Nie da się ukryć, że skoki narciarskie w ostatnich latach ulegają dynamicznym zmianom. Część nowinek nie wpływa znacząco na dyscyplinę i ma wymiar jedynie kosmetyczny, tak jak na przykład możliwość śledzenia na bieżąco rozmów Sandro Pertile i Borka Sedlaka w trakcie zawodów. Nie brakuje jednak także rewolucyjnych i kontrowersyjnych pomysłów, do których zaliczyć można ideę rozegrania ubiegłorocznej inauguracji Pucharu Świata w trybie hybrydowym. Wśród decyzji podjętych 9 października w Klingenthal przez Komisję FIS ds. Sprzętu i Komisję ds. Skoków Narciarskich znajdują się takie, które zaliczyć można do grona tych drugich.
Po tym jak tryb hybrydowy (lodowy najazd i igelitowy zeskok) zadebiutował w Pucharze Świata w sezonie 2022/2023, nie musieliśmy długo czekać na debiut tej formuły w Letnim Grand Prix. Już w następnej edycji cyklu, w 2024 roku, mają w ten sposób zostać rozegrane zawody w Hinzenbach i Klingenthal. Choć rozwiązanie to niewątpliwie zapewnia zawodnikom cenną możliwość przestawienia się z używanego latem ceramicznego najazdu na zimowe tory lodowe, to należy pamiętać o ich większej wrażliwości na deszcz, o czym przekonaliśmy się rok temu, oglądając jesienną inaugurację Pucharu Świata w Wiśle.
Najbardziej drastyczne zmiany dotkną jednak cykl Raw Air. Z całą pewnością dużą uwagę przykuwa postanowienie, iż po zawodach w Oslo (tj. po sześciu punktowanych skokach) w rywalizacji pozostanie czołowa pięćdziesiątka cyklu. Choć można przypuszczać, że rywalizacja między zawodnikami spoza szerokiej czołówki w stolicy Norwegii przykuje w związku z tym nieco więcej uwagi niż zwykle, to niewykluczony jest także scenariusz, w którym słabsze ekipy zwyczajnie odpuszczają starty w norweskim turnieju, nie widząc swoich szans na dalsze występy w Trondheim i Vikersund.
Kolejna redukcja liczby startujących nastąpić ma po pierwszym konkursie na Vikersundbakken. W finałowych zawodach na mamucie wystąpić mają jedynie skoczkowie sklasyfikowani w pierwszej trzydziestce klasyfikacji generalnej cyklu. Ponadto konkurs będzie składać się z trzech serii. Po każdej kolejnej odpadać ma dziesięciu najsłabszych zawodników. Tak więc w drugiej rundzie wystartuje dwudziestu skoczków, a w trzeciej – dziesięciu najlepszych w dwóch poprzednich skokach. Ta zmiana oraz fakt, że Raw Air 2023/2024 ma być pierwszą odsłoną imprezy, kiedy lista startowa ma być ustalana na podstawie aktualnej klasyfikacji cyklu, może znacząco pozytywnie wpłynąć na atrakcyjność walki o końcowy triumf.

W Klingenthal potwierdzono także, że w ramach próby przed Mistrzostwami Świata w 2025 roku skoczkowie skakać będą na obydwu obiektach, na których stoczy się walka o medale. Oznacza to, że jeden z zaplanowanych na dni 12 i 13 marca 2024 konkursów w Trondheim odbędzie się na skoczni normalnej. Jest to przypadek ciekawy o tyle, że podobna sytuacja, nie licząc wymuszonych przez warunki atmosferyczne przenosin na normalne obiekty w Lahti w 2016 i w Pjongczangu w 2017 roku, miała miejsce po raz ostatni w sezonie 1999/2000. Wówczas skoczkowie sprawdzali się przed Mistrzostwami Świata 2001 zarówno na Salpausselce K-90, jak i K-116.
Filip Gil,
źródło: twitter.com/FISskijumping