You are currently viewing Aleksander Zniszczoł po życiowej zimie: „Do szóstki brakuje, ale wystawiłbym sobie piąteczkę”
Aleksander Zniszczoł (fot. Julia Piątkowska)

Aleksander Zniszczoł po życiowej zimie: „Do szóstki brakuje, ale wystawiłbym sobie piąteczkę”

O ile sportowa pozycja Dawida Kubackiego, Kamila Stocha czy Piotra Żyły jest niepodważalna, to o swoje musieli w tym sezonie walczyć pozostali reprezentanci Polski. W pierwszej części sezonu pozytywną niespodzianką była stabilna dyspozycja Pawła Wąska, natomiast w drugiej wyróżniał się Aleksander Zniszczoł, który zakończył zimę wynoszącym ponad 230 metrów rekordem życiowym w Planicy. – Do szóstki trochę brakuje, ale za ten sezon wystawiłbym sobie jako ocenę piąteczkę – powiedział.

 

Aleksander Zniszczol Planica2023LOT fotJuliaPiatkowska 300x200 - Aleksander Zniszczoł po życiowej zimie: "Do szóstki brakuje, ale wystawiłbym sobie piąteczkę"
Aleksander Zniszczoł w locie nad Letalnicą (fot. Julia Piątkowska)

Aleksander Zniszczoł był zdecydowanie najmocniejszym ogniwem kadry B prowadzonej przez trenera Macieja Maciusiaka. Aż do styczniowego Pucharu Świata w Zakopanem, wiślanin w finałowej trzydziestce znalazł się tylko raz, zajmując 29. miejsce w niemieckim Titisee-Neustadt. Od czasu zmagań na Wielkiej Krokwi aż do końca sezonu przydarzyły mu się tylko trzy wpadki. Poza tym 29-latek zdobywał pucharowe punkty w każdym ze startów, gromadząc łącznie 181 punktów. To dało mu w klasyfikacji generalnej 32. miejsce, najlepsze w dotychczasowej karierze. Jego wcześniejszą życiówką było 81 punktów zgromadzonych zimą 2020/2021, które w generalce dały Polakowi 40. miejsce.

Trzeba przyznać, że na regularne i solidne starty w zawodach najwyższej rangi, Zniszczoł kazał czekać kibicom dość długo. Już w sezonie 2011/2012 kiedy został wicemistrzem świata juniorów wydawało się, że niebawem jako „młody wilk” dołączy do czołówki. Teraz już jako doświadczony zawodnik powraca do wyczekiwanej od lat sportowej stabilizacji i powoli zadomawia się w elicie. Co prawda tej zimy skoczkowi z Beskidów nie udało się ani razu wskoczyć do konkursowej dziesiątki, jednak wielu wybrałoby właśnie tegoroczną regularność zwiastującą coś większego, a nie nieco przypadkowy wyskok na szóste miejsce w rosyjskim Niżnym Tagile z 2020 roku. Wtedy zresztą na starcie nie pojawiło się wielu zawodników ze światowej czołówki. Choć i w tym sezonie Zniszczoł był bliski sprawienia sensacji, ponieważ po pierwszej serii zawodów w japońskim Sapporo plasował się na trzeciej pozycji. Tym razem sukces był jednak ponownie połowiczny, ponieważ po słabszym finałowym skoku zakończył konkurs na 25. miejscu.

Zniszczol Stoch Zyla Kubacki Planica2023 fotJuliaPiatkowska 300x200 - Aleksander Zniszczoł po życiowej zimie: "Do szóstki brakuje, ale wystawiłbym sobie piąteczkę"
Polscy skoczkowie na MŚ w Planicy, od lewej: Zniszczoł, Stoch, Żyła, Kubacki (fot. Julia Piątkowska)

