You are currently viewing Plany Sandro Pertile na skoki w Dubaju i Las Vegas. Adam Małysz: „Jest pomysł, ale brak konkretów”
Adam Małysz (fot. Julia Piątkowska)

Plany Sandro Pertile na skoki w Dubaju i Las Vegas. Adam Małysz: „Jest pomysł, ale brak konkretów”

Nieustanny rozwój świata ma wpływ na wszystkie dziedziny naszego życia, w tym sport. Konieczności dostosowania skoków narciarskich do współczesnych zainteresowań społeczeństwa coraz częściej sygnalizują działacze Międzynarodowej Federacji Narciarskiej. – Skoki muszą stać się sportem globalnym – mówi dyrektor Pucharu Świata Sandro Pertile, który snuje bardzo ambitne plany na temat przyszłości tego sportu.

 

Mistrzostwa Świata w Planicy były drugimi organizowanymi przez włoskiego działacza sportowego. Pertile, który przejął rolę dyrektora Pucharu Świata po tym, jak Walter Hofer ustąpił ze stanowiska w sezonie 2019/2020, przyznał, że jest zadowolony z tego, jak wypadła impreza w Słowenii. Jego uwadze nie umknęły jednak opustoszałe przez większość dni trybuny na skoczniach. – Planica jest dla nas i zawodników drugim domem. To tutaj co roku w świetnej atmosferze kończymy sezon. Wiedziałem, że to będzie wielkie wydarzenie, bo ludzie tutaj wiedzą, co robią. Niestety widzów było mniej, niż się spodziewaliśmy – wyraził swoje rozczarowanie. – Wiem z własnego doświadczenia, kiedy byłem zaangażowany w organizację Mistrzostw Świata w Predazzo, jak trudno jest przyciągnąć ludzi. Spędziliśmy wiele godzin, zastanawiając się, jaka powinna być cena biletu. Dla każdego organizatora najlepiej jest mieć pełne trybuny. Jeśli tak nie jest, praca włożona w przygotowanie imprezy nie zostanie zauważona. Mimo to uważam, że zawody w Planicy były fantastyczne – podkreślił w rozmowie ze słoweńskim portalem Dnevnik.

53-latek odniósł się także do nieprzychylnych głosów, które pojawiały się po konkursach w Planicy. O niekompetencji jury mówiło kilku zawodników, którym niewiele zabrakło do zdobycia medalu. Pertile przyznał jednak, że ufa sędziom i wierzy w ich osąd. – Całkowicie ufam moim kolegom i wiem, że wszystkie zawody sędziowali najlepiej jak potrafili. Musimy zdać sobie sprawę, że wiatr jest czymś, czego nie możemy kontrolować – zauważył. – Jury zawsze stara się działać na rzecz konkursu, a nie jednego kraju. Ale jeśli chodzi o wielkie zawody, takie jak mistrzostwa świata czy igrzyska olimpijskie, czasem w afekcie pada więcej złych słów. W tych zawodach tylko trzech zawodników jest usatysfakcjonowanych, bo liczą się medale. Wielu innych jest rozczarowanych, więc są złe słowa, ale to część naszej pracy i musimy z tym żyć – stwierdził.

SandroPertile 2020 fot.JuliaPiatkowska 300x200 - Plany Sandro Pertile na skoki w Dubaju i Las Vegas. Adam Małysz: "Jest pomysł, ale brak konkretów"
Sandro Pertile (fot. Julia Piątkowska)

Jednym z problemów, które dyrektor pierwszoligowych zmagań skoczków napotyka na swojej drodze są kombinezony i szukanie przez zespoły luk w przepisach. Jak zaznacza Pertile, FIS jest świadomy tego, jak wygląda ta sytuacja i już pracuje nad jej rozwiązaniem. – Od kilku tygodni rozwijamy skaner do pomiaru ciała 3D. Chcemy przetestować go wiosną, ale najpierw musimy sprawić, by był w stu procentach niezawodny i upewnić się, że jest tym, czego potrzebujemy. Skaner pozwoli nam porównać sylwetkę zawodnika bez kombinezonu i z nim. W ten sposób łatwo byłoby ocenić, czy strój zawodnika mieści się w granicach określonych przez przepisy – wyjaśnił.

