You are currently viewing Słodko-gorzki weekend Kamila Stocha w Szczyrku. „Opuszczam skocznię z podniesioną głową”
Kamil Stoch (fot. Julia Piątkowska)

Słodko-gorzki weekend Kamila Stocha w Szczyrku. „Opuszczam skocznię z podniesioną głową”

Po piątkowych treningach i kwalifikacjach apetyty i oczekiwania wobec Kamila Stocha wzrosły. W sobotnim konkursie 36-latek zajął jednak dopiero dwudzieste miejsce i był wyraźnie rozczarowany swoją postawą. Drugi dzień zmagań mógł napawać większym optymizmem, ponieważ trzykrotny mistrz olimpijski w trudnych, jednoseryjnych zawodach zameldował się na ósmej pozycji. – Opuszczam skocznię z podniesioną głową – powiedział pod skocznią Skalite.

Kamil Stoch w piątkowych kwalifikacjach zajął szóste miejsce, a w treningach kręcił się w czołowej dziesiątce. Znacznie gorzej poszło mu podczas sobotniego konkursu. W pierwszej serii uzyskał 95,5 metra co dało mu osiemnastą lokatę. W finale zamiast poprawy, nastąpił regres – 91,5 metrowa odległość spowodowała spadek o dwie pozycje. Oceny sędziowskie w obu rundach również nie były takie, do jakich przyzwyczaił nas znakomity stylista (po 17 i 17,5 punktu). Sam Stoch nie był zadowolony z wykonanej przez siebie pracy.

To był kiepski dzień jeśli chodzi o moją pracę. Nie wyglądała tak źle, ale coś było nie tak w pozycji najazdowej. Później wchodziłem głębiej w te błędy. Totalnie zgubiłem dobry balans i przez to kierunek odbicia był straszny. Był za bardzo agresywny, zbyt szybki

– analizował. Taka opinia zgadzała się także z obserwacjami trenera Thomasa Thurnbichlera. Austriak już w piątek przyznał, że większość jego podopiecznych ma jeszcze problem z wyraźniejszym zaznaczeniem momentu odbicia i po wyjściu z progu szybuje od razu zbyt nisko i płasko.

Doświadczony zawodnik przyznał jednak, że mimo nie najlepszych skoków, widzi progres w porównaniu do swoich czerwcowo-lipcowych występów w Igrzyskach Europejskich. Wówczas w Zakopanem zajmował 22. i 29. miejsce.

Jest trochę lepiej, aczkolwiek trudno mi teraz powiedzieć, że zrobiłem ogromny postęp. Cały czas borykam się z pewnymi problemami, które tak naprawdę nie opuszczają mnie od dłuższego czasu, ale walczę z tym, próbuję. Mam nadzieje ze uda mi się w ciągu najbliższych dwóch, trzech miesięcy wypracować schemat, który da mi poczucie pewności. Wtedy siądę na belce i nie będę musiał się na tym zbytnio skupiać, będzie to bardziej automatyczne

– komentował w sobotę.

Odmienne nastroje towarzyszyły Stochowi w niedzielę. W jednoseryjnym konkursie po skoku na odległość 101,5 metra (w niesprzyjających warunkach), zawodnik z Zębu zajął ósmą lokatę. Mimo, że w finałowej rundzie Polak po dość długim oczekiwaniu na oddanie drugiej próby musiał w końcu zjechać ze skoczni wyciągiem (drugą rundę odwołano przed jego skokiem), to on sam był znacznie bardziej zadowolony niż w sobotę.

Ten pierwszy skok konkursowy był naprawdę solidny. Był najlepszym skokiem jaki oddałem przez ten weekend. Oczywiście szkoda tej drugiej serii, bo miałem konkretny plan i chęci, żeby zrealizować pewne założenia. Koniec końców z podniesioną głową opuszczam skocznię

– zaznaczył.

Dla zawodników weekend w Szczyrku oznaczał ostatnie zawody przed urlopem. Jedno wyjadą w ciepłe kraje, a inni zostaną w domu. Jednakże po wypoczynku zawsze przychodzi czas na powrót do pracy. Nasz mistrz ma już konkretny plan.

Tak naprawdę pracuję nad tym samym od dłuższego czasu. Przede wszystkim chciałbym popracować nad dobrą, stabilną pozycją najazdową, aktywną przede wszystkim. Z tym zmagam się od dawna. Potem jeśli to uda mi się utrzymać, to i kierunek odbicia będzie lepszy. Mam też taki wniosek po weekendzie, że muszę dawać więcej czasu zaraz za progiem, dawać się nieść, przez co narty będą lepiej pracować i ja będę miał na wszystko więcej czasu w powietrzu

– podsumował.

 

korespondencja ze Szczyrku, Wiktor Marczuk
+ Ewa Skrzypiec

 

Dodaj komentarz