You are currently viewing Wielka radość zawodniczek po pierwszych lotach! Freitag: „Potrafimy latać, a krytycy się mylili”
Podium turnieju Raw Air, od lewej: Althaus, Klinec, Freitag (fot. Julia Piątkowska)

Wielka radość zawodniczek po pierwszych lotach! Freitag: „Potrafimy latać, a krytycy się mylili”

Historyczny pierwszy weekend lotów narciarskich pań był ogromnie znaczącym wydarzeniem dla całej dyscypliny. Zawodniczki pobiły 20-letni rekord należący do Danieli Iraschko-Stolz, a następnie same zaczęły wymieniać się tytułem rekordzistki świata. Wiele z nich udowodniło, że starty na największych obiektach nie są dla nich problemem i każdy kolejny lot na Vikersundbakken był coraz to lepszy.

 

LundbyLoutitt fotJuliaPiatkowska 300x200 - Wielka radość zawodniczek po pierwszych lotach! Freitag: "Potrafimy latać, a krytycy się mylili"
Maren Lundby i Alexandria Loutitt (fot. Julia Piątkowska)

Trudno było oczekiwać znacznych odległości już w pierwszym treningu, bowiem wtedy panie oddały swoje pierwsze w życiu skoki na skoczni do lotów. Dla wszystkich jasne jednak było, że belka została ustawiona zbyt nisko i zawodniczki nie miały szans odlecieć, przez co najdłuższą próbą było 186,5 metra osiągnięte przez Alexandrię Loutitt i Silje Opseth. W drugiej serii treningowej belka została ustawiona wyżej i różnica w odległościach była widoczna widoczna gołym okiem. 190 metrów przekroczyły Yuki Ito i Silje Opseth, a Maren Lundby zabrakło zaledwie metra do rekordu Danieli Iraschko-Stolz, wynoszącego 200 metrów. Niedługo później 20-letni rekord świata pań jako pierwsza pobiła Ema Klinec, notując 203 metry.

Długo jednak tytułem rekordzistki się nie cieszyła, bowiem w trzecim treningu jej rezultat poprawiła Maren Lundby (212,5 m), a następnie zaskoczyła wszystkich Alexandria Loutitt lotem na 222 metry. – To niesamowite, że w końcu pozwolono nam tutaj skakać. To było coś, co wkurzało mnie jako młodą zawodniczkę, że kobietom nie wolno latać. Fakt, że jestem teraz rekordzistą świata, jest dość spektakularny – komentowała Kanadyjka na łamach vg.no – To zdecydowanie najlepsze doświadczenie, jakie miałam kiedykolwiek na skoczni. Świetnie jest móc latać tak daleko. To jedna z najtrudniejszych rzeczy, w jakich kiedykolwiek brałam udział. Niewiarygodnie fajnie jest skoczyć z tak dużej skoczni, opanować ją i poczuć, jak narty cię same niosą. Cudownie jest też mieć rekord świata, przynajmniej przez chwilę – cieszyła się po treningu Maren Lundby. Bardzo blisko wyrównania osiągnięcia Loutitt była Ema Klinec, która startując 5 belek niżej od Kanadyjki lądowała zaledwie metr bliżej od niej. Ten skok zwiastował, że kolejnego dnia w konkursie Słowenka będzie rozdawała karty. – Bardzo się cieszę, że wszystkie oddałyśmy piękne, bezpieczne i ostatecznie bardzo dalekie skoki. Naprawdę mi się podobało. Mój trzeci lot był naprawdę dobry – opowiadała 24-latka.

Nie tylko te latające najdalej skoczkinie miały powody do radości. Inauguracyjne loty były świętem całej piętnastki, która dostąpiła zaszczytu historycznego startu. – Tak naprawdę nie mogę przestać się uśmiechać, było bardzo, bardzo fajnie. Wprawdzie w żadnym ze skoków w pełni nie odleciałam, ale samo to uczucie i to, że wolno nam było tutaj polatać – to było naprawdę wspaniałe. Ze skoku na skok udawało mi się trochę dalej polecieć i to z pewnością daje mi optymistyczne nastawienie na jutrzejszy dzień. Nie mogę się doczekać, aż jutro znów wyjadę tam na górę. Ta skocznia jest naprawdę fajna – mówiła Selina Freitag dla DSV. Dla jej koleżanki z kadry, Anny Rupprecht, loty okazały się być bardzo dużym wyzwaniem i notowane odległości nieco zirytowały Niemkę: – Muszę przyznać, że loty narciarskie okazały się dla mnie jeszcze cięższe niż się spodziewałam. Wiedziałam, że loty będą dla mnie wielkim wyzwaniem – nie skok sam w sobie, tylko to, by odlecieć. Przy trzecim skoku doszło trochę złości, co zupełnie nie odniosło dobrego skutku, w związku z czym tak naprawdę ze skoku na skok szło mi coraz gorzej – wyjaśniała 26-latka.