To właśnie nieco za duży kombinezon, w połączeniu z mocnym wiatrem pod narty, sprawił, że podczas tegorocznej rywalizacji w Willingen Timi Zajc poleciał na odległość 161,5 metra. Słoweniec nie był jednak w stanie ustać tego skoku, a wszyscy przyznali, że lot na taką odległość był niebezpieczny. Włoch bronił jednak decyzji o puszczeniu 22-latka w takich warunkach. – Zawody były bezpieczne, a my cały czas monitorowaliśmy sytuację. To prawda, że ​​kilka razy byliśmy na granicy, ale możemy sobie na to pozwolić, ponieważ nasz sprzęt do kontroli pogody jest znacznie bardziej efektywny niż kilka lat temu. Było wiele zbiegów okoliczności, które wydarzyły się z Timim – podkreślił. – Istnieje jeden procent szans, że stracimy kontrolę nad tym, co się dzieje. Na szczęście Timi Zajc ma fantastyczne umiejętności lądowania, co w tamtej sytuacji było niemożliwe. Poradził sobie jednak doskonale, a teraz mistrzem świata. Bardzo się cieszę, że nie doznał wtedy kontuzji. Ale musimy mieć świadomość, że skoki to niebezpieczny sport, nigdy nie będziemy go kontrolować w stu procentach. Upadki się zdarzają i niestety widzieliśmy to również w Planicy za sprawą Petera Prevca – zauważył, podkreślając to, że mierzenie się z takimi wyzwaniami to część jego pracy.

Częścią pracy Pertile jest także praca nad rozwojem skoków narciarskich. Włoch zorganizował w tym roku w Engelbergu spotkanie z trenerami, gdzie poruszył temat przyszłości tego sportu. Jednym z głównych celów jest otwarcie się na kolejne lokalizacje poza Europą. – Jest pewne, że skoki muszą stać się sportem bardziej globalnym. W tej chwili jesteśmy zbyt uzależnieni od europejskich sponsorów i europejskiego kalendarza. Jesteśmy zależni od około 160 milionów widzów na rynku europejskim. W tym roku wróciliśmy do Japonii, która jest bardzo ważnym krajem dla naszego sportu. Po dwudziestu latach po raz kolejny zorganizowaliśmy mecz Pucharu Świata w Ameryce. W tym samym czasie zyskaliśmy potencjalne 300 milionów nowych widzów – wyliczał.

Ważnym tematem w dyskusji na temat przyszłości zimowego sportu jest globalne ocieplenie, które już teraz utrudnia przygotowanie inauguracyjnych imprez sezonu. – Wraz z ciągłym ociepleniem dążymy również do bardziej nowoczesnych rozwiązań. Musimy zdać sobie sprawę, że skoki narciarskie to nie to samo, co narciarstwo alpejskie czy biegi narciarskie, gdzie sprzedaje się również sprzęt dla zwykłych śmiertelników. Skoki narciarskie bardziej przypominają koncert lub pokaz. Musimy zapewnić ludziom rozrywkę – zauważył, przyznając, że ma pewne marzenia, co do tego, jak miałoby to wyglądać. – Dla nas z pewnością interesująca byłaby mobilna skocznia narciarska, którą można by ustawić w mgnieniu oka i pokryć bardziej nowoczesnym igelitem niż obecnie. Wtedy taka skocznia narciarska mogłaby być prezentowana w centrach dużych miast. Rywalizacja w Dubaju lub w centrum Las Vegas z pewnością byłaby czymś, czego skoki narciarskie bardzo potrzebują – podkreślił.

Na ambitne plany Pertile odpowiedział prezes Polskiego Związku Narciarskiego, Adam Małysz, który zgodził się jedynie z tym, że skoki narciarskie potrzebują impulsu zwiększającego ich popularność. – Skoki uprawia coraz mniej krajów, a z kolei Międzynarodowy Komitet Olimpijski wymaga dużych oglądalności i popularności. Myślę, że pomysły Sandro mają iść właśnie w tę stronę. Uważam, że trzeba kombinować i szukać, ale dzisiaj nie wiemy, czy to akurat najlepsza droga – mówił w rozmowie z Kamilem Wolnickim z Przeglądu Sportowego. – Taki pomysł z Dubajem już kiedyś był, miała powstawać skocznia i nawet zwrócili się z tym do Polaków z prośbą o pomoc. Las Vegas? Gdyby miało to pomóc skokom, to czemu nie. Z drugiej strony – nie wiem, jak miałoby to funkcjonować. Na razie jest pomysł, a brak konkretów. To oczywiście realne, taki Dubaj ma mnóstwo pieniędzy i stać ich na wszystko. Łącznie z tym, żeby zrobić halę do skoków, bo chyba inaczej tam się nie da skakać. Tylko jaki będzie tego efekt? – zastanawiał się, podkreślając, że choć pomysły dyrektora PŚ nie są nierealne to należy je dobrze przemyśleć. 

 

Kinga Marchela
źródło: dnevnik.si / Przegląd Sportowy

 

Dodaj komentarz