Spoglądając na osiągnięcia 29-latka, najbardziej imponująco wygląda trzynaste miejsce z zawodów PŚ w amerykańskim Lake Placid, piętnaste miejsce w turnieju Planica 7, dwudzieste miejsce z Mistrzostw Świata na normalnej skoczni w Planicy, a przede wszystkim rekordowe loty i dwudziesta pozycja w klasyfikacji PŚ w lotach. Aż do tego sezonu Zniszczoł legitymował się życiówką wynoszącą 216,5 metra. Poprawił ją już w styczniu na austriackim „mamucie” w Bad Mitterndorf, a następnie dokładał 225, 227,5, a w końcu 235,5 metra na słoweńskiej Letalnicy. I to właśnie z tego ostatniego lotu nasz reprezentant cieszył się w niedzielę najbardziej. – Ten skok był bardzo fajny i czułem się podczas tego skoku bardzo dobrze. W końcu przekroczyłem te 230 metrów i jak już przeleciałem tę kreskę, to sobie mówię: „O, jak dobrze, jest!”. Tylko mogło być dalej, bo spadłem troszkę z wysoka – komentował na gorąco. – Naprawdę nie mogłem sobie wymarzyć innego zakończenia sezonu, jak usłyszeć w Planicy piosenkę. Nawet żona mi mówiła: „Olek, żeby ci to jutro zagrali!”. A ja mówię: „Dobra, zagrają” – dodał, wspominając o słynnym motywie muzycznym „Planica, Planica, snežna kraljica” zespołu Avseniki, która była odtwarzana po każdym locie za granicę 235. metra. Zaznaczył też, że rozsmakował się w rywalizacji na obiektach „mamucich” i już nie może się doczekać przyszłorocznych Mistrzostw Świata w lotach, które odbędą się na Kulm-Skiflugschanze (HS-235) w Bad Mitterndorf.

AleksanderZniszczol pressZakopane2023 fotJuliaPiatkowska 300x200 - Aleksander Zniszczoł po życiowej zimie: "Do szóstki brakuje, ale wystawiłbym sobie piąteczkę"
Aleksander Zniszczoł (fot. Julia Piątkowska)

Za ten sezon wystawiłbym sobie jako ocenę piąteczkę. Do szóstki trochę brakuje, ale piąteczkę jak najbardziej. To jest dla mnie duży kop motywacyjny. Już jestem chętny do pracy i czuję, że będzie dobrze, że następny sezon będzie dobry. Wcześniej cały czas mi czegoś brakowało, a teraz to jest i trzeba z tego korzystać – mówił w Planicy reprezentant Polski zapytany o ocenę swoich zimowych startów. – U mnie widzę dużo rezerwy jeżeli chodzi o motorykę, ale też nie mogę tego za bardzo zmienić, bo potem technika może nie pójść w parze. Trzeba to robić z głową i będzie okej – zaznaczył. Zniszczoł przez większą część sezonu przebywał w rytmie startowym rodem z Pucharu Świata i podróżował wraz z kadrą A prowadzoną przez Thomasa Thurnbichlera, stając się nawet czwartym zawodnikiem do drużyny na światowy czempionat w Planicy. Mimo, że w drugoligowym Pucharze Kontynentalnym zanotował zaledwie cztery konkursy, to podkreślił kluczową w swoim przypadku rolę trenera kadry B, Macieja Maciusiaka. – Największe podziękowania dla trenera Maćka, bo z nim przygotowałem się do zimy i te skoki są na bardzo wysokim poziomie. Razem zrobiliśmy kawał dobrej roboty. Potem w zimie już jest tylko skakanie, czyli to co wypracowaliśmy. Skakanie, głowa i walka. Od Zakopanego nie schodziłem poniżej pewnego poziomu i właśnie o to mi chodziło.

Przed polskimi skoczkami dni posezonowego odpoczynku, który niebawem zapewne przerodzi się w lekkie treningi dla podtrzymania kondycji fizycznej. Z pewnością po pięciomiesięcznej zimowej rywalizacji, każdy z zawodników myśli jednak o solidnym urlopie. – Fajnie, że ten sezon był długi. Był męczący, więc zobaczymy, jak będzie w przyszłym roku. Ma być krótszy, ale może zaczną wcześniej… Wakacje? Dopiero planuję. Naszym marzeniem jest wyjazd camperem, ale jak patrzyłem, to cenowo jest strasznie drogo. Chciałem jechać do Chorwacji i potem przejechać do Włoch.

 

Anna Libera i Anna Trybuś, korespondencja z Planicy,
+ Bartosz Leja,

 

Dodaj komentarz