Z położonego na północy Norwegii miasta Alta pochodzą tak znane w narciarskim świecie postaci jak legendarny Bjørn Wirkola oraz jedna z najlepszych zawodniczek ostatnich lat, Anna Odine Strøm. Niestety póki co w lokalnym klubie nie widać ich następców. Co więcej, tego lata zburzony został rozbieg jednej z tamtejszych skoczni, na której niegdyś kształcili się przyszli mistrzowie.

To właśnie na skoczniach w Alcie swoje pierwsze kroki w narciarstwie skokowym stawiał Bjørn Wirkola. Wybitny norweski zawodnik został później dwukrotny mistrzem świata (Oslo 1966), a także trzykrotny zwycięzcą Turnieju Czterech Skoczni (w latach 1966-1969). Ostatnio jako 80-latek odwiedził doskonale znane sobie skocznie tuż przed wyburzeniem rozbiegu obiektu K-65. – To trochę smutne, gdy widzi się jakie osiągnięcia mają inne ośrodki narciarskie. Kiedyś było prościej. Po prostu wchodziło się na górę i skakało. Teraz utrzymanie skoczni wiąże się z kosztami, które nie każdy chce ponosić – powiedział Wirkola w rozmowie z portalem NRK.no.
Wyburzenie częściowo drewnianego 65-metrowego obiektu (który powstał w 1979 roku) argumentuje jednak Eirik Kivijervi z zarządu klubu Alta IF. Zdaniem działacza, było to niestety nieuniknione. – Powodem jest po prostu bezpieczeństwo. Ja też zajmuję się skokami od wielu lat i ze smutkiem patrzę, jak obiekt jest wyburzany. Nie mieliśmy jednak wyboru – stwierdził. Dodał, że w sekcji skoków narciarskich w klubie Alta IF od lat nie ma praktycznie żadnej aktywności. Młodzi sportowcy w tej części Norwegii chętniej garną się do biegów narciarskich i narciarstwa alpejskiego, widząc w tych dyscyplinach lepsze perspektywy.
Według dyrektora sportowego norweskiej kadry, Clasa Brede Bråthena, lokalni działacze niewystarczająco zaangażowali się w promocję skoków narciarskich i rekrutację najmłodszych roczników, aby ożywić je na terenie byłego norweskiego okręgu Finnmark. – Konkurencja w kraju jest bardzo duża i stale rośnie. Nie ma więc wątpliwości, że mamy tutaj duże zadanie do wykonania. Na niektórych krajowych obiektach musimy być bardzo aktywni, ponieważ nie pękają w szwach z powodu zbyt dużego ruchu – skwitował.
Dodajmy, że na terenie kompleksu skoczni w mieście Alta istnieje także większy obiekt o punkcie konstrukcyjnym usytuowanym na 75. metrze (HS-83). Jeszcze w 2006 roku 84,5 metrowy rekord tej skoczni ustanawiał Gudmund Storlien, a w 2009 roku została ona przebudowana. W kolejnych latach także i ten obiekt stracił zainteresowanie zawodników, stoi nieużywany i z czasem niszczeje. Aktualnie stanowi w Alcie jedynie punkt orientacyjny i przestarzałą atrakcję turystyczną. Aby i on nie podzielił losu 65-metrowej skoczni, wymaga gruntownej modernizacji.
Jak się okazuje, szanse na to są niewielkie, a miejscowe władze póki co nie kwapią się do zainwestowania dużej sumy pieniędzy w obiekt, na którym nie będzie komu skakać. – Jeśli ktoś ma być realistą, będzie to wymagało bardzo dużych nakładów. Skoki narciarskie to jeden z niewielu sportów, w przypadku których nawet przed rozpoczęciem treningów należy przygotować odpowiednie zaplecze. Aby utrzymać tu działalność, trzeba teraz sporo zainwestować – zaznacza Kivijervi.
Bartosz Leja,
źródło: NRK