You are currently viewing Czwarta edycja Skoków Amatorów w Ruczynowie. Puchar InSJders ponownie w rękach Dawida Kaszuby
Ruczynów Arena (fot. InSJders)

Czwarta edycja Skoków Amatorów w Ruczynowie. Puchar InSJders ponownie w rękach Dawida Kaszuby

Za nami 4. edycja Skoków Amatorów w Ruczynowie, gdzie tradycyjnie już stawką jest puchar InSJders. Po raz trzeci w karierze zawody te wygrał Dawid Kaszuba. Zmagania na obiekcie K-7 swoim honorowym patronatem objął Polski Związek Narciarski.

 

Niewielki Ruczynów niedaleko Buska-Zdroju już po raz czwarty stał się miejscem spotkania oraz rywalizacji amatorskich skoczków narciarskich. Obiekt K-7, będący projektem Mateusza Seremaka, gościł w tym roku ponad 60 zawodników z całej Polski. Walka o Puchar InSJders tym razem przyjęła jednak inną niż dotychczas formułę. Śmiałkowie rywalizowali ze sobą w trzech seriach konkursowych, gdzie odległości każdego z nich były sumowane. Najlepsza ósemka kwalifikowała się do fazy play-off, gdzie wyłaniano ćwierćfinalistów, półfinalistów, oraz finalistów. W pojedynku każdej fazy wygrywał zawodnik osiągający dłuższy rezultat, za podpórkę odejmowano punkt, upadek zaś wiązał się ze stratą dwóch punktów.

Przebieg i wyniki

Ostatecznym zwycięzcą sobotnich zawodów po raz trzeci w karierze został Dawid Kaszuba, skacząc w fazie play-off odpowiednio 8 m, 7,75 m oraz 8 m (łącznie 23,75 m). Na drugim miejscu uplasował się Wiktor Pękala (23,25 m w play-offach), a podium uzupełnił Paweł Toborek, triumfując zarazem w kategorii zawodników z nartami nieskokowymi (22,75 m w play-offach). Walkę o trzecie miejsce Toborek wygrał z Jonatanem Hrynko, którego pokonał o 25 centymetrów.

Fy3GDxRXwAAK9VE 300x225 - Czwarta edycja Skoków Amatorów w Ruczynowie. Puchar InSJders ponownie w rękach Dawida Kaszuby
Widowisko w Ruczynowie (fot. InSJders)

Do fazy play-off trafili również piąty Arkadiusz Jojko (drugi w kategorii nart nieskokowych), szósty Dominik Machaj, siódmy Jakub Radziszewski i ósmy Wiktor Węgrzynkiewicz. Na dziewiątym miejscu zawody ukończył Michał Chmielewski, a czołową dziesiątkę zamknął Piotr Zieliński (zwycięzca w kategorii juniorów). 

Wśród kobiet najlepsza okazała się Joanna Szwab, wyprzedzając drugą Paulinę Chmielewską oraz trzecią Karolinę Wlaź. Kategoria juniorów w tym roku padła łupem wspomnianego już Piotra Zielińskiego, wiceliderem rankingu był Maciej Talma, a z trzeciego miejsca mógł cieszyć się Wojciech Rutkowski.

Po sobocie oficjalnych rekordzistów Ruczynów Areny jest trzech: Dawid Kaszuba, Paweł Toborek i Wiktor Węgrzynkiewicz wylądowali na ósmym metrze (czyli na punkcie HS tej skoczni). Do rywalizacji zgłosiło się 68 zawodników, wystartowało ich zaś 61. Jak co roku, patronat nad wydarzeniem objął Polski Związek Narciarski. Wsparcie zagwarantowało także TVP Sport.

Magia Ruczynowa

– Najbardziej zapamiętałem całą fazę play-off, bo takie coś wydarzyło się dopiero pierwszy raz w Polsce. Przez to zawody wzbudziły gigantyczne zainteresowanie, na koniec ludzie nawet nie mieścili się już wzdłuż skoczni – wspomina Michał Chmielewski w rozmowie z naszym portalem. – Wszyscy chcieli być jak najbliżej. Jestem przekonany, że ten system się sprawdził. Zastanawialiśmy się nawet, czy nie rozszerzyć go do szesnastu zawodników – dodaje. 

