You are currently viewing Eva Pinkelnig o radości z triumfu: „Kamil Stoch stanął przede mną, przytulił mnie i pogratulował”
Austriacka drużyna z Evą Pinkelnig (fot. Julia Piątkowska)

Eva Pinkelnig o radości z triumfu: „Kamil Stoch stanął przede mną, przytulił mnie i pogratulował”

Eva Pinkelnig jeszcze przed końcem sezonu zapewniła sobie główną nagrodę za wiele świetnych występów w Pucharze Świata Pań. Choć Austriaczka dopiero w Lahti odbierze Kryształową Kulę za triumf w sezonie 2022/2023, to już w Lillehammer mogła cieszyć się z przypieczętowania sukcesu. To najlepsza zima w karierze 34-latki.

 

EvaPinkelnig Austria Planica2023 fotJuliaPiatkowska2 300x200 - Eva Pinkelnig o radości z triumfu: "Kamil Stoch stanął przede mną, przytulił mnie i pogratulował"
Eva Pinkelnig (fot. Julia Piątkowska)

Jedenaste miejsce w pierwszym z dwóch konkursów w Lillehammer wystarczyło liderce Pucharu Świata Pań do przypieczętowania triumfu w klasyfikacji generalnej. Austriaczka ma obecnie na koncie 6 wygranych tej zimy konkursów i łącznie aż 18 wizyt na podium. Jej przewaga nad drugą Kathariną Althaus nie jest drastyczna, bowiem po drugiej rywalizacji na Lysgårdsbakken wynosi zaledwie 175 punktów. Był to jednak przedostatni punktowany konkurs pań w zmierzającym ku końcowi sezonie. Niemce nie udało się wcześniej wykorzystać słabszych momentów rywalki i finałowy konkurs w Lahti nie przyniesie zmiany na czele tabeli. Eva Pinkelnig już w Norwegii może świętować sukces. – Dziękuję wszystkim, którzy na to pracowali. Tu, w Lillehammer, gdzie wszystko się zaczęło, gdzie pierwszy raz startowałam w Pucharze Świata, a kilka lat później zostałam jego triumfatorką. Z tym wszystkim, czego doświadczyłam w międzyczasie, to wszystko wydaje się niesamowite. Trudno mi to ująć w słowa – komentowała po ogłoszeniu triumfu. Wielu zawodników i zawodniczek od razu podeszło pogratulować świeżo upieczonej zwyciężczyni. Wśród nich znalazł się… Kamil Stoch. – Wszyscy podeszli do mnie jeszcze pod skocznią, tuż po zawodach. Byłam w siódmym niebie. Potem emocje nieco opadły i nagle Kamil Stoch stanął przede mną, przytulił mnie i pogratulował. Wtedy znów byłam niesamowicie szczęśliwa – opowiadała o swoich emocjach.

Zwycięski szlak Evy Pinkelnig rozpoczął się w Wiśle, kiedy to najpierw zajęła 3. miejsce, a następnego dnia ograła Katharinę Althaus oraz Fridę Westman i wygrała konkurs. Do czasu Mistrzostw Świata w Planicy tylko czterokrotnie zabrakło jej na podium. Wyjątkowo skuteczna była w domowych rywalizacjach w Villach i Hinzenbach. Zwyciężyła w trzech z czterech konkursów w Austrii. Bardzo dobre wyniki notowała też w grudniowych zmaganiach w Lillehammer, a także w Ljubnie, Japonii i Rasnovie. Najsłabsze rezultaty trafiały na jej konto w Niemczech oraz w Oslo  (Raw Air). Znaczna przewaga znakomitych występów nad słabszymi i regularność przez większą część sezonu pozwoliła na zapewnienie sobie Kryształowej Kuli jeszcze przed końcem zmagań w turnieju Raw Air. – Fakt, że Ewa zdobyła Kryształową Kulę, to coś wielkiego. To pokazuje, jaką pracę wykonała ona i cały zespół. Jeśli śledzi się ją od początku sezonu w Wiśle do dnia dzisiejszego, to jest absolutnie niesamowite, czego Eva dokonała. Czasem potrzeba tarć w drużynie, szczerych kłótni i szacunku, żeby móc się rozwijać. Przez dwie trzecie sezonu Eva była bardzo silna. Nic jej nie wyprowadziło z równowagi. Widać było, że zmierza po nagrodę główną – komentuje sukces swojej podopiecznej trener Harald Rodlauer.

