Maciej Kot pozytywnie zaskoczył kibiców podczas zawodów Letniego Grand Prix w Szczyrku. 32-latek dość niespodziewanie meldował się w czołówce, okazując się lepszy choćby od Dawida Kubackiego. W sobotę liczył się nawet w walce o podium. – Czwarte miejsce smakuje bardzo dobrze. Przede wszystkim jest efektem dobrze wykonanej, długofalowej pracy – mówił pod skocznią Skalite (K-95 / HS-104)
Długo wyczekiwana walka o podium
Po kilku słabszych latach, w których Maciej Kot miał problemy z nawiązaniem do osiągnięć z sezonów 2016/2017 czy 2017/2018, występy doświadczonego skoczka tego lata zdają się być światełkiem w tunelu. Polak wraca do dobrego i jak sam podkreśla, regularnego skakania, czego świadectwem są jego punkty we wszystkich dotychczas rozegranych konkursach Letniego Grand Prix 2023. Na półmetku sobotnich zmagań na skoczni Skalite (K-95 / HS-104) w Szczyrku, Kot był nawet wiceliderem. W finale do 101,5 metrowego skoku dołożył 99,5 metrową odległość i mimo, że wylądował tuż za podium, nie krył satysfakcji.
Zdecydowanie to czwarte miejsce smakuje bardzo dobrze. Przede wszystkim jest efektem dobrze wykonanej, długofalowej pracy. Mimo, że tuż za podium, to jestem bardzo zadowolony z dzisiejszego dnia, a szczególnie ze swoich skoków. Było blisko piątego, jak za starych, dobrych lat, ale czwarte też mi odpowiada
mówił w sobotę z uśmiechem.
To, że oddałem dwa równe skoki jest istotne szczególnie przy tak trudnych, zmiennych warunkach. Stabilna forma i jakość skoków jest bardzo ważna, nad tym pracowaliśmy na treningach. Pojawiały się już u mnie bardzo dobre skoki, które były przeplatane słabszymi próbami. W piątek też delikatnie się z tym borykałem, seria treningowa nie była aż tak dobra, szukałem tego czucia. Dziś od pierwszego skoku czucie było lepsze i skoki były równe. Wiadomo, warunki trochę mieszały, ale mimo to jakość skoków była na podobnym poziomie
zaznaczył Kot, który doskonale zna smak zwycięstw w zawodach Letniego Grand Prix. Warto wspomnieć, że w 2016 roku zawodnik AZS-u Zakopane triumfował w klasyfikacji generalnej tego cyklu, wygrywając wówczas aż pięć konkursów. Łącznie Kot ma już na swoim koncie siedem zwycięstw i trzynaście podiów wywalczonych w konkursach LGP. Póki co do zwycięskiej formy trochę mu jeszcze brakuje.
W każdym skoku jestem w stanie znaleźć błędy i rezerwy. Myślę, że w pierwszej serii wykorzystałem przede wszystkim bardzo dobre warunki. Na moje czucie oraz na podstawie szybkiej analizy z trenerem, mogę powiedzieć, że ten drugi skok był może nawet minimalnie lepszy. Na tak wysokim poziomie, przy tak dalekich skokach, detale odgrywają rolę. Dużo do podium nie zabrakło, ale wiem, że mam rezerwy, które mogę wykorzystać
zapowiada z nadzieją.
Czy to oznaczało, że na niedzielę Kot chciał przygotować coś specjalnego?
W niedzielę na pewno nie będziemy niczego dodawać. To jest poziom, który na tą chwilę jest do zaakceptowania. Dodawanie na jutro czegoś ekstra byłoby błędem, taki poziom skoków trzeba ustabilizować. Na tak wysokim poziomie dyspozycja dnia czy warunki mogą spowodować, że z takimi skokami będę w stanie wygrać zawody, a może jednak będę poza dziesiątką. Trzeba robić swoje, rozliczać się z wykonania tego zadania. Chcę pracować nad dobrym czuciem na skoczni i świadomością tego, co dzieje się z ciałem podczas skoku. Tego zdecydowanie brakowało mi w poprzednich latach
nie ukrywał.
