Thomas Thurnbichler podsumowuje sezon i planuje nowy. „Planujemy przeorganizować system”

Finał sezonu w Planicy był oficjalnym zwieńczeniem pierwszego roku współpracy trenera Thomasa Thurnbichlera z polską kadrą skoczków. Austriacki szkoleniowiec podkreślił, że jest zadowolony z tego, jak wyglądał miniony sezon, choć ma już jasne plany co do tego, co trzeba poprawić. – Jest jeszcze dużo pracy do wykonania – zapowiedział. 

5 kwietnia 2022 roku. To wtedy Polski Związek Narciarski potwierdził, że Thomas Thurnbichler zostanie nowym trenerem naszej kadry skoczków. Choć wielu krytycznie oceniało tę decyzję, czy to ze względu na sympatię do Michala Doležala, czy nieznajomość sylwetki austriackiego szkoleniowca, teraz można zgodnie stwierdzić, że była to dobra decyzja. 

Polscy zawodnicy osiemnaście razy meldowali się na indywidualnym podium rywalizacji Pucharu Świata, a trzykrotnie zdobyli miejsca na „pudle” w rywalizacji drużynowej. Piotr Żyła i Dawid Kubacki zdobyli medale Mistrzostw Świata w Planicy, a także wysoko plasowali się w finałowej klasyfikacji Turnieju Czterech Skoczni, zajmując kolejno czwartą i drugą lokatę. W końcowej „generalce” Pucharu Świata także zobaczyliśmy tę dwójkę (4. Kubacki i 6. Żyła), ale radość ze skakania na nowo odkrywał także Kamil Stoch, który zakończył sezon na czternastej lokacie. Pucharowe „oczka” zdobywali także Paweł Wąsek, Tomasz Pilch, Aleksander Zniszczoł, Stefan Hula i Maciej Kot czy młodsi Jan Habdas i Kacper Juroszek. Chwil radości i satysfakcji z wyników nie brakowało, z czym zgodził się trener Thurnbichler. 

– Mieliśmy dużo naprawdę zaskakujących i dobrych momentów w tym sezonie. Z pewnością był to mistrzowski tytuł Piotrka czy indywidualny medal Dawida, ale też podia drużynowe i wszystkie zwycięstwa Dawida – wyliczał Austriak, który jednak podkreślił, że dobre wyniki starszych członków kadry nie były dużym zaskoczeniem. – To żadna niespodzianka, gdy Dawid czy Piotrek zdobywają medal. Ich skoki są zawsze na wysokim poziomie i już w przeszłości odnosili sukcesy, więc to nie było żadne zaskoczenie – mówił z uśmiechem na twarzy. 

Szkoleniowiec przyznał także, że ich sukcesy ułatwiły mu wejście w tryb pracy z nowym zespołem. Dzięki temu pierwszy rok nie należał do najtrudniejszych, choć fakt, że był to najdłuższy sezon Pucharu Świata w historii sprawił nieco problemów. – Nie było tak trudno, bo odnieśliśmy wiele sukcesów, szczególnie na początku. Dzięki temu ten początek był taki płynny i spokojny. Ale był też naprawdę wymagający, całe to planowanie i utrzymywanie całego zespołu razem, w dobrych nastrojach wymagało od nas zaangażowania – zauważył. – Koniec końców możemy być zadowoleni z tego sezonu. Wiem już, co możemy poprawić. Dużo nauczyłem się w kwestii prowadzenia formy fizycznej zawodników przez cały sezon. W połowie tegorocznych zmagań mieliśmy spadek spowodowany właśnie problemami z kondycją fizyczną. Mam też już jasny plan co do kwestii technicznych, nad którymi będziemy pracować w przyszłym roku – zaznaczył. 

Mimo że sezon dopiero się skończył, a do kolejnego jeszcze kilka miesięcy, trener Thurnbichler jest już gotowy do działania. – Jest jeszcze dużo pracy do wykonania. Jest paru chłopaków w kadrze B, którzy dobrze prezentowali się w tym sezonie, np. Olek Zniszczoł czy Jan Habdas, ale też Tomek Pilch, który plasował się na podium. U wszystkich zaszedł progres – podkreślił. – Mamy pomysły, jak to jeszcze ulepszyć. Szczególnie w takiej codziennej pracy i przejściach z grupy do grupy. Chcemy, żeby to było bardziej płynne i planujemy przeorganizować cały system. Ale to jeszcze nie czas, by coś ogłaszać. Przed nami kilka tygodni rozmów ze związkiem, by wszystko wyjaśnić. Chcemy zacząć sezon jeszcze lepiej pod względem współpracy – zapowiedział.

Kinga Marchela
źródło: PZN