiej, choć liczyłem, że mogę być wyżej”
Dawid Kubacki (fot. Julia Piątkowska)

Kubacki trzeci w Mistrzostwach Świata. „Nie czułem się najlepiej, choć liczyłem, że mogę być wyżej”

Po raz pierwszy w historii polscy skoczkowie zdobyli dwa medale w trakcie dwóch indywidualnych konkursów rozgrywanych na jednych Mistrzostwach Świata. Wczoraj do złota Piotra Żyły z normalnego obiektu, brąz z dużej skoczni dorzucił Dawid Kubacki. Jak się okazuje, podczas medalowej rozgrywki prawie 33-letni reprezentant naszego kraju walczył nie tylko na sportowej płaszczyźnie, ale musiał się też zmagać z konsekwencjami problemów zdrowotnych…

 

Jeszcze podczas środowych treningów na Bloudkovej Velikance (K-125 / HS-138), Kubacki skacząc 124, 127,5 i 124,5 metra. zajmował siódme, dziesiąte i dziewiętnaste miejsce. Czwartkowa seria próbna przed kwalifikacjami padła już jego łupem Polaka, który uzyskał 131 metrów. Bardzo dobrze było też w rundzie eliminacyjnej, w której 131,5 metrowa odległość dała mu drugie miejsce. W konkursie także był w czołówce. Już po pierwszej rundzie 129 metrowy skok oddany przy bardzo niekorzystnym wietrze (z którym nie poradzili sobie m.in. Stefan Kraft i Anže Lanišek) dawał mu czwarte miejsce. W finale podopieczny trenera Thomasa Thurnbichlera zaatakował i dzięki 135 metrowej odległości wskoczył na trzeci stopień podium, zdobywając brąz.

Wiem, że wykonałem kawał dobrej roboty na skoczni. Jestem też realistą i wiem, że zbytnio szczęścia nie miałem. Mogło się to inaczej poukładać, jakby te masy powietrza się inaczej „zwertały”. Patrząc na to co się, działo, jak się czuję, jakie oddawałem skoki, to cieszę się z medalu, bo również dobrze niewiele mogło zabraknąć i bym go nie miał. Co prawda na korzyść Kamila, ale będzie to musiał jakoś przełknąć – mówił po konkursie Kubacki w rozmowie z Kacprem Merkiem z Eurosportu. Wspomniany Kamil Stoch wylądował wczoraj tuż za podium, na czwartej pozycji, tracąc do swojego kolegi z drużyny 4,1 punktu.

Okazuje się, że brązowy medalista, który swój krążek odbierze sobotniego wieczora, po raz kolejny musiał zmagać się z problemami zdrowotnymi. Przypomnijmy, że kilka dni przed konkursem na normalnym obiekcie, Kubacki nabawił się urazu pleców, który pod znakiem zapytania postawił jego udział w całych Mistrzostwach Świata. Od stanu, w którym 32-latek miał problem z poruszaniem się, udało się jednak doprowadzić do sytuacji, w której zajął na obiekcie HS-102 piąte miejsce. Przed rywalizacją na dużej skoczni HS-138 zawodnik z Szaflar nabawił się z kolei przeziębienia, przez które miał problemy ze snem przez dwie poprzednie noce. – Nie wiem czy to chróbsko czy coś innego, ale coś mnie męczy. Życie. Żona jak jest chora to i tak musi się dziećmi zajmować, a ja muszę skakać. Zatem biorąc pod uwagę to co się tutaj działo i problemy z plecami, i gorączkę z przeziębieniem, to ten medal będzie smakować wyjątkowo – nie ukrywał. – Nie czułem się dzisiaj najlepiej, ale wiedziałem co mam robić i tego się trzymałem. Wiedziałem, że potrafię skoczyć i że jest energia. To mnie uspokajało – dodawał na antenie Eurosportu.

Dla Kubackiego to drugi indywidualny medal Mistrzostw Świata w karierze. W 2019 roku na normalnej skoczni w Seefeld, reprezentant Polski zdobył złoto. – Choć liczyłem, że dziś mogę być wyżej. Konkurencja jednak nie spała. To był wyrównane i emocjonujące zawody. Cieszę się, że mimo tej całej otoczki poradziłem sobie w trudnych warunkach i po pierwszej serii byłem w kontakcie z czołówką i mogłem walczyć. Wiem, że moje dzisiejsze skoki nie były idealne. Drugi może był blisko. Czuję, że te skoki wracają na ten poziom, który pokazywałem wcześniej na początku sezonu. Brakowało mi w kolekcji indywidualnego medalu z dużej skoczni, bardzo się cieszę, że go zdobyłem – mówił skoczek, cytowany przez Polski Związek Narciarski.

Rangę sukcesu swojego podopiecznego podkreślał także trener Thomas Thurnbichler. – Jestem bardzo zadowolony. Jeśli spojrzy się na to jak mocna była stawka, trzeba cieszyć się z każdego medalu. Timi Zajc był dzisiaj niezwykle mocny i zasłużenie został mistrzem świata, Ryoyu Kobayashi też skakał na wysokim poziomie. A Dawid? Patrząc na jego ostatnią historię, trzeba być szczęśliwym. Dawid powrócił! Oczywiście Kamil wylądował na czwartym miejscu, ale mamy jeszcze jedną szansę, aby wygrać razem konkurs drużynowy – skwitował szkoleniowiec reprezentacji Polski, który odważnie zapowiedział sobotnią walkę o złoto. Nie są to jednak bezpodstawne słowa, ponieważ to właśnie Biało-Czerwoni zgromadzili wczoraj w nieoficjalnej klasyfikacji drużynowej najwięcej punktów. Bardzo groźni będą jednak także Słoweńcy, Niemcy, Austriacy i Norwegowie.

 

Bartosz Leja,
informacja własna

 

Dodaj komentarz