Drużynowy konkursu Pucharu Świata w Lahti przyniósł reprezentacji Polski trzecie miejsce. Po siedmiu próbach na dużej Salpausselce (K-116 / HS-130) podopieczni Thomasa Thurnbichlera byli na drugiej lokacie, ale po próbie Kamila Stocha i ataku Słoweńców, Biało-Czerwoni znaleźli się na najniższym stopniu podium. Mimo obecności w trójce najlepszych, 35-latek nie ukrywa: – Czuję niedosyt.
Sobotni konkurs drużynowy na dużej skoczni w Lahti okazał się zwycięski dla reprezentacji Austrii, która z wyraźną przewagą 26,2 punktu wyprzedziła Słoweńców. Podium uzupełnili Polacy w składzie: Piotr Żyła, Paweł Wąsek, Aleksander Zniszczoł oraz Kamil Stoch. To właśnie trzykrotny złoty medalista olimpijski oddawał ostatni skok wśród podopiecznych Thomasa Thurnbichlera, po którym z drugiego miejsca przesunęliśmy się na trzecie. Stoch po dzisiejszym dniu nie czuje się do końca spełniony.
– Czuję niedosyt. Kiedy widzisz na tablicy, że to właśnie po twoim skoku tracimy pozycję, robi się po prostu niefajnie – tłumaczy utytułowany skoczek w rozmowie ze SkokiPolska.pl. – Już po tej chwili, kiedy odebraliśmy nagrody i zeszliśmy z podium, emocje opadły – dodaje. 35-latek docenił również wysoki poziom dzisiejszych zawodów oraz drużynowe trzecie miejsce. – To był trudny konkurs, bardzo wyrównany. Trzeba było dzisiaj skakać bardzo dobrze, na bardzo wysokim poziomie. Drobne błędy rzeczywiście kosztowały sporo, ale i tak uważam, że podium jest super – przyznaje Stoch, który do świetnej pierwszej próby na odległość 128,5 metra dołożył 123 metrowy skok.
Obecny lider kadry wyjawił także swoje podejście wobec indywidualnych występów w tym sezonie, gdzie do podium często brakowało mu niewiele. – Cały czas jest bardzo blisko. To pokazuje, że wciąż jestem na tym wysokim poziomie, mimo tego, że te skoki są z błędami – podkreśla. – To nie są idealne skoki. Cały czas czuję, że mogę zrobić coś lepiej. Z drugiej strony jednak mam świadomość, że pierwsza dziesiątka jest bardzo wyrównana i w konkursie potrzeba szczęścia razem z dobrą jakością skoków – tłumaczy trzynasty skoczek klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Stoch opowiedział także o tym, co będzie dla niego najważniejsze w jutrzejszym konkursie indywidualnym. – Skupię się przede wszystkim na tym, co jest zależne ode mnie, czyli jakości skoków. Zobaczymy, jak to będzie – oznajmił.
35-latek zapytany o to, czy przejście z „mamuciej” Vikersundbakken (HS-240) na mniejszą skocznię w Lahti, by kolejnego tygodnia znów rywalizować w lotach na Letalnicy (HS-240) w Planicy jest dla niego dużym wyzwaniem, odparł: – Ja skoki traktuję jako pasję i coś co uwielbiam robić, natomiast jest to poniekąd nasza praca. Miejsce gdzie oddajemy skoki, to także miejsce wykonywania naszej pracy. Nie ma znaczenia, czy to jest Râșnov, czy Sapporo, trzeba jechać i robić swoje. Stoch nie ukrywa jednak, że jest sympatykiem Salpausselki (HS-130). – Bardzo lubię tę skocznię, lubię w tym miejscu być. Może nie jest zbyt malownicze i przyjazne turystycznie, ale zawsze przyjeżdżam tutaj z chęcią – skwitował. Warto wspomnieć, że to właśnie na tym obiekcie utytułowany polski skoczek wygrał trzy konkursy PŚ (w 2014, 2018 i 2019 roku) i jednocześnie czterokrotnie stał na podium.
Kolejny akt rywalizacji najlepszych skoczków świata w Lahti już w niedzielę. Na godzinę 13:30 zaplanowano kwalifikacje, a konkurs indywidualny rozpocznie się niedługo po ich zakończeniu, o 15:15. Tekstową relację LIVE z tych zmagań znajdziecie na SkokiPolska. Wydaje się więc, że wyniki dzisiejszej drużynówki można z umiarkowanym optymizmem traktować jako dobry prognostyk przed jutrzejszą rywalizacją indywidualną. Dodajmy, że po pierwszej serii Stoch zgromadził 141,9 punktu co dawało mu trzecie miejsce, a finalnie uzbierał 271,9 punktu co było siódmą notą. Najwięcej zapisał na swoim koncie Norweg Halvor Egner Granerud (288,9 pkt), a trzeci Anže Lanišek miał 283,7 punktu.
korespondencja z Lahti, Weronika Brodowska
+ Wiktor Marczuk