Jak zachęcić niezaznajomionych jeszcze osobiście z Ruczynowem „zapaleńców”, by przyjechali i poczuli tamtejszy klimat? – Dla mnie to jest jeden z najlepszych dni w roku. Nawet pomimo zmęczenia, zawsze jestem dumny z tego, jak to wszystko wypada – opowiada ze swojej perspektywy Michał Chmielewski. – Jest tam naprawdę nienachalna atmosfera, czasami nawet śmiejemy się, że to takie dożynki. Można smacznie zjeść, obejrzeć trochę sportu, pogadać. Tam spotyka się ze sobą całe środowisko skokowe – mówi członek InSJders.

Jak to wszystko się zaczęło?

Chmielewski wyjawił nam także, jak powstał pomysł zorganizowania zawodów na niewielkiej skoczni w niewielkiej miejscowości. – Sam początek tego wszystkiego był dość naturalny. Artur Bała, czyli nasz skoczniołaz numer jeden w InSJders, dowiedział się, że istnieje ta skocznia. Odezwał się do osoby, która ją wybudowała, czyli Mateusza Seremaka, nawiązał kontakt z nim, a potem dał reszcie naszej ekipy cynk, że taki obiekt faktycznie jest – tłumaczy dziennikarz TVP Sport. – Chciałem o Ruczynowie napisać tekst, zadzwoniłem do właściciela skoczni, porozmawialiśmy, a w trakcie tej rozmowy powstał pomysł, żeby zorganizować tam zawody. Zachęcaliśmy, że to jest szansa, by o tym miejscu usłyszał świat – dodaje. 

Skoki narciarskie z perspektywy amatorów

Nawet na tak niewielkim obiekcie, jak Ruczynów Arena, mogą zdarzyć się upadki. Doznał go w sobotę jeden z uczestników, Witek Kurdziel. – Tak naprawdę nigdy nie jeździłem na nartach. Marzyłem jednak o tym, by skakać, więc stwierdziłem, że brak tej umiejętności mi nie przeszkodzi. Odjazd ze skoczni po wylądowaniu, gdy nie umie się jeździć na nartach, nie jest łatwy – mówi Witek dla SkokiPolska.pl. Udało mu się także ustanowić swój nowy rekord życiowy, osiągając 4,5 m. Do Ruczynowa przyjechał trzeci raz z rzędu. 

353666657 2516643598502728 5278669651933997746 n 225x300 - Czwarta edycja Skoków Amatorów w Ruczynowie. Puchar InSJders ponownie w rękach Dawida Kaszuby
Witek Kurdziel w Ruczynowie (fot. Katarzyna Janiszewska-Kurdziel)

– Bardzo fajne jest uczucie corocznego progresu – tłumaczy zawodnik. – Podoba mi się też, że z roku na rok ta impreza się rozrasta, uczestników jest coraz więcej. Wcześniej nie było tam jeszcze zawodniczki tej klasy, co Asia Szwab. Zaskoczyła mnie obecność takiej gwiazdy skoków – opowiada.

A jakie rady dałby Witek tym, którzy chcą zacząć skakać? – Podzielę się wskazówką, którą kiedyś dał mi Michał Chmielewski; jeżeli startujecie na nartach zjazdowych, a co za tym idzie, butach zjazdowych, to wtedy cały but jest połączony z deską „na sztywno”, a staw skokowy jest zablokowany. Warto te buty po prostu rozpiąć, bo wtedy w niezapiętym bucie staw skokowy jest w stanie pracować oraz da się zgiąć nogi w kostkach. Dzięki temu można się dobrze wybić i skoczyć dalej – stwierdza skoczek-amator. 

Sens działalności amatorskich skoków narciarskich zdaniem Michała Chmielewskiego jest głęboki. – To wszystko ma przekonać ludzi, że skoki narciarskie to nie jest tylko dyscyplina dla chudych i młodych ludzi z gór – oznajmia. – Każdy, kto czuje, że ma do tego predyspozycje, może wejść na skocznię. Idziesz pokopać sobie piłkę, to tak samo możesz też pójść poskakać sobie na nartach. Nikt nie mówi, że to od razu musi być 50, 100, albo 200 metrów, może być nawet cztery albo pięć – dodaje skoczniołaz. – Chciałbym skakać, ale ostatnio brakuje mi na to czasu. Kombinezonu wyrzucać nie zamierzam – zadeklarował Chmielewski.

 

Wiktor Marczuk,
informacja własna

Dodaj komentarz