Rezultaty osiągane przez Słoweńców podczas Letniego Grand Prix nie mogły napawać kibiców optymizmem. Jednakże szkoleniowiec kadry narodowej – Robert Hrgota zachowuje spokój i zaznacza, że wszystko odbywa się zgodnie z planem. Czy szczyt formy przyjdzie na zimę? Na drugim biegunie znajduje się kobieca kadra narodowa, która ma za sobą świetne lato. Ich misją jest przełożenie osiąganych wyników na zimę.
Robert Hrgota pewny swego mimo wyników w LGP

Przez pierwsze 3 weekendy Letniego Grand Prix Słoweńcy wystawiali do rywalizacji przede wszystkim skoczków z zaplecza, a ich wyniki we wszystkich konkursach były, delikatnie ujmując, dalekie od oczekiwanego minimum. W Rasnovie do rozgrywek włączył się pierwszy z przedstawicieli kadry narodowej – Peter Prevc. Najstarszego ze skokowego rodzeństwa spotkało nieprzyjemne zderzenie ze ścianą, bowiem w obu konkursach nie wszedł do drugiej serii. W Hinzenbach jego rezultaty były niewiele lepsze. Tam zapunktował raz, zamykając najlepszą trzydziestkę. W Austrii do niego dołączyli Anže Lanišek, Timi Zajc i Žiga Jelar i tylko ten pierwszy uzyskał przyzwoite wyniki (6. i 14. miejsce). Pozostali mieli problem z punktowaniem. W Klingenthal, jedyny konkurs indywidualny Słoweńcy w większości skończyli w trzeciej dziesiątce klasyfikacji, natomiast Jelar, podobnie jak w Hinzenbach, nie zdołał awansować do drugiej serii. Niepowodzeniem zakończyła się także walka Lovro Kosa i Domena Prevca w Lake Placid, w ramach Letniego Pucharu Kontynentalnego, o szóste miejsce startowe na pierwszy period Pucharu Świata. Trener Robert Hrgota jednak… nie widzi powodów do zmartwień.
Sytuacja jest w porządku. Jest tak jak planowaliśmy. Sprawy, nad którymi pracowaliśmy latem, jeśli chodzi o przygotowania i sprzęt, układają się harmonijnie. Zgodnie z planem na torach lodowych będziemy prezentować taki poziom, jakiego będziemy oczekiwać zimą. Poziom skoków na treningach jest wysoki u wszystkich, a szczególnie u Anže i Timiego. Spodziewaliśmy się po nich najwięcej. Latem Peter był w bardzo dobrej dyspozycji. Może jeszcze nie udało mu się tego zaprezentować, ale wkrótce powinien pokazać pełnię możliwości.
– twierdzi słoweński szkoleniowiec w rozmowie z RTV SLO.
Po środowych Letnich Mistrzostwach Słowenii, w których to triumfował Peter Prevc, kadra narodowa kontynuuje przygotowania do sezonu. Na razie wciąż trenuje na torach najazdowych przystosowanych do sezonu letniego, natomiast pod koniec października udadzą się na pierwsze treningi na torach mrożonych. Jak podaje RTV SLO, pierwszymi przystankami mają być skocznie w Oberstdorfie i Garmisch-Partenkirchen. Najwięcej czasu spędzić mają jednak na obiektach domowych – w Planicy i Kranju.
Pod koniec października po raz pierwszy wybieramy się na treningi na torach lodowych. Potem do 20 listopada będziemy trenować w Kranju i Planicy, gdzie będziemy mieli wystarczająco dużo czasu, aby przetestować co trzeba i wrócić do gry. Wszyscy chcemy odkryć jak najwięcej patentów sprzętowych. Jest wiele nowości i trzeba uważać, aby nie popaść w skrajności i nie zapomnieć, które podstawy są niezbędne. Sprzęt to pomoc, ale nie klucz do sukcesu.
– opowiada Robert Hrgota.
Tegoroczne lato może być dla wielu ekip rewolucyjne ze względu na znaczne zmiany w regulaminie sprzętowym. Dla jednych może być to okazja na odbudowanie się i zyskania metrów w rywalizacji, inni natomiast mogą mieć problem z dostosowaniem swoich skoków do nieco zmienionego sprzętu. Słoweńska kadra pań, jak twierdzi Zoran Zupančič, nie miała problemu z wdrożeniem się w nowe zasady, co też doskonale widać po ich wynikach. Jednak jedna z jego podopiecznych, Ema Klinec niepokoi się liczbą nowinek. Jak Robert Hrgota zapatruje się na tegoroczne zmiany regulaminowe?
Potrzeba na to czasu. Po sezonie będziemy mogli ocenić, czy przepisy są dobre. Nie wszystkie zmiany są znaczne, ale jeśli weźmiemy je i połączymy, to różnica jest ogromna. Zmiany widać w prędkości na progu, zmieniła się krzywa i wysokość lotu, a największą różnicą jest stabilność nart po odbiciu. Trzeba się przyzwyczaić do tego, że narty reagują inaczej.
– komentuje trener.
Słowenki bliskie idealnej formy?

