Dolnośląska Lubawka nie jest jedynym miejscem, które ma szansę na większą skalę wrócić niebawem na skokową mapę świata. Ostatnio pojawiły się także doniesienia, jakoby już wiosną miała być gotowa nowa skocznia w fińskiej Harjavalcie, gdzie w 2019 roku wyburzono zniszczone obiekty K-64 i K-42, natomiast w 2022 roku – K-22. Największy z nich gościł w przeszłości Mistrzostwa Finlandii, po raz ostatni w 1990 roku.
Zapewnienie możliwości uprawiania skoków narciarskich jest częścią trzyletniego planu rozwoju lokalnego ośrodka narciarskiego Hiittenharju. Pierwsze kroki ku realizacji tego celu poczynione zostały już w październiku ubiegłego roku, kiedy to do Harjavalty przetransportowano metalową konstrukcję najazdu z nieaktywnej skoczni narciarskiej w pobliskiej Ulvili. Wieża przeszła renowację, by mogła spełniać obecne standardy i została dopasowana do pozostałego po poprzednim obiekcie K-42 igelitowego zeskoku. W miejscu największej skoczni ma z kolei powstać nowy parking i stok narciarski, a ponadto przewidziana jest renowacja systemu naśnieżającego i oświetlenia.
Marko Kemppinen, prezes klubu Harjavallan Jymy, zdradził, jak wyglądać będzie najbliższa przyszłość nowego obiektu. – W zimę na skoczni odbędą się skoki testowe, na podstawie których zobaczymy, czy profil najazdu jest odpowiedni. Następnie wiosną położymy nowy igelit i oddamy do użytku skocznię igelitową – mówi fiński działacz.
Ostatnie informacje z Harjavalty czy z Lubawki są niewątpliwie krzepiące wobec czarnych chmur, które zdają się gromadzić nad skokami narciarskimi. Ocieplający się klimat, czy malejąca z roku na rok popularność dyscypliny to czynniki, które nie napawają optymizmem w kontekście jej przyszłości. Tym bardziej cieszą więc informacje o powrocie skoków narciarskich w miejsca, gdzie mają one liczące dziesiątki lat tradycje.
Filip Gil,
źródło: YLE / informacja własna