Bitwa na rekordy z Zografskim i niedzielne potwierdzenie formy
Skoczek podzielił się także ciekawą zależnością, z którą są związani właśnie on, Władimir Zografski i skocznia Skalite w Szczyrku, na której ostatnio zawody Letniego Grand Prix były rozgrywane dwanaście lat temu.
Fajna historia za tym stoi. W 2011 roku ja miałem rekord skoczni [104,5 m], potem on ten rekord pobił [105,5 m], chwilę później ja jego o pół metra [106,0 m] i po dwunastu latach on znowu mnie poprawia o pół metra [106,5 m]. Teraz Władimir jest w gazie, jego skoki imponują
Dodajmy, że wspomniany Zografski jest aktualnie liderem klasyfikacji generalnej Letniego Grand Prix. W sobotę 30-letni Bułgar wygrał ustanawiając wspomniany rekord obiektu, a w niedzielę uplasował się na drugiej pozycji, tuż za Piotrem Żyłą.
Kontynuację dobrej formy Macieja Kota oglądać mogliśmy w niedzielę. Próba na odległość 100 metrów zagwarantowała zawodnikowi jedenastą pozycję w sesji kwalifikacyjnej, a następny, 98,5 metrowy skok uplasował go na dziewiątym. miejscu w jednoseryjnym konkursie. Jak twierdzi, zadowolenia z występów w Szczyrku nie przyćmił nawet słabszy anulowany skok.
Dzisiaj była kontynuacja pracy z wczoraj. Dwa całkiem fajne skoki, w kwalifikacjach i w pierwszej serii. Niestety oddałem skok w drugiej serii, a wolałbym go nie oddać i w pełni cieszyć się z tego dziewiątego miejsca. Wiem, że gdyby te zawody ukończono, moje miejsce wyglądałoby zupełnie inaczej. Miałem sporego pecha w tym skoku. Może nie był on aż tak dobry jak w pierwszej serii, ale na pewno nie zasłużył na 93 metry. Takie są skoki. Wczoraj miałem trochę szczęścia, dzisiaj może trochę więcej pecha. Dla mnie ważne jest, że jakość tych skoków była bardzo podobna i dobrze się dzisiaj czułem na skoczni mimo ciężkich warunków, mimo tego deszczu, który też wpływa na czucie zawodnika w kombinezonie. Patrząc całościowo na ten weekend, mogę być zadowolony.
32-latek wtajemniczył nas także w to, jak na skoki narciarskie wpływa deszczowa aura.
Jeśli jesteśmy na treningu, deszcz przeszkadza do momentu gdy wszystko jest mokre, potem jest już wszystko jedno (śmiech). Natomiast na zawodach do momentu oddania skoku trwa walka o to, by być jak najbardziej suchym. Po pierwsze chodzi o wagę sprzętu, bo kombinezon ma strukturę gąbki, która nasiąka. Nikt nie chce skakać z dodatkowym kilogramem. Po drugie wpływa to na czucie i właściwości materiału. Do koncentracji na skoku dochodzą więc kolejne elementy i czasami trudno sobie na górze wszystko zaplanować, rozłożyć w czasie, żeby jak najkrócej być narażonym na deszcz. Tym razem pod tym względem warunki były jednakowe dla wszystkich
skwitował Kot.
Na koniec skoczek grupy regionalnej ujawnił swoje dalsze plany na kolejne tygodnie i miesiące.
Teraz na pewno regeneracja, teraz jest właściwie jedyny tydzień wolny dla nas, który możemy przeznaczyć na wyjazd na wakacje, także chcę wyjechać z rodziną, żeby odpocząć fizycznie i mentalnie, naładować akumulatory, a po tym tygodniu przerwy praca właściwie non stop do końca marca, także trzeba teraz zebrać jak najwięcej energii, żeby wrócić zmotywowanym do ciężkiej pracy.
Dzięki dobrym występom w Szczyrku, a także czternastej i dwudziestej czwartej pozycji sprzed tygodnia z Courchevel, Maciej Kot jest dziewiąty w klasyfikacji generalnej Letniego Grand Prix 2023. To czyni go trzecim najwyżej sklasyfikowanym Polakiem (za trzecim Aleksandrem Zniszczołem i piątym Piotrem Żyłą).
korespondencja ze Szczyrku, Wiktor Marczuk,
+ Filip Gil