Choć po pierwszej serii Piotr Żyła zajmował 4. miejsce, bardzo dobry drugi skok pozwolił na awans o jedną pozycję, która dawała obecność na podium. Ambicje Polaka były większe, ale warunki w pierwszej serii nie ułatwiały dalekich lotów. Mistrz świata nie rozpacza jednak z tego powodu i nie składa broni.
Po pierwszej serii Piotr Żyła mógł poczuć pewien niedosyt. Po osiągnięciu 97 metrów plasował się na 4. miejscu, przegrywając z Robertem Johanssonem, Aleksandrem Zniszczołem i Maciejem Kotem. Drugi skok zawodnikowi pochodzącemu z Cieszyna wyszedł znacznie lepiej i lądował 6 metrów dalej, niż w poprzedniej próbie, co pozwoliło wskoczyć na najniższy stopień podium. Czy był to skok perfekcyjny, zgodny z oczekiwaniami Żyły? – Ten pierwszy skok też nie był zły. Dziwnie było dzisiaj w powietrzu. Taki typowy Szczyrk – wieje, kręci, raz z tyłu raz z przodu. Skupiłem się na swojej robocie, żeby ją dobrze wykonać i to było dla mnie dziś najistotniejsze. Udało się na podium stanąć, jestem z tego zadowolony, a także ze swojej roboty – komentuje 36-latek.
Faktem jest, że w pierwszej serii podczas skoku Żyły odczyt wiatru w systemie był minimalny, co na pewno nie ułatwiało walki o daleką odległość i tym samym o lepszą pozycję na półmetku. Czy taki fakt nie rozczarował nieco mistrza świata z Oberstdorfu i Planicy, który złote medale zdobywał właśnie na skoczniach normalnych? – Ciężko było faktycznie odlecieć w pierwszej serii, ale tak się po prostu przytrafiło. Dostałem kompensatę i trzeba było zaraz iść na drugą serię. Tak już jest, trzeba robić dalej swoje, skupić na sobie i oddawać dobre skoki. To są normalne sytuacje – podkreśla.
Mówi się, że apetyt rośnie w miarę jedzenia. Tak też jest w przypadku polskiego skoczka. Trzecie miejsce to nie jest jeszcze szczyt ambicji mistrza świata, a więc wydawałoby się, że nieco spełnionego zawodnika. – Jutro już by pasowało wygrać. Zobaczymy, dzisiaj też by pasowało wygrać, ale byłem trzeci jednak. Jutro walczymy dalej – zapowiada Żyła.
Wyświetl ten post na Instagramie
Karol Cześnik, Wiktor Marczuk
Korespondencja ze Szczyrku