Szczęście opuściło Daniela-André Tandego. Norwegowi przytrafiła się seria niefortunnych kontuzji, które wykluczyły go ze startu na Igrzyskach Europejskich rozgrywanych na przełomie czerwca i lipca w Zakopanem. Tym samym przedłużyło się jego oczekiwanie na skoki na igelicie.
Wszystko zaczęło się na początku maja, podczas meczu piłki nożnej organizowanego przez sponsora kadry norweskiej w Hammerfest. Tande w trakcie gry upadł na nogę dyrektora sportowego Clasa Brede Bråthena i doznał złamania stopy. – Już nigdy więcej nie zagram w piłkę nożną, chyba że w roli bramkarza – tłumaczył zawodnik po niefortunnym upadku, który dla Norwega zakończył się nogą w gipsie i rehabilitacją na okres sześciu tygodni. Na szczęście jedynym poszkodowanym podczas gry był tylko 29-latek. Dyrektor sportowy norweskiego związku narciarskiego wyszedł ze zderzenia bez szwanku. – Uczestniczenie w tym wypadku nie należało do najprzyjemniejszych. – dodał.
Jednakże niefortunnym wypadkom nie było końca. Skoczek podczas treningu techniki upadł i uszkodził sobie prawe kolano. Kolejny uraz wycofał skoczka na jakiś czas z treningów. Na skocznię powrócił dopiero niedawno. – Zacząłem znowu skakać dopiero półtora tygodnia temu. – opowiadał serwisowi Dagbladet.no.
Na szczęście obydwa urazy nie pozostawiły poważnych konsekwencji dla skoczka z kraju wikingów. Jak sam zawodnik przyznał, zauważył u siebie następująca tendencję: – Zimą zwykle idzie mi lepiej, gdy podczas sezonu letniego jestem kontuzjowany.
Obecnie Tandemu nie doskwierają żadne urazy, a on sam już myślami jest w sezonie zimowym. Jego celem na najbliższą zimę jest przede wszystkim stabilne i równe skakanie, ale również myśli o wygraniu Turnieju Czterech Skoczni, który łączy się z utrzymaniem stabilnej formy.
Ewa Skrzypiec
Źródło: Dagbladet.no