 
 
 
 
 
Wyświetl ten post na Instagramie
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

Post udostępniony przez Eva Pinkelnig (@eva.pinkelnig)

Zwycięstwo w całym sezonie Pucharu Świata to nie jedyny sukces, jaki odniosła tej zimy. 34-latka była najlepszą zawodniczką Turnieju Sylwestrowego rozgrywanego w Villach i Ljubnie. Podczas Mistrzostw Świata w Planicy zgarnęła dwa srebrne medale – w rywalizacji indywidualnej i drużynowej. Tym samym jest to jej najbardziej owocny sezon w karierze. Wcześniej Austriaczka wyróżniła się przed pandemia koronawirusa, przede wszystkim w sezonie 2019/2020. Tamtą zimę ukończyła na 3. miejscu klasyfikacji generalnej PŚ Pan, a na konto zapisała trzy zwycięstwa w Japonii – dwa w Zao i jedno w Sapporo. Sezon wcześniej wywalczyła podczas Mistrzostw Świata w Seefeld srebro w mikście oraz srebro z drużyną. Rok później arena czempionatu nie była już szczęśliwa dla zawodniczki z Dornbirn, bowiem zaliczyła tam wyjątkowo groźny upadek. – Straciłam ponad litr krwi, który wypłynął z mojego brzucha. Wszystko przez pękniętą śledzionę. Szczęściem było to, że niedaleko znajduje się Innsbruck, w którym jest jeden z najlepszych szpitali. Rany zagoiły się dość szybko, ale wciąż mam blizny na brzuchu – opowiadała nam Pinkelnig w czerwcu ubiegłego roku. Austriaczka podkreślała wtedy, że wciąż ma wiele do przepracowania, w tym w kwestiach mentalnych, lecz nie mogła się doczekać, by od lata napisać nową kartę w historii swojej kariery. Można już teraz powiedzieć, że swój plan zrealizowała.

Kryształowa Kula to nie jest ostatni cel, jaki postawiła przed sobą Eva Pinkelnig. Skoczkini pragnie zakwalifikować się na Zimowe Igrzyska Olimpijskie w 2026. Będzie to jednak ostatni wielki turniej w jej karierze. W rozmowie z nami w czerwcu ubiegłego roku opowiedziała o zaplanowanym momencie rozstania ze skokami. – Mam przed sobą kolejne cztery lata i jeśli ze zdrowiem będzie w porządku, to wtedy pewnie zakończę skakanie. Celem jest zakwalifikowanie się na Zimowe Igrzyska Olimpijskie w Cortinie. Oczywiście po drodze będzie wiele ważnych imprez, w które również celuję. W 2026 jednak będę kończyć karierę. Lubię robić wszystko na 100%. Potem chcę założyć rodzinę, bo teraz, gdy jestem zawodniczką, nie jest to zbyt proste – tłumaczyła podopieczna Haralda Rodlauera. 

Przed Pinkelnig i pozostałym skoczkiniami rywalizacja w pierwszych lotach narciarskich pań, do których triumfatorka PŚ Pań uzyskała kwalifikację. Wyniki jednak, zgodnie z planem, nie będą liczyć się do klasyfikacji sezonu.  24 marca zawodniczki zakończą zimę jednym konkursem w Lahti.

 

 

Karol Cześnik
Źródło: oesv.at / kleinezeitung.at / informacja własna

Dodaj komentarz