W niedzielę panie stanęły do ostatniego etapu zmagań w ramach Raw Air i pierwszej w historii rywalizacji pań w lotach. Konkurs nie liczył się do klasyfikacji Pucharu Świata Pań, natomiast decydował o układzie tabeli turnieju rozgrywanego w Norwegii. Już w pierwszym skoku mogliśmy podziwiać lot za punkt K skoczni Vikersundbakken (K-200/HS-240) – 200,5 metra zanotowała przy swoim nazwisku Yuki Ito, która pierwotnie nie miała prawa startu w zawodach. Na kolejną podobną odległość kibice musieli poczekać do startu Silje Opseth. Norweżka, którą charakteryzuje bardzo płaska i agresywna sylwetka w locie, osiągnęła 211 metrów. Największe widowisko stworzyła na koniec pierwszej serii Ema Klinec, ustanawiając nowy rekord świata kobiet. Słowenka w pięknym stylu doleciała na 226 metr.

W drugiej serii blisko wyrównania tego wyniku była Alexandria Loutitt. Mistrzyni świata z Planicy wylądowała jednak metr bliżej, lecz tym samym ustanowiła nowy rekord Kanady, bijąc o metr rezultat Mackenziego Boyd-Clowesa. Rekordzistka świata w drugim podejściu już nie poprawiła swojego rezultatu, jednak 223,5 metra przyniosło jej wygraną w konkursie z przewagą aż 41 punktów nad Silje Opseth, a także triumf w całym turnieju. – Ostatni element układanki jest na swoim miejscu, udało się. Jestem niesamowicie dumna, że ​​to zrobiłam, czuję się wspaniale – cieszyła się Słowenka w wywiadzie dla skispringen.com. – Zaczyna mi brakować słów. To był absolutnie niewiarygodny weekend pełen emocji i radości. To wielka ulga, że ​​w końcu pozwolono nam tu wystąpić – mówiła Silje Opseth. – Silje to prawdziwy lotnik. Robiła postępy przez cały weekend i zasłużyła, że ​​jest dziś na podium – chwaliła rodaczkę Maren Lundby, której nie udało się w konkursie powtórzyć wyników z treningu czy też serii próbnej, w której wywalczyła 216,5 metra. 

Solidny występ zaliczyły także Katharina Althaus, Nika Križnar i Abigail Strate, które w konkursie latały na ponad 180 metrów. Niemka jednak czuje niedosyt, bowiem jej wielkim marzeniem było przekroczyć barierę 200 metrów: – Niestety, nie spełniłam swojego marzenia o locie na 200 metrów, ale i tak wspaniale było tu wystartować i móc pisać historię. 23-letnia Słowenka przede wszystkim cieszyła się historycznym wydarzeniem i sukcesem starszej koleżanki z reprezentacji: – Niesamowite, ile było entuzjazmu, wsparcia od wszystkich. Widać, jak bardzo się wspierałyśmy. To naprawdę przejdzie do historii. Jestem też niezmiernie szczęśliwa z powodu EmyNie zapomni tych wszystkich lotów na ponad 200 metrów, rekordu świata i wreszcie zwycięstwa w całym turnieju. Niech się cieszy  chwilą. To uczucie nie do opisania, naprawdę cieszę się, że byłam jedną z 15 dziewczyn, które dostąpią zaszczytu skakania na skoczni do lotów.

W niedzielę pojedyncze loty na ponad 180 metrów udało się oddać także Evie Pinkelnig, Chiarze Kreuzer, Annie Odine Strøm i Selinie Freitag. Choć Niemka nie była w ścisłej czołówce, to czuje, że występ pokazał wszystkim wątpiącym i krytykującym, że panie mogą latać i osiągać ponad dwustumetrowe odległości, bez uszczerbku na zdrowiu. – Nie jestem do końca usatysfakcjonowana, ale pokazałyśmy, że potrafimy latać, a krytycy się mylili – podsumowała trzecia zawodniczka tegorocznej edycji Raw Air. W podobnym tonie wypowiedział się szef norweskich skoków, Clas Brede Bråthen: – Myślę, że jest krytycznych głosów coraz mniej. Teraz nie mają żadnych argumentów, które mogłyby być jakkolwiek obiektywne.

 

 
 
 
 
 
Wyświetl ten post na Instagramie
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

Post udostępniony przez Alexandria (Alex) Loutitt | OLY (@alex_loutitt)

 

Karol Cześnik
Źródło: Skispringen.com / Sloski.si / VG.no / Dagbladet. no / DSV

Dodaj komentarz