Wynikowo na drugim biegunie znajdują się podopieczne Zorana Zupančiča. Nika Križnar zwyciężyła w sześciu z siedmiu konkursów indywidualnych LGP Pań, triumfując w świetnym stylu w całych rozgrywkach, a także wywalczyła złoty medal Igrzysk Europejskich w Zakopanem. Udane lato ma za sobą także Nika Prevc, która zajęła 4. miejsce w klasyfikacji generalnej LGP, tracąc zaledwie 8 punktów do trzeciej Alexandrii Loutitt. Na podium konkursowym stawała dwukrotnie – w Szczyrku i Rasnovie. Ponadto wywalczyła 2 indywidualne srebrne medale Igrzysk Europejskich. Gdzie znajduje się sufit możliwości Słowenek? Czy osiągnęły już szczyt formy, czy też letnia dominacja to dopiero przedsmak tego, co potrafią pokazać?
W zasadzie to prawie maksimum tego, co zespół może osiągnąć. Szczególnie biorąc pod uwagę pracę, którą wykonaliśmy podczas konkursów. Nika Križnar była najlepsza i wygrała z rekordową przewagą. Zwyciężyła w klasyfikacji generalnej i mogła ze spokojem pojechać do Klingenthal. To miłe, że dziewczyny tak ciężko pracują i są nagradzani wynikami. Jeśli Nika jest gotowa, zdrowa i wszystko działa jak należy, jest jedną z najsilniejszych w tej dyscyplinie. W zeszłym roku boleśnie skręciła kostkę, co ją wybiło z rytmu. Konsekwencje były również zimą. Natomiast Nika Prevc jest młodą zawodniczką, która ma jeszcze huśtawki dyspozycji, ale jednocześnie prezentuje wysoką jakość, co już udowodniła. Kiedy zdobędzie więcej doświadczenia, stanie się spokojniejsza i będzie mniej wahań.
– podsumował formę swoich zawodniczek trener Zupančič dla RTV SLO.
Nie brakowało jednak problemów zdrowotnych. Z tego powodu od czasu Igrzysk Europejskich próżno było szukać na skoczni Mai Vtič. Także nieobecne w Zakopanem Ema Klinec i Taja Bodlaj poświęciły większość lata na naprawę swojego zdrowia. Klinec zdołała jednak dołączyć do letnich rozgrywek i zrobiła to w świetnym stylu. Najpierw była dwukrotnie druga w Rasnovie, a w finale lata w Klingenthal stanęła na najwyższym stopniu podium, pokonując Nikę Križnar o 0,8 pkt.
Dwie zawodniczki miały pewne problemy zdrowotne. Taja Bodlaj powoli wraca, a Maja Vtič wciąż jest na rehabilitacji. Ema Klinec wróciła w bardzo dobrym stylu. Rehabilitacja kolana zakończyła się sukcesem. Przez cały czas trenowała z nami, równolegle z prowadzoną rehabilitacją. W tym sezonie również stawia sobie ambitne cele.
– mówi szkoleniowiec Słowenek.
Poprzednie lato było dla kobiecej kadry narodowej niemniej udane. Wtedy jednak triumfowała pozostająca obecnie poza skokami Urša Bogataj, a Nika Križnar uplasowała się tuż za nią. Zimą natomiast Słowenki mocno odbiegały od poziomu prezentowanego nie tylko latem, ale i w poprzednich sezonach. Forma, która dała olimpijskie medale, gdzieś wymknęła się im z rąk. Czy szkoleniowiec ma receptę, by w tym sezonie nie powtórzył się scenariusz z poprzedniej kampanii? Z jego słów wynika, że mimo sukcesów konieczne jest dalsze podnoszenie poziomu, gdyż mistrzowski poziom z jednego sezonu nie musi automatycznie przynosić sukcesów w kolejnej edycji rozgrywek.
Lato jest często dobrym wyznacznikiem zimy. Jeśli wyniki są dobre, nastroje w drużynie znacznie się poprawiają. W zeszłym roku mieliśmy udane lato, ale zimą za to było sporo problemów. Trzeba jednak cały czas pracować. Dyscyplina idzie do przodu, a jeśli prezentujesz najwyższy poziom z poprzedniego sezonu, to równie dobrze możesz nie być na szczycie w kolejnym. Dlatego trzeba cały czas obserwować i myśleć o tym, co zrobić, aby wyprzedzić konkurencję. Gdy jesteś najlepszy, wszyscy inni naśladują ciebie, co zauważyliśmy już kilka razy. Wprowadziliśmy też kilka nowości na treningach. Jesteśmy dokładniejsi, ale są nadal rezerwy w sprzęcie i samym przygotowaniu. Trudno być zawsze najlepszym i najlepiej przygotowanym.
– wyjaśnia Zupančič.
Panie rozpoczną sezon zimowy nieco później niż panowie, gdyż wraz z początkiem grudnia, kiedy to zawitają do Lillehammer. Najbliższe półtora miesiąca w większości spędzą trenując na obiektach w Kranju i Planicy, choć nie zabraknąć ma również zgrupowań poza granicami kraju. Planowana jest wizyta w Bischofshofen.
Do końca zimy czeka nas jeszcze sporo pracy oraz zmian w zimowym wyposażeniu. Mamy jeszcze trochę czasu, by spokojnie się przygotować. Przed nami jeszcze kilka testów, przejście na sprzęt zimowy i treningi na torach lodowych, ale oczywiście spędzimy trochę czasu na zajęciach równoległych.
– zdradza plany trener.
Karol Cześnik
Źródło: RTV SLO