Podczas zawodów Letniego Grand Prix w Szczyrku trzem polskim skoczkiniom udało się zdobyć punkty do klasyfikacji generalnej cyklu. Dwukrotnie punktowały Nicole Konderla i Anna Twardosz, a raz sztuka ta udała się Paulinie Cieślar. Pierwsza z nich już w sobotę wyraziła spore niezadowolenie swoją obecną formą. Najbardziej usatysfakcjonowana z weekendowych rezultatów była Twardosz.

W sobotę to właśnie Anna Twardosz okazała się nieco niespodziewanie najmocniejszą z reprezentantek Polski zajmując 21. miejsce. W jednoseryjnej niedzielnej rywalizacji po skoku na 88,5 metra powtórzyła swoją lokatę. Jak sama przyznała, coraz więcej elementów w jej skokach zaczyna wyglądać zgodnie z oczekiwaniami.
Patrząc od góry na cały skok, to dojazd do progu, odbicie i pierwsza faza lotu są naprawdę fajne, bardzo mi się to podoba. Jeszcze tylko trochę tracę na prędkości na najeździe. Zepsułam jednak drugą fazę lotu i dużo na tym straciłam
– przyznała 22-latka podkreślając, że to właśnie w locie czeka ją jeszcze najwięcej pracy.
Paulina Cieślar za to, po zajęciu przedostatniej 35. pozycji w sobotę, w niedzielę po skoku na 78,5 metra zameldowała się na 29. miejscu. To pozwoliło jej zdobyć pierwsze w karierze punkty zawodów najwyższej rangi. Warto zaznaczyć, że 21-latka ma już na swoim koncie starty w zimowym Pucharze Świata, jednak w czasie minionego weekendu zanotowała debiut w Letnim Grand Prix. Zapytana po pierwszym niedzielnym skoku o odczucia, odparła:
Zawsze się da wyciągnąć wnioski. Nie będę szukać na siłę w tych złych skokach. Wierzyłam, że to się dzisiaj odbędzie, bo wczorajszy dzień mnie bardzo zdenerwował. Za wszelką cenę chciałam pokazać taki „w miarę” skok.
Po tych słowach… musiała szybko szykować się do skoku w drugiej kolejce, której start jury ogłosiło za kilkanaście minut. Jak jednak pamiętamy, później okazało się, że finałową serię odwołano ze względu na zbyt porywiste podmuchy wiatru. Po anulowaniu finałowej rundy konkursu mężczyzn, wydawało się nawet, że kobiecy konkurs w ogóle nie dojdzie do skutku. Zaskoczona jego rozegraniem była Twardosz.
Wiedziałam z tyłu głowy, że organizatorzy będą chcieli przeprowadzić tę jedną serię, ale w połowie serii myślałam, że będzie ciężko, szczególnie że dziewczyny cały czas schodziły z belki. Sytuacja na skoczni była nieciekawa
– nie ukrywała Polka.
W niedzielę nad skocznią Skalite (K-95 / HS-104) panowała też ulewa, a przez deszcz wsiąkający w kombinezon (i zmieniający właściwości materiału) wcześniej zdyskwalifikowany został m.in. Szwajcar Remo Imhof. Czy polskie skoczkinie obawiały się podobnych sytuacji?
Mamy najlepsze zaplecze techniczne, Stefka Hulę i firmę Huligan’s, więc o to jestem zawsze spokojna, wiem że mam wszystko w porządku z kombinezonem. Zerknęłam, że niektórzy skoczkowie nie do końca. Wiem, że dyskwalifikacja może się zdarzyć, bo są takie elementy w ciele, które się zmieniają w ciągu dnia jak np. brzuch, więc gdzieś tych obwodów może braknąć. Ja byłam jednak spokojna o swój sprzęt
– komentowała Cieślar.
Po Letnim Grand Prix w Szczyrku, polskich skoczków czekają około tygodniowe wakacje. Okazuje się, że na wolne nie mogą liczyć jeszcze polskie skoczkinie, które cały czas pozostają w cyklu treningowym. Jak przyznały, na urlop od skoków będą mogły liczyć prawdopodobnie dopiero w październiku, tuż przed sezonem zimowym. Do tego czasu Biało-Czerwone będą pracować nad wieloma elementami i poddawać się nowemu reżimowi treningowemu wprowadzonemu przez austriackiego trenera Haralda Rodlauera.
Dodajmy, że po zawodach przed własną publicznością najwyżej sklasyfikowaną Polką w cyklu LGP jest Nicole Konderla (21 pkt / 28. miejsce), która w niedzielę zajęła 18. miejsce. Anna Twardosz w „generalce” jest 30. (20 pkt), a Paulina Cieślar 40. (2 pkt). Kolejne zawody tego cyklu odbędą się w dniach 23-24 września na normalnej skoczni HS-97 (K-90) w rumuńskim Rasnovie.
korespondencja ze Szczyrku, Wiktor Marczuk,
+ Bartosz Leja